Do agencji ratingowych można mieć całą litanię różnego rodzaju zastrzeżeń, począwszy od tych dotyczących transparentności ich funkcjonowania aż po takie, gdzie może istnieć podejrzenie wprowadzania w błąd. To bardzo szeroki temat. Ale bez względu na to i bez względu na fakt, że na świecie istnieją setki agencji ratingowych - prywatnych, publicznych, krajowych, międzynarodowych, regionalnych - to jednak oceny tych trzech kluczowych, rodem ze Stanów Zjednoczonych, ale globalnych, a więc Fitch Ratings, Moody’s oraz Standard & Poor’s, są brane pod uwagę przez inwestorów w pierwszej kolejności
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Marian Szołucha, ekonomista, członek Rady Forum dla Wolności i Rozwoju.
wPolityce.pl: Agencja Moody’s nie zmieniła ratingu dla Polski. Wciąż jest on na poziomie A2/P-1. Jak Pan ocenia tę decyzję?
dr Marian Szołucha: Znaczna część analityków i ekonomistów - z tym, że więcej w Polsce, niż za granicą, spodziewała się jednak obniżenia tego ratingu. Było tych głosów naprawdę bardzo wiele w ostatnich dniach. Ta negatywna prognoza się nie sprawdziła, więc brak zmiany ma wydźwięk lekko pozytywny. To jest coś najzupełniej oczywistego. Natomiast fakt, iż Moody’s wstrzymała się od głosu, jest zastanawiający i może budzić pewne podejrzenia co do tego, co tym razem autorzy oceny mieli na myśli. Szkoda, że ten komunikat był bardzo lakoniczny. Sądzę, że warto będzie dopytać agencję, jak na dzień dzisiejszy ocenia Polskę i co chciała nam między wierszami swojej decyzji przekazać.
Mimo wszystko możemy tę decyzję odbierać jako pozytywną?
Sądzę, że tak. Na tę pozytywną ocenę łożyło się kilka elementów. Po pierwsze, jest to brak jednoznacznie złych danych z polskiej gospodarki. Po drugie, złożyło się na to zintensyfikowanie - co możemy obserwować za pośrednictwem mediów - kontaktów polskich władz publicznych z agencjami ratingowymi. Mogliśmy to zaobserwować po żółtym świetle, jakie agencja Standard & Poor’s dała Polsce w styczniu tego roku. To nie jest nic nadzwyczajnego. Jest to normalna procedura pewnych wyjaśnień, konsultacji, doinformowania analityków agencji ratingowych, odpowiedzialnych za przygotowanie oceny wiarygodności kredytowej Polski. Trzeci - nie mniej istotny czynnik - to pewien porządek w realizacji - w tempie i w kolejności - obietnic przedwyborczych obecnego obozu rządzącego. Nie są to obietnice realizowane bez namysłu. Nie są one realizowane w sposób przypadkowy, nieprzemyślany, bez liczenia się z realiami budżetowymi i z realiami rynku finansowego także.
Na przykład?
Przykładem jest tu sprawa kredytów frankowych. Widać, że nasza władza, Kancelaria Prezydenta, Narodowy Bank Polski i - jak sądzę - Ministerstwo Finansów, bo jego szef także wchodzi skład Komitetu Stabilności Finansowej, wstrzymują się z podejmowaniem radykalnych działań w zakresie rozwiązania problemu kredytów denominowanych w obcych walutach. Podchodzą do tego tematu odpowiedzialnie. Zbierają wyliczenia, konsultują się pomiędzy sobą. Myślę, że takie podejście - czy nam się podoba czy nie - agencje ratingowe doceniają. Doceniają podejście ostrożne, jeśli chodzi o stabilność systemu i finansów publicznych, i samego stricte finansowego w naszym kraju.
Jakie znaczenie, nie tylko dla Polski, ale także dla innych państw, ma ocena agencji ratingowych?
Czy to się nam podoba czy nie, ma istotne znaczenie. W naszym przypadku nawet bardzo istotne, co wynika z poziomu zadłużenia publicznego Polski, ze szczególnym uwzględnieniem zadłużenia zagranicznego, a zwłaszcza tego, które denominowane jest w obcych walutach. Do agencji ratingowych można mieć całą litanię różnego rodzaju zastrzeżeń, począwszy od tych, dotyczących transparentności ich funkcjonowania do takich, gdzie może istnieć podejrzenie wprowadzania w błąd. To bardzo szeroki temat. Ale bez względu na to i bez względu na fakt, że na świecie istnieją setki agencji ratingowych - prywatnych, publicznych, krajowych, międzynarodowych, regionalnych - to jednak oceny tych trzech kluczowych, rodem ze Stanów Zjednoczonych, ale globalnych, a więc Fitch Ratings, Moody’s oraz Standard & Poor’s są brane pod uwagę przez inwestorów w pierwszej kolejności. Za nimi jest przepaść i dopiero kolejna kategoria, czyli reszta agencji. Ma to znaczenie o tyle, że według naszej oficjalnej - ciągle niezbyt wiarygodnej - metodologii liczenia długu publicznego, Polska jest zadłużona na około bilion złotych. Koszty obsługi tego długu są względnie nieduże, ponieważ korzystamy z globalnie taniego pieniądza, z niskich stóp procentowych na całym świecie, w tym w Polsce, choć wciąż wyższych, niż w krajach bogatszych. Musimy się jednak liczyć z faktem, że ta sytuacja, po pierwsze, nie jest dana raz na zawsze globalnie, ale też inwestorzy nie zaufali Polsce raz na zawsze. To znaczy, że to oprocentowanie może w przyszłości, z różnych przyczyn, rosnąć. A samego długu szybko się nie pozbędziemy. Ciągle nam go przybywa. Polski budżet jeszcze przez pewien czas będzie generował deficyty. Z tym należy się liczyć. Dopiero rozwój gospodarczy - a on nie dynamizuje się radykalnie z dnia na dzień - pozwoli na zrobienie prawdziwego porządku w naszych finansach publicznych. Na ten rozwój gospodarczy, na jego efekty dla budżetu trzeba będzie jeszcze poczekać. Póki czekać musimy, myślę, że nie z założonymi rękami, to trzeba się liczyć z tym, ile odsetek płacimy od naszego zadłużenia zagranicznego. Rządzącym należy przypomnieć, że wynika stąd jeszcze jedna istotna wskazówka. Mianowicie wskazówka mówiąca o tym, że w obrębie długu publicznego, jaki by on nie był, trzeba zamienić proporcje. Tak, by stał się on w większej części długiem krajowym, wewnętrznym, żeby od inwestorów zagranicznych stopniowo się uniezależniać, dbając oczywiście o swój wizerunek w ich oczach. Reasumując, dopóki jesteśmy zadłużeni na tak dużą skalę, zwłaszcza za granicą, a zwłaszcza w obcych walutach, musimy się z oceną agencji ratingowych liczyć. Przy całej naszej nie najlepszej o nich opinii.
Polska znajduje się w ogonie Europy, jeśli chodzi o ściągalność podatku VAT. Co jest tego przyczyną?
Według opublikowanych przez Komisję Europejską danych, luka w podatku VAT, jeśli chodzi o Unię Europejską to prawie 160 mld euro. W przypadku Polski jest to aż 38 mld. euro. Jest w tym duża dysproporcja. Jesteśmy - w negatywnym tego słowa znaczeniu - nadreprezentowani, jeśli chodzi o przecieki, w tym w podatkach pośrednich, a zwłaszcza jeśli chodzi o podatek VAT. Jest to podatek oczywiście narzucony nam przez instytucje unijne, dlatego dywagacje o jego zamianie na jakiś inny rodzaj opodatkowania pośredniego, możemy sobie odłożyć ad acta, pozostawić na razie w sferze teorii.
VAT jest podatkiem skomplikowanym, co samo w sobie stwarza pole do nadużyć. Ale jest on kluczowym podatkiem dla naszego budżetu. Jest jego największym źródłem. I zresztą słusznie, bo to podatki od konsumpcji powinny być podstawowym źródłem tego, co pozostaje w dyspozycji państwa. Na pewno nie podatki od pracy, bo to z pracy bierze się dobrobyt i ona powinna być obciążona jak najmniej.
Dlaczego Polska jest tak nadreprezentowana w zakresie tych przecieków?
W ostatnich latach po prostu temu problemowi poświęcano zbyt mało uwagi. Nawet nie tyle w sferze polityczno-legislacyjnej, ale w bardziej w operacyjnej, jeśli chodzi o działalność naszych służb - służb skarbowych, służby celnej, organów ścigania itd. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z wyłudzeniami podatku VAT na masową skalę, z zaległościami, z fikcyjnymi fakturami, karuzelami VAT-owskimi, z firmami słupami, z nieskuteczną egzekucją, et cetera. Machinacje podatkowe w rezultacie stały się dla przestępców opłacalnym korbiznesem. Nie sposobem na dorobienie sobie czy optymalizację podatkową, aby zapłacić tych publicznych danin jak najmniej, tylko istotą przestępczej działalności. Trzeba wreszcie z tym skończyć.
Jakie działania poczyniło w tym kierunku nasze państwo?
Poczyniono w tym kierunku pewne kroki, jeszcze w ubiegłej kadencji Sejmu. Mam na myśli głównie odwrócony VAT, który musi płacić nabywca w kilku branżach, ale to za mało. Wszystkie opracowania dokonywane przez think tanki, a skończywszy na raportach Najwyższej Izby Kontroli mówią o tym, że takie działania to za mało. Dlatego wiele kolejnych jest podejmowanych. Jeszcze więcej jest zapowiedzianych. Część już zdążono zrealizować, np. zmiany kadrowe, czyli takie o charakterze miękkim, zmiany w obrębie atmosfery działania służb, które wymieniłem wyżej, wprowadzany jest Centralny Rejestr Faktur, wprowadzany jest tzw. pakiet paliwowy, czyli cały zespół aktów prawnych, które mają ukrócić nadużycia, jeśli chodzi o podatki pośrednie, w tym VAT, z handlu paliwem. To wszystko budzi moją aprobatę. Trzeba jednak jedną łyżeczkę dziegciu do tej beczki miodu dodać. Nie do końca podoba mi się pomysł ograniczenia możliwości kwartalnych rozliczeń podatku VAT. Akurat z tego mechanizmu korzystają małe firmy, których nie stać na zatrudnienie specjalistów czy na płacenie więcej swoim księgowym. Apelowałbym, żeby rozważnie podchodzić do tego problemu. Nie mniej jednak dobrze, że Ministerstwo Finansów zajęło się problemem VAT-u. Wiele jest na tym polu do zrobienie i myślę, że niekoniecznie już w sferze legislacyjnej, a bardziej w sferze operacyjnej. W państwie polskim naprawdę wiele da się poprawić bez produkowania kolejnych aktów prawnych. Wręcz przeciwnie. Z nadgorliwością legislatora powinniśmy skończyć przy umiejętnym wykorzystaniu tych narzędzi, które Ministerstwo Finansów już dziś ma do swojej dyspozycji.
Trzeba przy tym wszystkim pamiętać jednak o naczelnej zasadzie, że dalsze podwyższanie obciążeń podatkowych w naszym przypadku już do niczego dobrego nie doprowadzi, nawet z punktu widzenia budżetu i nawet w przypadku takich towarów jak paliwo, alkohol czy papierosy. Problemów, w tym z egzekucją danin publicznych, byłoby tylko więcej. Marzę o tym, by rząd ogłosił moment, w którym ostatecznie zobowiąże się do przestrzegania takiej zasady.
Rozmawiała Weronika Tomaszewska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/307901-nasz-wywiad-dr-marian-szolucha-o-ocenie-moodys-moze-budzic-pewne-podejrzenia-co-do-tego-co-tym-razem-autorzy-tej-oceny-mieli-na-mysli
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.