Giełda świętuje 200. urodziny. Tak ważny jubileusz zobowiązuje do uroczystych obchodów: odczytów, wystąpień i gratulacji. Ale jest też okazją do zadawania pytań o rolę giełdy, jej zadania i przyszłość. Dla „Gazety Bankowej” stał się zaś pretekstem do zorganizowania panelu dyskusyjnego, do którego zaprosiliśmy czołowe postaci polskiego rynku kapitałowego, finansowego i gospodarczego.
Wszyscy uczestnicy spotkania byli zgodni co do jednego: giełda, która startowała ponad 25 lat temu – po długiej przerwie, w której obowiązywała komunistyczna doktryna wroga kapitałowemu rozwojowi – z ówczesnymi swoimi zadaniami przeszła do historii. Teraz musi zmienić kierunek.
Rzeczywistość jak najbardziej realna
Teraz jesteśmy na innym etapie gospodarki niż w momencie powstawania giełdy. Czy giełda jest miejscem finansowania rozwoju gospodarczego, jak powinna się odnaleźć w tej strukturze? W ostatnich 20 latach giełda w mniejszym stopniu finansowała rozwój gospodarki. Chodziło przede wszystkim o prywatyzację i to była inna rola giełdy niż pozyskiwanie kapitału. Proces związany z prywatyzacją już się zakończył i teraz rola giełdy jest bardziej związana z tym, aby sięgać po kapitał w celu rozwoju
— rozpoczął dyskusję Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Ten czas oswajania społeczeństwa z kapitałem i kapitalizmem już się skończył.
W momencie, kiedy startowała Giełda Papierów Wartościowych, nie mieliśmy w Polsce kapitalizmu, nie mieliśmy własnego kapitału ani nie mieliśmy własnych kapitalistów. Teraz, po 27 latach, mamy kapitalizm, nieco polskiego kapitału i trochę polskich kapitalistów
— dodał Zbigniew Jagiełło, prezes PKO Banku Polskiego.
Ostatnie 25 lat nadwerężyło obraz krajowego rynku kapitałowego.
Znacząca część kapitalizacji pochodziła z prywatyzacji, rynek był w mniejszym stopniu wykorzystywany do swego podstawowego zadania, czyli pozyskiwania kapitału na inwestycje. OFE w bardzo niewielkim stopniu inwestowały w nowe emisje. Teraz ewidentnie rola giełdy związana jest z tym, aby firmy z giełdy sięgały po kapitał na finansowanie inwestycji. To, co się dzieje na giełdzie, to są realne procesy, to nie są wirtualne papiery wartościowe, tylko to są konkretne papiery, konkretne firmy, tam odbywa się kluczowy mechanizm efektywnego rozwoju
— oceniał Paweł Borys.
To nie kasyno
Jak podkreślali uczestnicy spotkania, giełda ma problem wizerunkowy. Przeciętny Polak patrzy na nią jak na „stół do ruletki”, gdzie prędzej można stracić, niż zyskać. Konsekwencją tego jest brak zaufania do rynku kapitałowego.
Takie przesądy trzeba odczarowywać. Dzięki pozyskiwaniu kapitału zwiększa się produktywność, a to przekłada się na wzrost wydajności
— oceniał Paweł Borys.
Jak mówił Piotr Osiecki, prezes Altus TFI, giełda dynamicznie i ładnie rozwijała się przez okres transformacji. Tym motorem napędowym były procesy prywatyzacyjne, inwestorzy instytucjonalni, głównie OFE, rosnący rynek TFI.
To zaburzył kryzys 2008 r. Ten pierwszy rozbiór OFE bardzo popsuł sposób postrzegania giełdy, trochę narzucono Polakom negatywny sposób postrzegania giełdy i od tego czasu funkcjonuje taki pogląd, że nie wiadomo, co to jest ta giełda. Politycy zrobili wtedy wiele szkody i od tej pory pokutuje opinia o »kasynie«. Dzisiaj giełda jest na rozstaju dróg. Jest to efektywny podmiot, gdzie można lokować kapitał. Potrzebne są decyzje przełomowe i strategiczne, żeby budować polski kapitał
— stwierdził Piotr Osiecki.
Jednak, jak uważali uczestnicy spotkania, pozyskiwanie kapitału nie będzie możliwe bez udziału drobnych inwestorów. To w ich rękach znajduje się kilkaset miliardów złotych trzymanych w bankach, a zachęcić ich do przeniesienia chociaż części tych środków na giełdę, czyli rynek, któremu nie ufają, nie będzie łatwo. Jak mówił inwestor giełdowy Zbigniew Jakubas, prezes Multico, wystarczyłaby pewna część tych funduszy – 100 mld zł, a obraz giełdy zmieniłby się diametralnie.
Co zrobić, żeby było więcej polskiego kapitału indywidualnego na polskiej giełdzie? Drobny kapitał na giełdę nie wrócił m.in. dlatego, że inwestorzy poparzyli się najpierw na »bańce internetowej« 2002–2003, potem na kryzysie budowlanym 2008 r., absolutnie wszyscy powinniśmy pracować nad przywróceniem zaufania do giełdy. Giełda nie jest ruletką, jest miejscem inwestycji. Powinniśmy pracować nad większą świadomością inwestorów
— mówił Zbigniew Jakubas.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Giełda świętuje 200. urodziny. Tak ważny jubileusz zobowiązuje do uroczystych obchodów: odczytów, wystąpień i gratulacji. Ale jest też okazją do zadawania pytań o rolę giełdy, jej zadania i przyszłość. Dla „Gazety Bankowej” stał się zaś pretekstem do zorganizowania panelu dyskusyjnego, do którego zaprosiliśmy czołowe postaci polskiego rynku kapitałowego, finansowego i gospodarczego.
Wszyscy uczestnicy spotkania byli zgodni co do jednego: giełda, która startowała ponad 25 lat temu – po długiej przerwie, w której obowiązywała komunistyczna doktryna wroga kapitałowemu rozwojowi – z ówczesnymi swoimi zadaniami przeszła do historii. Teraz musi zmienić kierunek.
Rzeczywistość jak najbardziej realna
Teraz jesteśmy na innym etapie gospodarki niż w momencie powstawania giełdy. Czy giełda jest miejscem finansowania rozwoju gospodarczego, jak powinna się odnaleźć w tej strukturze? W ostatnich 20 latach giełda w mniejszym stopniu finansowała rozwój gospodarki. Chodziło przede wszystkim o prywatyzację i to była inna rola giełdy niż pozyskiwanie kapitału. Proces związany z prywatyzacją już się zakończył i teraz rola giełdy jest bardziej związana z tym, aby sięgać po kapitał w celu rozwoju
— rozpoczął dyskusję Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Ten czas oswajania społeczeństwa z kapitałem i kapitalizmem już się skończył.
W momencie, kiedy startowała Giełda Papierów Wartościowych, nie mieliśmy w Polsce kapitalizmu, nie mieliśmy własnego kapitału ani nie mieliśmy własnych kapitalistów. Teraz, po 27 latach, mamy kapitalizm, nieco polskiego kapitału i trochę polskich kapitalistów
— dodał Zbigniew Jagiełło, prezes PKO Banku Polskiego.
Ostatnie 25 lat nadwerężyło obraz krajowego rynku kapitałowego.
Znacząca część kapitalizacji pochodziła z prywatyzacji, rynek był w mniejszym stopniu wykorzystywany do swego podstawowego zadania, czyli pozyskiwania kapitału na inwestycje. OFE w bardzo niewielkim stopniu inwestowały w nowe emisje. Teraz ewidentnie rola giełdy związana jest z tym, aby firmy z giełdy sięgały po kapitał na finansowanie inwestycji. To, co się dzieje na giełdzie, to są realne procesy, to nie są wirtualne papiery wartościowe, tylko to są konkretne papiery, konkretne firmy, tam odbywa się kluczowy mechanizm efektywnego rozwoju
— oceniał Paweł Borys.
To nie kasyno
Jak podkreślali uczestnicy spotkania, giełda ma problem wizerunkowy. Przeciętny Polak patrzy na nią jak na „stół do ruletki”, gdzie prędzej można stracić, niż zyskać. Konsekwencją tego jest brak zaufania do rynku kapitałowego.
Takie przesądy trzeba odczarowywać. Dzięki pozyskiwaniu kapitału zwiększa się produktywność, a to przekłada się na wzrost wydajności
— oceniał Paweł Borys.
Jak mówił Piotr Osiecki, prezes Altus TFI, giełda dynamicznie i ładnie rozwijała się przez okres transformacji. Tym motorem napędowym były procesy prywatyzacyjne, inwestorzy instytucjonalni, głównie OFE, rosnący rynek TFI.
To zaburzył kryzys 2008 r. Ten pierwszy rozbiór OFE bardzo popsuł sposób postrzegania giełdy, trochę narzucono Polakom negatywny sposób postrzegania giełdy i od tego czasu funkcjonuje taki pogląd, że nie wiadomo, co to jest ta giełda. Politycy zrobili wtedy wiele szkody i od tej pory pokutuje opinia o »kasynie«. Dzisiaj giełda jest na rozstaju dróg. Jest to efektywny podmiot, gdzie można lokować kapitał. Potrzebne są decyzje przełomowe i strategiczne, żeby budować polski kapitał
— stwierdził Piotr Osiecki.
Jednak, jak uważali uczestnicy spotkania, pozyskiwanie kapitału nie będzie możliwe bez udziału drobnych inwestorów. To w ich rękach znajduje się kilkaset miliardów złotych trzymanych w bankach, a zachęcić ich do przeniesienia chociaż części tych środków na giełdę, czyli rynek, któremu nie ufają, nie będzie łatwo. Jak mówił inwestor giełdowy Zbigniew Jakubas, prezes Multico, wystarczyłaby pewna część tych funduszy – 100 mld zł, a obraz giełdy zmieniłby się diametralnie.
Co zrobić, żeby było więcej polskiego kapitału indywidualnego na polskiej giełdzie? Drobny kapitał na giełdę nie wrócił m.in. dlatego, że inwestorzy poparzyli się najpierw na »bańce internetowej« 2002–2003, potem na kryzysie budowlanym 2008 r., absolutnie wszyscy powinniśmy pracować nad przywróceniem zaufania do giełdy. Giełda nie jest ruletką, jest miejscem inwestycji. Powinniśmy pracować nad większą świadomością inwestorów
— mówił Zbigniew Jakubas.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/343106-ukryta-sila-warszawskiej-gieldy-panel-dyskusyjny-gazety-bankowej-relacja