Istnieją trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, okropne kłamstwa i statystyki. Wszelkie wskaźniki ekonomiczne łatwo jest dopasować pod dyktando propagandy. Wystarczy podać odpowiednie dane na temat np. PKB dowolnego państwa świata bez porównania w kontekście gospodarki globalnej, by uzyskać potężny materiał propagandowy. Przykładowo, Gazeta Wyborcza podaje, że w drugim kwartale 2017 wzrost PKB w Wielkiej Brytanii wyniósł „skromne 0,3 proc.”, co jest oczywiście winą Brexitu, nie słuchaniem nakazów Unii Europejskiej itd. Brzmi tragicznie, jeśli jednak uwzględnimy, że w tym samym czasie Francja, będąca daleko od opuszczania wspólnoty, może „pochwalić się” wzrostem na poziomie 0,5 proc., nagle okazuje się, że liczby są względne.
Podążając śladem jakże idealnego, unijnego państwa francuskiego, sprawdźmy jak wygląda propaganda statystyczna w Polsce. Zdaniem wybitnego polskiego ekonomisty „do takiej Francji pięć Polsk by weszło”. Weźmy zatem pod lupę kilka prostych danych. Według suchego PKB, jest to prawda. PKB Francji wynosi 2465.45 mld USD, co przy obecnej liczbie ludności daje nam wynik 42013.29 USD na osobę. Porównując to z gospodarką polską, na pierwszy rzut oka wyglądamy rzeczywiście nie najlepiej. Polska gospodarka warta jest bowiem 469.51 mld USD, czyli ponad pięć razy mniej. W przeliczeniu na osobę jednak, sytuacja wygląda odrobinę inaczej, bowiem PKB per capita wynosi 15048.98 USD. To już trochę lepiej. Można tu też się pokusić o drobny komentarz – skoro porównujemy gospodarki bez kontekstu historycznego czy też uwzględnienia liczby ludności, można stwierdzić, że pięć Francji wejdzie do Chińskiej Republiki Ludowej, której gospodarka wg PKB jest warta 11 200 mld USD. Ale to przecież byłoby niesprawiedliwe porównanie…
Jednak samo PKB jako statystyka porównawcza jest właściwie niewiele warte. Są inne, lepiej odwzorowujące zamożność obywateli „słupki”. Przykładowo: PKB ppp (w parytecie siły nabywczej) to wskaźnik, który uwzględnia moc nabywczą w danym kraju. Innymi słowy, uwzględnia różnice w cenach, a zatem mówi nam mniej więcej, ile można w danym kraju kupić. Francja wypada niewiele lepiej od nas, bo jej PKB Per Capita ppp wynosi 38058,87 USD, podczas gdy nasze 26003,01 USD. Czyli mniej więcej półtora razy więcej. Nagle okazuje się, że przeciętny Francuz wcale nie jest w stanie kupić pięć razy więcej od nas, a jedynie półtora raza więcej za swoją pensję.
Warto też zwrócić uwagę, jakie szanse rozwoju po II Wojnie Światowej miała Francja, a jakie Polska i wyciągać z tego wnioski. Jak to ujął Milton Friedman, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii:
„Polska nie powinna naśladować bogatych krajów zachodnich, bo nie jest bogatym krajem zachodnim. Polska powinna naśladować rozwiązania, które kraje zachodnie stosowały, gdy były tak biedne, jak Polska.”
Na drugi kwartał 2017 roku, jak już było wspomniane, Francja chwali się wzrostem w tempie 0,5 proc. PKB. Polska tymczasem, parafrazując słowa Gazety Wyborczej, „skromne 3,9 proc.”. Może i nie jesteśmy obecnie na poziomie Francji, ale nasza gospodarka rozwija się niemalże osiem razy szybciej niż francuska. A to wszystko po ponad 40 latach komunizmu i podnoszeniu się z gruzów po niemieckio-sowieckiej agresji.
Łatwo manipulować ludźmi za pomocą statystyk. Zwłaszcza, że większość Polaków nie interesuje się ekonomią czy też szeroko pojętą gospodarką. I bardzo dobrze to o nas świadczy. Zamiast gonić za wskaźnikami, powinniśmy skupić się na tym, by z dnia na dzień, z roku na rok, żyło się odrobinę dostatniej. I to obecnie wychodzi nam zdecydowanie lepiej niż „gigantom gospodarczym” takim jak Francja czy Niemcy.
ADRIAN RESZCZYŃSKI
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/356193-jak-zaklamac-slupki-pod-dyktando-propagandy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.