Choć jestem zwolennikiem sojuszu polsko-amerykańskiego, to nigdy nie byłem jego bezkrytycznym wielbicielem, o czym czytelników mojej publicystyki przekonywać nie muszę. Jednak dostrzegać nieperfekcyjnosci czy wady jakiegoś rozwiązania to jedno, a demonizować je i konsekwentnie sugerować, że jest ono totalnym złem i pułapką - to coś zupełnie innego. A to ostatnie czyni, zresztą po raz kolejny, ale eskalując swoje tezy - szef portalu kresy.pl (czesto szyderczo zwanego w sieci „kresy.ru”…) Tomasz Kwaśnicki.
Na łamach „DoRzeczy” pisze on tym razem, że „Trojmorze w rzeczywistości może nosić wszelki symptomy ordynarnego stosunku kolonialnego, przynajmniej jeśli chodzi o udział Amerykanów w tym przedsięwzięciu”. I że „Polska ostatecznie zostanie „zmuszona” (przez Amerykanów - PS) do podpisania długoterminowych umów (na kupowanie gazu z USA - PS), w ramach których będziemy bezlitośnie, po zbójecku i w biały dzień, grabieni”. Bo nie ma siły, gaz amerykański musi być droższy od rosyjskiego. A mimo to „wystarczy, by Amerykanie zagrozili wycofaniem swoich żołnierzy ze wschodniej flanki, aby ministrowie Waszczykowski i Macierewicz zbledli jak ściana”. I Polska będzie płacić horrendalne ceny za amerykański gaz, bo jest „sterroryzowana strachem przed rosyjskim zagrożeniem”. Jak rozumiem, według Kwaśnickiego totalnie nierealnym.
To, co zwraca uwagę w tym tekście, to nie obawy przed możliwością przepłacenia za dostawy amerykańskiego surowca. Takie zagrożenie istnieje, trzeba o nim pamiętać i starać się je minimalizować. Zdumiewa coś innego.
To otóż, że Kwaśnicki ewidentnie nie uważa możliwości zmniejszenia energetycznej zależności od Rosji za żadną wartość samą w sobie. Jak rozumiem, jego zdaniem możliwość wykorzystania w przyszłości tego uzależnienia dla spętania naszego kraju i wymuszenia na nim jakichś ekonomicznych czy politycznych ustępstw nie istnieje. I zapewne nie istniała również w przeszłości, a wszystkie polskie rządy od 1989 roku, które takiego scenariusza się obawiały i starały - z różną intensywnością, ale jednak - zmniejszyć prawdopodobieństwo jego realizacji, błądziły.
Zwraca też uwagę emocjonalność, z jaką Kwaśnicki pisze o Ameryce. Ten kraj jest najwyraźniej czarnym bohaterem jego wyobraźni. Gdy mowa o USA, z szefa kresów.pl spada maska chłodnego geopolitycznego realisty, którym to wizerunkiem on i jego polityczni koledzy starają się z reguły epatować. Jak sądzę, aby uniknąć opinii miłośników Putina. Motywowanych w ten czy inny sposób.
Kwaśnicki pisze tak, jakby nie dostrzegał dość podstawowego faktu: otóż im więcej źródeł, z których będziemy pozyskiwać gaz, tym większa nie tylko nasza odporność na ewentualną próbę gazowego szantażu ze strony Moskwy. Tym większe będą też możliwości negocjacji cenowych z partnerami (z Moskwą na czele), zdających sobie sprawę, że na żadnego z nich nie jesteśmy już skazani.
Bardzo, bardzo znamienny tekst.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/351254-zagrozenie-rosyjskim-szantazem-gazowym-nie-istnieje-bardzo-znamienny-tekst-szefa-portalu-kresypl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.