Szeroko rozpięty parasol polityczny w Ministerstwie Energii, u pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego i u pani premier sprawił, że Duńczycy najwyraźniej zostali przekonani do tego, że tym razem mówiąc kolokwialnie na serio chcemy zbudować ten korytarz norweski. Konsekwentna polityka rządu w tym zakresie na pewno pomogła
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu Biznes Alert.
wPolityce.pl: Jakie znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski ma dzisiejsze podpisanie w Danii przez premier Beatę Szydło memorandum w sprawie projektu Baltic Pipe. Czy jest to realna szansa na uniezależnienie się od dostaw gazu z Rosji?
Wojciech Jakóbik: Korytarz norweski, oprócz istniejącego terminala LNG, będzie gwarantował elastyczność i stabilność dostaw w postaci kontraktu średnio- lub długoterminowego na dostawy właśnie ze złoża norweskiego. Taki kontrakt może być konkurencyjny cenowo do oferty rosyjskiej, w razie konieczności w ogóle może wypchnąć Gazprom z rynku polskiego. Jeżeli tak się nie stanie, to na pewno zmusi go do zaoferowania lepszej propozycji PGNiG, który niestety do tej pory był traktowany źle przez Rosjan. Dochodziło do nadużyć, część z nich stwierdziła Komisja Europejska w toku śledztwa antymonopolowego. A zatem wolność wyboru, którą daje Brama Północna, czyli gazoport i korytarz norweski, zwrócą się po wielomiliardowych inwestycjach w jeszcze większych zyskach. Z tytułu niższej ceny gazu, mniejszej zależności politycznej i większej swobody w tworzeniu polityki energetycznej.
Kiedy to będzie dla nas opłacalne. Mowa była o 10 miliardach metrów sześciennych gazu rocznie. Czy dalej mówimy o takich ilościach?
Studium wykonalności wykazało, że dla ekonomicznej opłacalności tego przedsięwzięcia niezbędne są dostawy w wysokości 10 mld metrów sześciennych gazu rocznie. 6 czerwca rozpoczęła się procedura Open Season, czyli badania zainteresowania rynkiem właśnie tym gazem. Jeżeli zbiorą się chętni na 10 mld metrów sześciennych, to projekt będzie można zrealizować, wtedy nadejdzie czas na ostateczną decyzję inwestycyjną. Poza tym mamy memorandum w sprawie budowy Baltic Pipe, a zatem wstęp do umowy międzyrządowej w tej sprawie. Oznacza ono, że Polacy i Duńczycy otwierają nad przedsięwzięciem parasol polityczny, który zapewni inwestorów, że będzie ono miało poparcie zarówno z Kopenhagi, jak i Warszawy, co również jest istotne dla stabilności projektu. Jesteśmy więc na dobrej drodze do jego realizacji, co oczywiście nie znaczy, że on na pewno powstanie i że nie będzie już żadnych przeszkód. Przypomnijmy, że do tego projektu podchodzimy już trzeci raz w historii.
Jakie zagrożenia ma Pan na myśli?
Teoretycznie techniczna sprawa krzyżowania się gazociągów na Morzu Bałtyckim, czyli Nord Stream I czy II z korytarzem norweskim może nagle stać się sprawą polityczną. To znaczy, że może dojść do prób blokowania przeprowadzenia korytarza norweskiego właśnie na tym odcinku, gdzie krzyżuje się z Nord Stream II, do jakichś incydentów, co oczywiście byłoby niezgodne z wszelkimi standardami rynkowymi. Żadna firma nie pozwoliłaby sobie na oczywiste manipulacje w tym zakresie, ale jednak wiadomo, że Gazprom, który obecnie jest jedynym właścicielem projektu Nord Stream II być może byłby skłonny do podjęcia takiego ryzyka. Bo nie jest to firma, ale kolejne rosyjskie ministerstwo. Stąd można tutaj obawiać się pewnych problemów, nie wiadomo też czy projekt nie będą czekać również inne, mniej sprecyzowane w tej chwili wyzwania. Na pewno nie należy zwalniać tempa.
Czyli na razie nie ma po co otwierać szampana?
Można, bo jesteśmy coraz bliżej i projekt idzie szybko, ale to nie znaczy, że wszystko jest już przesądzone. Memorandum nie jest zobowiązujące, to jest tylko deklaracja woli i po nim musi nastąpić umowa. Oczywiście obie strony ją zapowiadają, należy tylko trzymać kciuki, żeby do niej doszło, ale po jej podpisaniu dopiero zapadnie ta ostateczna decyzja inwestycyjna. Trzeba jeszcze dokończyć prace nad korytarzem norweskim.
Jak do tej pory układały się relacje polsko -duńskie w sprawie Baltic Pipe?
Współpraca z Duńczykami wymagała dużej troski o to, aby odzyskać zaufanie Skandynawów. Wcześniej sparzyli się na współpracy z Polakami przy tego rodzaju projektach. Dwukrotnie nie doszło do realizacji praktycznie już ustalonego korytarza norweskiego, najpierw w latach 90., a później na początku lat 2000. Polacy musieli odzyskać wiarygodność. Dlatego szeroko rozpięty parasol polityczny w Ministerstwie Energii, u pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego i u pani premier sprawił, że Duńczycy najwyraźniej zostali przekonani do tego, że tym razem mówiąc kolokwialnie na serio chcemy zbudować ten korytarz norweski. Konsekwentna polityka rządu w tym zakresie na pewno pomogła. Na tym odcinku można wystawić mocną 4+ polskiemu rządowi, bo wszelkie możliwe narzędzia zostały wykorzystane i wszelkie możliwe ścieżki zostały wydeptane, owocem tego jest właśnie to memorandum.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/343634-nasz-wywiad-jakobik-mamy-memorandum-ws-baltic-pipe-oznacza-to-ze-polacy-i-dunczycy-otwieraja-nad-nim-parasol-polityczny-ktory-zapewni-inwestorow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.