Chciałbym zapytać o protesty, które odbyły się w Niemczech przeciwko przyjęciu CETA. Jakie znaczenie miały te protesty?
Protesty przeciwko CETA nie były wyjątkowo liczne. Zwróćmy uwagę, że TTiP jest często traktowany jako publiczny straszak i już kilka lat temu na jego temat dość szeroko dyskutowano w Niemczech. Niemcy są bardzo przeczuleni na punkcie utajnionych negocjacji, z tego powodu TTiP nie cieszy się sympatią niemieckiego społeczeństwa. TTiP stanowiłby dla niemieckiego rynku finansowego rewolucję. Niemiecki system bankowy opiera się podobnie jak w Polsce na małych i spółdzielczych bankach, które dla niemieckiej gospodarki są niezwykle istotne. Gdyby doszło do wprowadzenia TTiP, zmieniłoby to rynek diametralnie, co dla niemieckich przedsiębiorców jest nie do przyjęcia. Wracając do CETA, przypomnę, że Trybunał Konstytucyjny orzekł, że można stosować CETA, ale ostateczny wyrok jeżeli chodzi m.in. o kwestie sądów arbitrażowych zostanie wydany na początku tego roku.
Na koniec, jak wyglądały relacje polsko-niemieckie od momentu kiedy rządy w Polsce objęło Prawo i Sprawiedliwość.
Mamy tutaj do czynienia z dwoma warstwami: warstwą medialną i polityczną. W kwestii medialnej, niestety po obu stronach media wykazują się daleko idącym brakiem rozsądku. Szczególnie media w Polsce sprawiają, że nasza dyplomacja ma często ograniczone pole manewru do działania. Przypomnę, że po Brexicie media w Polsce długi czas pisały o liście Steinmeiera i Ayraulta, w którym rzekomo została przedstawiona oficjalna francusko-niemiecka wizja Unii Europejskiej. Trzeba jednak podkreślić, że list nie był oficjalnym stanowiskiem niemieckiego rządu, a z moich źródeł wiem, że sama kanclerz Merkel dowiedziała się o nim z prasy. Oficjalne stanowisko Niemiec dotyczące przyszłości Unii Europejskiej wyrażone zostało przez ministra finansów Wolfganga Schäuble, który przygotował na prośbę Angeli Merkel pakiet reform. Z kolei niektórzy dziennikarze „Gazety Wyborczej” poprzez swoje dość dziwaczne donosicielstwo i pisanie artykułów szczególnie w „Die Zeit”, nie pomagają w kreowaniu racjonalnego obrazu Polski w Niemczech. Z drugiej strony niemiecka prasa od zawsze alergicznie reaguje na polską prawicę, więc po wygranych wyborach przez PiS, można było spodziewać się histerii w mediach u naszych zachodnich sąsiadów. Uważam, że można było zapobiec wielu nieporozumieniom, np. w kwestii obecnego sporu pomiędzy ambasadorem Polski a prezesem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. W mojej opinii, pan ambasador Andrzej Przyłębski zachował się dalece nieodpowiedzialnie, obrażając w swoim liście prezesa najważniejszego w Europie Trybunału Konstytucyjnego, który jeżeli chodzi o reformę UE może być naszym sojusznikiem.
Z kolei przenosząc się na poziom polityczny w relacjach polsko-niemieckich, trzeba podkreślić, że Niemcy są otwarci na współpracę z Polakami, czego przykładem jest pakiet reform niemieckiego ministra finansów. Schäuble mówił między innymi o tym, aby wydatków na politykę obronną nie włączać w kryteria deficytowe z Maastricht. Podobny pomysł ma wicepremier Morawiecki. W pakiecie reform jest również mowa o uwspólnotowieniu wydatków obronnych, w wyniku którego mogłoby powstać coś na wzór amerykańskiej agencji DARPA - zajmującej się wysoko innowacyjnymi wydatkami na obronność, co też wpisuje się w tzw. plan Morawieckiego, który opiera się przecież na inwestycjach w innowacyjność. Przypomnę, że o tym pomyśle mówił także marszałek Karczewski podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Schäuble mówił również o unii energetycznej, która ma zabezpieczać interesy Europy Środkowo-Wschodniej. Mam wrażenie, że przeszkodą, aby wspólnie z Niemcami zrealizować ten – przecież korzystny dla nas – pakiet reform są niestety duże psychologiczne ograniczenia po stronie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Polska prawica na szczęście zrozumiała, że obecna narracja i sposób integracji europejskiej się kończy. Musi jednak jeszcze zrozumieć, że Europa będzie się dalej w takiej czy innej formie integrować i należy przeczekać ten okres raczej tworząc partnerskie stosunki z Niemcami (a więc bliżej centrum), niż na peryferiach z Węgrami. Kiedy słyszę o kontrrewolucji, którą mielibyśmy przeprowadzić wraz z Węgrami, to nie rozumiem jak można to robić z krajem, który ma największy rynek pornografii w Europie, ma zalegalizowane związki partnerskie i kompletnie dopuszczalną aborcję oraz doskonałe stosunki z Rosją. Jest to dość zastanawiające. W moim przekonaniu politykę zagraniczną powinny prowadzić dwie osoby: pani premier Beata Szydło i pan prezydent Andrzej Duda. Obecny minister spraw zagranicznych sobie z tym nie do końca radzi. Ministrowie, którzy prowadzą politykę zewnętrzną zarówno w wymiarze polityki zagranicznej i obronnej nie radzą sobie. Wspomnę tylko wypowiedź szefa MON Antoniego Macierewicza, którego sobie osobiście bardzo cenię, ale jego wypowiedź ws. Mistrali była wysoce nieprofesjonalna.
Ponadto niedopuszczalne było podważanie przez MON wiedzy prezydenta w tej sprawie. Jeżeli chcemy usprawnić kontakty z Niemcami i prowadzić skuteczną politykę europejską, to powinna za nią odpowiadać premier Szydło wraz z naprawdę świetnym doradcą, jakim jest minister Szymański i pan prezydent Duda.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Chciałbym zapytać o protesty, które odbyły się w Niemczech przeciwko przyjęciu CETA. Jakie znaczenie miały te protesty?
Protesty przeciwko CETA nie były wyjątkowo liczne. Zwróćmy uwagę, że TTiP jest często traktowany jako publiczny straszak i już kilka lat temu na jego temat dość szeroko dyskutowano w Niemczech. Niemcy są bardzo przeczuleni na punkcie utajnionych negocjacji, z tego powodu TTiP nie cieszy się sympatią niemieckiego społeczeństwa. TTiP stanowiłby dla niemieckiego rynku finansowego rewolucję. Niemiecki system bankowy opiera się podobnie jak w Polsce na małych i spółdzielczych bankach, które dla niemieckiej gospodarki są niezwykle istotne. Gdyby doszło do wprowadzenia TTiP, zmieniłoby to rynek diametralnie, co dla niemieckich przedsiębiorców jest nie do przyjęcia. Wracając do CETA, przypomnę, że Trybunał Konstytucyjny orzekł, że można stosować CETA, ale ostateczny wyrok jeżeli chodzi m.in. o kwestie sądów arbitrażowych zostanie wydany na początku tego roku.
Na koniec, jak wyglądały relacje polsko-niemieckie od momentu kiedy rządy w Polsce objęło Prawo i Sprawiedliwość.
Mamy tutaj do czynienia z dwoma warstwami: warstwą medialną i polityczną. W kwestii medialnej, niestety po obu stronach media wykazują się daleko idącym brakiem rozsądku. Szczególnie media w Polsce sprawiają, że nasza dyplomacja ma często ograniczone pole manewru do działania. Przypomnę, że po Brexicie media w Polsce długi czas pisały o liście Steinmeiera i Ayraulta, w którym rzekomo została przedstawiona oficjalna francusko-niemiecka wizja Unii Europejskiej. Trzeba jednak podkreślić, że list nie był oficjalnym stanowiskiem niemieckiego rządu, a z moich źródeł wiem, że sama kanclerz Merkel dowiedziała się o nim z prasy. Oficjalne stanowisko Niemiec dotyczące przyszłości Unii Europejskiej wyrażone zostało przez ministra finansów Wolfganga Schäuble, który przygotował na prośbę Angeli Merkel pakiet reform. Z kolei niektórzy dziennikarze „Gazety Wyborczej” poprzez swoje dość dziwaczne donosicielstwo i pisanie artykułów szczególnie w „Die Zeit”, nie pomagają w kreowaniu racjonalnego obrazu Polski w Niemczech. Z drugiej strony niemiecka prasa od zawsze alergicznie reaguje na polską prawicę, więc po wygranych wyborach przez PiS, można było spodziewać się histerii w mediach u naszych zachodnich sąsiadów. Uważam, że można było zapobiec wielu nieporozumieniom, np. w kwestii obecnego sporu pomiędzy ambasadorem Polski a prezesem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. W mojej opinii, pan ambasador Andrzej Przyłębski zachował się dalece nieodpowiedzialnie, obrażając w swoim liście prezesa najważniejszego w Europie Trybunału Konstytucyjnego, który jeżeli chodzi o reformę UE może być naszym sojusznikiem.
Z kolei przenosząc się na poziom polityczny w relacjach polsko-niemieckich, trzeba podkreślić, że Niemcy są otwarci na współpracę z Polakami, czego przykładem jest pakiet reform niemieckiego ministra finansów. Schäuble mówił między innymi o tym, aby wydatków na politykę obronną nie włączać w kryteria deficytowe z Maastricht. Podobny pomysł ma wicepremier Morawiecki. W pakiecie reform jest również mowa o uwspólnotowieniu wydatków obronnych, w wyniku którego mogłoby powstać coś na wzór amerykańskiej agencji DARPA - zajmującej się wysoko innowacyjnymi wydatkami na obronność, co też wpisuje się w tzw. plan Morawieckiego, który opiera się przecież na inwestycjach w innowacyjność. Przypomnę, że o tym pomyśle mówił także marszałek Karczewski podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Schäuble mówił również o unii energetycznej, która ma zabezpieczać interesy Europy Środkowo-Wschodniej. Mam wrażenie, że przeszkodą, aby wspólnie z Niemcami zrealizować ten – przecież korzystny dla nas – pakiet reform są niestety duże psychologiczne ograniczenia po stronie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Polska prawica na szczęście zrozumiała, że obecna narracja i sposób integracji europejskiej się kończy. Musi jednak jeszcze zrozumieć, że Europa będzie się dalej w takiej czy innej formie integrować i należy przeczekać ten okres raczej tworząc partnerskie stosunki z Niemcami (a więc bliżej centrum), niż na peryferiach z Węgrami. Kiedy słyszę o kontrrewolucji, którą mielibyśmy przeprowadzić wraz z Węgrami, to nie rozumiem jak można to robić z krajem, który ma największy rynek pornografii w Europie, ma zalegalizowane związki partnerskie i kompletnie dopuszczalną aborcję oraz doskonałe stosunki z Rosją. Jest to dość zastanawiające. W moim przekonaniu politykę zagraniczną powinny prowadzić dwie osoby: pani premier Beata Szydło i pan prezydent Andrzej Duda. Obecny minister spraw zagranicznych sobie z tym nie do końca radzi. Ministrowie, którzy prowadzą politykę zewnętrzną zarówno w wymiarze polityki zagranicznej i obronnej nie radzą sobie. Wspomnę tylko wypowiedź szefa MON Antoniego Macierewicza, którego sobie osobiście bardzo cenię, ale jego wypowiedź ws. Mistrali była wysoce nieprofesjonalna.
Ponadto niedopuszczalne było podważanie przez MON wiedzy prezydenta w tej sprawie. Jeżeli chcemy usprawnić kontakty z Niemcami i prowadzić skuteczną politykę europejską, to powinna za nią odpowiadać premier Szydło wraz z naprawdę świetnym doradcą, jakim jest minister Szymański i pan prezydent Duda.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/314193-nasz-wywiad-tomasz-krawczyk-sprzeciw-wobec-budowy-gazociagu-nord-stream-2-jest-coraz-wiekszy?strona=2