Upada z hukiem argument Platofrmy Obywatelskiej, że PiS zepsuje gospodarkę. Z każdej strony napływają dobre dla budżetu nie tylko państwa, ale przede wszystkim dla Polaków, wieści. W końcu słysząc o rosnących wskaźnikach nie pukamy się już w czoło, bo sami mamy realnie więcej pieniędzy w kieszeniach.
Tylko z dzisiaj: wskaźnik nastrojów w polskiej gospodarce Polski w górę, wskaźnik oczekiwań inflacyjnych w dół. Ten pierwszy, Economic Sentiment Indicator – ESI, jak wynika z danych Komisji Europejskiej, w czerwcu wyniósł 104 pkt wobec 102,9 pkt w maju. Z kolei wskaźnik oczekiwań inflacyjnych konsumentów w Polsce w czerwcu spadł z kolei do 4,1 pkt.
Czyli Polacy czują poprawę sytuacji finansowej zarówno swojej, jak i swoich firm. A spokój i optymizm jest u przedsiębiorców kluczowy, bo chętniej wówczas inwestują. A to inwestycje napędzają rozwój gospodarki. Nieco bardziej Polacy obawiają się inflacji, a idąc dalej: wzrostu cen, ale też nie sprawi to, że diametralnie zubożeją, bo zarabiają coraz lepiej.
Bo, o czym świadczą dane sprzed 6 dni, średnie wynagrodzenie w maju tego roku wynosi już nieco ponad 4 tys. 390 zł w sektorze przedsiębiorstw. A to o ponad 5 proc. więcej, niż w zeszłym roku. W przedsiębiorstwach wzrosło też zatrunienie, więc Polacy realnie nie boją się już także, że stracą pracę.
Także sprzed kilku dni: bezrobocie rejestrowane w maju sięgało ledwie 7,4 proc. A jeszcze nie tak dawno, jak pamiętamy, pracy nie miało nawet ponad 20 proc. Polaków w najbiedniejszych regionach kraju. Tymczasem, na koniec tego roku bezrobocie w Polsce może wynieść 6,8-6,9 proc. - zapowiada minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.
I byłby to może hurraoptymizm, bo zieloną wyspą nazywał już nas Donald Tusk kilka lat wcześniej, ale różnica jest jedna. Diametralna. Wtedy Polacy widząc dobre wyniki gospodarcze pukali się w głowę, bo poprawy sytuacji materialnej nie odczuwali w swoim domowym budżecie. Tym razem realnie mają jednak więcej pieniędzy. Są pewni swojej sytuacji i nie boją się już zaciągać kredytów. Wiedzą, że dadzą radę je spłacić.
Lepiej jest także w budżecie państwa. Dane sprzed tygodnia mówią o okresie od stycznia do maja tego roku. W tym czasie dochody budżetu wyniosły 143,3 mld zł, czyli 44 proc. planu na cały rok, a wydatki 143,5 mld zł, tj. 37,3 proc. Deficyt po maju wyniósł 200 mln zł, czyli zaledwie 0,3 proc. planowanego w br. na 59,3 mld zł.
A skąd w budżecie tak dużo pieniędzy? Głównie z konsumpcji, bo Polaków w końcu stać na to, żeby kupować. Wydają głównie dzięki 500 plus, ale także dzięki lepszej koniunkturze. Jak się okazuje, 500 plus budżetu wcale nie zawaliło, a wręcz znacznie sytuację poprawiło. Nie tylko dla rodziców dzieci, na które państwo przeznaczyło pieniądze, ale także dla samych dochodów w państwowej kasie. Gospodarka chyba się na opozycję uzwięła.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/346498-kolejne-dobre-dane-dla-gospodarki-polacy-juz-nie-pukaja-sie-w-glowe-realnie-maja-wiecej-pieniedzy-w-kieszeniach