W cieniu Brexitu Komisja Europejska odrzuciła uzasadnione opinie parlamentów jedenastu państw członkowskich UE, głównie z Europy Środkowo-Wschodniej, sprzeciwiających się nowej dyrektywie zmieniającej dyrektywę o delegowaniu pracowników w ramach świadczenia usług.
W ostatnim czasie odbywały się spotkania podczas których jako polscy parlamentarzyści w zdecydowany sposób sprzeciwialiśmy się propozycjom Komisji Europejskiej używając argumentów prawnych, ekonomicznych a także, szczególnie po Brexicie, natury ustrojowej związanej z rolą parlamentów narodowych. Nie pomogło jednak ani śniadanie robocze w Parlamencie Europejskim pod koniec czerwca, gdzie miała miejsce prezentacja uzasadnionych opinii parlamentów narodowych zakończona dyskusją ani bezpośrednie rozmowy z Marianne Thyssen - komisarz prowadząca tę sprawę w KE, w trakcie lipcowego spotkania parlamentarzystów UE w Bratysławie. Komisja Europejska ma za nic argumenty prawne związane z łamaniem zasady subsydiarności. W propozycji dyrektywy KE nie odniosła się w ogóle do kwestii zasady subsydiarności co spotkało się ze zdecydowaną krytyką ze strony parlamentów narodowych. W opinii parlamentów narodowych, które sprzeciwiają się nowej propozycji KE obecne przepisy ustanawiające dla pracowników delegowanych na dłużej niż dwa lata wymóg stosowania płacy minimalnej państwa świadczenia usługi są w zupełności wystarczające. Nowe przepisy w wyraźny sposób ograniczają jedną z czterech podstawowych swobód na których oparty jest jednolity rynek: swobodę świadczenia usług.
Nie trafiły do urzędników brukselskich istotne argumenty ekonomiczne: usługodawcy z krajów Europy Środkowo-Wschodniej konkurują m.in. niższymi kosztami pracy pracowników delegowanych, jeśli będą musieli w pełni stosować przepisy prawa pracy państwa świadczenia usługi, przy dodatkowych kosztach jakie mają np. w zakresie tłumaczeń czy dodatkowych kosztów administracyjnych, mogą stracić konkurencyjność. W Bratysławie komisarz Marianne Thyssen mówiła, że przepisy są wprowadzane m.in. dla zapewnienia godności wszystkich pracowników Unii Europejskiej. Istnieje jednak zagrożenie, ze usługodawcy z państw Europy Środkowo-Wschodniej zostaną całkowicie wyparci z rynków państw zachodnich w efekcie pracownicy delegowani stracą pracę. Co wtedy powie o godności tych pracowników Pani Komisarz Marianne Thyssen.
Nowy projekt zmian jest efektem wniosku siedmiu państw członkowskich, w tym Belgii. Pani Marianne Thyssen pochodzi z Belgii, choć w założeniu każdy komisarz ma zapomnieć o swojej narodowości wykonując funkcję komisarza, trudno uciec od pytania czy nowe, protekcjonistyczne przepisy, z korzyścią dla usługodawców z państw zachodnich, nie mają na celu ochrony interesów firm z bogatych państw Unii.
Odrzucenie żółtej kartki w sprawie pracowników delegowanych ma jednak dużo większe znaczenie wykraczające poza samo meritum tej sprawy. Brexit musi zostać potraktowany jako bardzo mocny sygnał ostrzegawczy dla Unii. Unia Europejska albo zostanie istotnie zreformowana albo grozić jej będą kolejne exity. Jednym z elementów tej reformy powinno być wzmocnienie roli parlamentów narodowych w procesie decyzyjnym UE. Odrzucając żółtą kartkę, która dopiero po raz trzeci została przez parlamenty państw członkowskich skutecznie uruchomiona KE z jednej strony pokazuje jak słaba jest pozycja parlamentów narodowych w obecnym kształcie normatywnym Traktatu Lizbońskiego a z drugiej strony kontynuuje swoją arogancję nie wyciągając żadnych wniosków z decyzji Brytyjczyków, którzy przecież nie tyle głosowali przeciwko samej Unii Europejskiej co przeciwko takiemu jej kształtowi z jakim mamy obecnie do czynienia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/301473-stalo-sie-komisja-europejska-odrzucila-zolta-kartke-w-sprawie-pracownikow-delegowanych
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.