Środki z programu 500 + dwukrotnie większe niż te z budżetu UE

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Fratria
Fot. Fratria

Niedawno w Sejmie w czasie debaty nad wykonaniem budżetu za 2015 rok, był prezentowany raport Najwyższej Izby Kontroli (NIK) dotyczący tej problematyki, a w nim między innymi rozliczenia naszego kraju z Unią Europejską.

Z raportu NIK wynika, że w 2015 roku Polska otrzymała z budżetu UE środki w kwocie 54,6 mld zł, a wpłaciła w postaci składki kwotę 18,2 mld zł, co oznacza, że saldo tych rozliczeń było dodatnie i wyniosło 36, 4 mld zł.

Taka kwota środków netto jaką otrzymaliśmy z budżetu UE oczywiście robi wrażenie, przy czym trzeba pamiętać wydatkowanie środków unijnych jest ściśle zaprogramowane, a więc można je przeznaczać tylko na realizację priorytetów, które krajom członkowskim wyznacza Komisja Europejska.

Co więcej zarządzanie środkami unijnymi wymaga utrzymywania licznej administracji zarówno na poziomie rządowym jaki samorządowym, idącej w dziesiątki tysięcy pracowników, a ich finansowanie obywa się już w całości ze środków krajowych.

To są urzędnicy w poszczególnych resortach, w specjalnie powołanych agencjach do obsługi środków unijnych, a także urzędnicy w samorządach województw, które zarządzają tzw. regionalnymi programami operacyjnymi, wreszcie zajmujący się realizacją programów unijnych pracownicy starostw i urzędów gmin.

Chyba najbardziej spektakularnym przykładem w tym zakresie jest Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zarządzająca środkami ze Wspólnej Polityki Rolnej na dopłaty bezpośrednie oraz modernizację gospodarstw rolnych, zatrudniająca około 12 tysięcy pracowników.

Członkostwo w UE zobowiązuje do realizacji unijnych polityk, z których najbardziej kosztowną jest polityka klimatyczna, ponieważ Unia chce być liderem w świecie jeżeli chodzi o ochronę klimatu.

Niestety najbardziej „postępowa” w zakresie ograniczenia emisji CO2 jest Unia Europejska, już w 2008 roku zaordynowała wszystkim krajom członkowskim słynną formułę 3x20 proc. (20 proc. ograniczenie emisji CO2, 20 proc. udział energii odnawialnej w całości zużywanej energii i poprawa o 20 proc. efektywności zużycia energii – to wszystko kraje UE mają osiągnąć do roku 2020).

Niestety ówczesny premier Donald Tusk w grudniu 2008 roku zaakceptował te ograniczenia i teraz już wiemy, że będą one kosztowały naszą gospodarkę i nasze państwo miliardy złotych dodatkowych wydatków rocznie co w oczywisty sposób uwidoczni się w cenach energii elektrycznej i cieplnej nabywanej zarówno przez przemysł jak i gospodarstwa domowe.

Jeszcze dalej poszła w tym zakresie premier Ewa Kopacz, która w grudniu 2014 roku w Brukseli zaakceptowała jeszcze ostrzejszą unijną politykę klimatyczną, której najdobitniejszym wyrazem będzie konieczność ograniczenia emisji CO2 aż o 40 proc. do roku 2030.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych