Kopalnia węgla kamiennego Makoszowy w Zabrzu, w efekcie zawartego w styczniu 2015 r. porozumienia strony społecznej z ówczesnym rządem, na czele którego stała Ewa Kopacz, została włączona do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Jest w niej jedyną, w której nadal wydobywa się węgiel. Korzysta ze zgodnych z unijnymi przepisami budżetowych dopłat do strat produkcyjnych.
Według resortu energii, pomoc publiczna dla zakładu przekroczyła 220 mln zł. Zgodnie z niedawną decyzją Komisji Europejskiej, która notyfikowała program pomocowy dla górnictwa, wsparcie dla Makoszów może być udzielane jedynie do końca 2016 r. Potem, aby dalej działać, kopalnia musiałaby osiągnąć rentowność.
Kopalnia zatrudnia ponad 1,3 tys. osób, którym w większości nie przysługują finansowane z budżetu państwa urlopy górnicze. W przypadku zaprzestania wydobycia w kopalni, musieliby trafić do innych kopalń, w innych spółkach węglowych - prawdopodobnie głównie w Polskiej Grupie Górniczej.
Górnicy napisali w petycji, że podpisane w styczniu ub.r. porozumienie w odniesieniu do Makoszów nie zostało zrealizowane. Doprowadziło to m.in. do blokowania zbytu węgla dla energetyki, co miało wpływ na wysokość dotacji do strat produkcyjnych, a także do braku zaangażowania właściciela w znalezienie inwestora dla kopalni. W konsekwencji w Makoszowach pogłębiła się trudna sytuacja.
Zwrócili także uwagę, że kopalnia posiada duże zasoby operatywne dobrego jakościowo węgla. Szacowane są na 56 mln ton. Obiecywanie w tej sytuacji alokacji pracowników do innych zakładów górniczych „jest działaniem na szkodę państwa”.
Górnicy podkreślili też, że kopalnia „jest przygotowana technicznie i organizacyjnie do prowadzenia bezpiecznego i wydajnego wydobycia dobrego gatunkowo węgla kamiennego w oparciu o udostępnione złoża”.
Z pewnością jest szansa uratować kopalnię. Ona broni się ekonomicznie. Operatywne zasoby węgla wystarczą na długie lata. (…) Potrzeba jedynie dobrej woli rządu, abyśmy mogli funkcjonować
— powiedział przedstawiciel załogi Jerzy Hubka.
W niedzielę rano premier Beata Szydło wraz z górnikami brzeszczańskiej kopalni uczestniczyła w barbórkowej mszy św. w miejscowym kościele św. Urbana.
ems,ak/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kopalnia węgla kamiennego Makoszowy w Zabrzu, w efekcie zawartego w styczniu 2015 r. porozumienia strony społecznej z ówczesnym rządem, na czele którego stała Ewa Kopacz, została włączona do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Jest w niej jedyną, w której nadal wydobywa się węgiel. Korzysta ze zgodnych z unijnymi przepisami budżetowych dopłat do strat produkcyjnych.
Według resortu energii, pomoc publiczna dla zakładu przekroczyła 220 mln zł. Zgodnie z niedawną decyzją Komisji Europejskiej, która notyfikowała program pomocowy dla górnictwa, wsparcie dla Makoszów może być udzielane jedynie do końca 2016 r. Potem, aby dalej działać, kopalnia musiałaby osiągnąć rentowność.
Kopalnia zatrudnia ponad 1,3 tys. osób, którym w większości nie przysługują finansowane z budżetu państwa urlopy górnicze. W przypadku zaprzestania wydobycia w kopalni, musieliby trafić do innych kopalń, w innych spółkach węglowych - prawdopodobnie głównie w Polskiej Grupie Górniczej.
Górnicy napisali w petycji, że podpisane w styczniu ub.r. porozumienie w odniesieniu do Makoszów nie zostało zrealizowane. Doprowadziło to m.in. do blokowania zbytu węgla dla energetyki, co miało wpływ na wysokość dotacji do strat produkcyjnych, a także do braku zaangażowania właściciela w znalezienie inwestora dla kopalni. W konsekwencji w Makoszowach pogłębiła się trudna sytuacja.
Zwrócili także uwagę, że kopalnia posiada duże zasoby operatywne dobrego jakościowo węgla. Szacowane są na 56 mln ton. Obiecywanie w tej sytuacji alokacji pracowników do innych zakładów górniczych „jest działaniem na szkodę państwa”.
Górnicy podkreślili też, że kopalnia „jest przygotowana technicznie i organizacyjnie do prowadzenia bezpiecznego i wydajnego wydobycia dobrego gatunkowo węgla kamiennego w oparciu o udostępnione złoża”.
Z pewnością jest szansa uratować kopalnię. Ona broni się ekonomicznie. Operatywne zasoby węgla wystarczą na długie lata. (…) Potrzeba jedynie dobrej woli rządu, abyśmy mogli funkcjonować
— powiedział przedstawiciel załogi Jerzy Hubka.
W niedzielę rano premier Beata Szydło wraz z górnikami brzeszczańskiej kopalni uczestniczyła w barbórkowej mszy św. w miejscowym kościele św. Urbana.
ems,ak/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/317995-gornicy-z-kopalni-makoszowy-pikietowali-przed-domem-premier-szydlo-kopalni-grozi-zamkniecie?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.