Sprawy błahe przykrywają ważne. Najważniejszą sprawą dla Polski jest bezpieczeństwo energetyczne

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Fratria
fot. Fratria

Mierzi mnie lament kolegów dziennikarzy nad tym, co mówią o nas Niemcy, Francuzi, Amerykanie, tym bardziej, że nie wiedzą, co myślą te narody, bo opierają się jedynie na tekstach różnych pismaków, działających, jak choćby w Niemczech, na rozkaz władzy. To zresztą już taka uroda tego narodu, którego nic nie nauczyła lekcja z ich Führerem i NRD-owem. No cóż, widać tak lubią, skoro już segregacja płciowa na modę islamu weszła w życie ( przynajmniej w Dreźnie) i  kursują wagony „nur für Frauen”.

Mierzi mnie też pisanie kolegów o tym, co kto z polityków akurat powiedział. A cóż mnie to obchodzi?! Mnie interesuje jedynie, co który zrobił. Gadaczy ci u nas dostatek! Jakaś choroba łatwowierności szaleje po kraju i, niestety, nikt niczego nie sprawdza. Dziennikarze mają tak niskie honoraria, że dziennikarstwo śledcze zanikło niemal zupełnie i stąd chyba dziwne awanse najróżniejszej maści Dyzmów. Brak jest w mediach poważnej debaty o odbudowie Polski, bo  sprawy ekonomii, gospodarki i przemysłu to nie plotki celebryckie, więc potrzebna jest wiedza i pokora, aby szukać specjalistów. Dziś jednak nie mamy już tego komfortu i nie stać nas na popełnianie błędów. Tych przez ostatnie 27 lat było aż nadto.

Warunkiem realizacji najlepszych pomysłów jest stabilność finansowa. Jak powietrza Polska potrzebuje rozwoju przemysłu, zwiększenia ilości miejsc pracy, zahamowania fali emigracji młodzieży. Jedynie to pozwoli na finansowanie takich projektów, jak np. 500+, uzdrowienie chorej służby zdrowia, itp. Wiem dokładnie jak wykończono polskie cukrownie. W ciągu zaledwie półtora roku ta, w której byłam przewodniczącą Rady Nadzorczej, z bankrutującego przedsiębiorstwa stała się kwitnącym i pospłacała połowę długów. Niestety, wykupili Niemcy cały holding śląskich cukrowni i … cukier niemiecki jest słodszy. Po polskich cukrowniach wiatr hula (jeśli jeszcze budynki stoją) a w sklepach cena cukru oscyluje wokół 3 zł.

Najważniejszą sprawą dla Polski jest bezpieczeństwo energetyczne – śląski węgiel. Niestety, za rządów PO górnictwem rządzili ignoranci. a obecnie nic się w zasadzie nie zmieniło, bo rządzi ta sama ekipa, te same kompetencje, to samo biadolenie, ta sama manipulacja.

Nikt z decydentów politycznych nie chce podjąć uczciwej, rzetelnej dyskusji nad projektami ratowania polskiego przemysłu węglowego. Są fachowcy, ale z nimi nie chce nikt podjąć debaty. A ja po prostu chciałabym, aby udowodniono, czy ich projekty powinno się wrzucić do kosza, czy je realizować, czy wprowadzić korekty.

Jakoś nie mam zaufania do tych, którzy rozwalili górnictwo, ani do wypowiadającego się często byłego wiceministra gospodarki Jerzego Markowskiego, prezesa firmy Silesian Coal, spółki-córki niemieckiej firmy HMS Bergbau AG. Nawiasem mówiąc, niewiele osób wie, że za rządów PO audyty w polskich kopalniach przeprowadzała firma niemiecka powiązana z rządem Niemiec. Pani Merkel ma więc informacje z pierwszej ręki.

Chodzi o wskazanie, w których kopalniach nie będą realizowane żadne projekty modernizacyjne ani inwestycyjne - powiedział pracujący obecnie dla niemieckiej firmy, b. minister Jerzy Markowski, w wywiadzie dla portalu: http://gornictwo.wnp.pl/jerzy-markowski-dla-powstania-pgg-nie-ma-alternatywy,270884_1_0_0.html

Z prezesem Markowskim polemizuje Krzysztof Tytko, jeden z autorów projektu ratowania kopalń:

Jest to kolejna, wysoce szkodliwa doktryna b. ministra Markowskiego (współbrzmiąca z opiniami b. wiceremiera J. Steinhoffa), który dąży do likwidacji kopalń bez podania definicji, co oznacza kopalnia trwale nierentowna lub przynajmniej nierentowna w perspektywie średniookresowej, tj.3 lat.

Najlepszym potwierdzeniem zamiarów Markowskiego jest jego wypowiedź sprzed dwóch lat na Konferencji Górniczej w Katowicach. W sposób ironiczny ustosunkował się do projektu Węglokoksu SA, prezentowanego przez Prezesa Jerzego Podsiadło, dotyczącego celowości zakupu kopalni Bobrek i Piekary dla ich urentownienia. Dziś te trwale nierentowne kopalnie (w byłej ocenie skutecznego lobbysty obcej prywatyzacji polskiego górnictwa), generują pokaźne zyski i mają perspektywy ich powiększania oraz możliwość wydłużenia swej żywotności o następne kilkanaście lat.

Minister Markowski zapomina, że rentowność zależy głównie od logicznego myślenia i woli działania na rzecz akumulacji polskiego kapitału, a nie obcego oraz od wykorzystania tylko produktywnej infrastruktury technicznej danej kopalni (np. kopalnie firmy Siltech i Eko Plus). Należy wyselekcjonować do eksploatacji takich zasobów złoża i pracowników, aby po wdrożeniu podejścia biznesowego generowane były zyski dla właściciela, pracowników, polskiego zaplecza górniczego, samorządu lokalnego i kraju.

Jeśli zakłada się, że Polska Grupa Górnicza musi być rentowna, a rzekomo Biznes Plan KW to potwierdza i jest on warunkiem wejścia do biznesu przez spółki PGNiG Termika, PGE i Energę (kontrolowane przez SP), to właściciel i decydent Minister Energii nie powinien pod żadnym pozorem szukać innych inwestorów finansowych celem jej dokapitalizowania. Dla rentownych przedsięwzięć nie powinno się zakładać dzielenia zyskami z innymi podmiotami. Dokapitalizowanie PGG kapitałami właściciela (których w PIR, BGK i jeszcze państwie polskim nie brakuje), ze względu na działania czysto rynkowe w żaden sposób nie będą podlegały pod definicję pomocy publicznej.

Wprowadzenie do PGG obcych kapitałów jest rażąco szkodliwe dla Skarbu Państwa (pomniejszona dywidenda właściciela), jak również ze względu na możliwość utraty naszego bezpieczeństwa energetycznego oraz utraty przyszłych olbrzymich korzyści, co byłoby aktem wyjątkowo sprzecznym z polską racją stanu!

Kto nie jest architektem zmian pozytywnych, jest architektem upadku. Totalnym upadkiem byłoby oddanie kontroli nad polskimi zasobami węgla kapitałom obcym. Jestem długoletnim, gorącym sympatykiem Prawa i Sprawiedliwości. Widzę, z jaką determinacją rząd skutecznie reformuje państwo w innych obszarach, pomimo tak skomasowanego ataku mediów i opozycji. Dziwi mnie więc całkowity brak działań w kierunku reformowania bezcennego dla Nas górnictwa. Ciągle mam jednak niezłomną wiarę, że decydenci nie popełnią grzechu zaniechania, ale i destrukcji i górnictwo nie tylko będzie dochodowe, ale stanie się mocnym filarem naszej gospodarki.

Czas ucieka i brak stanowczych działań sprawi, że rząd Niemiec dzięki wyrafinowanemu i skutecznemu instrumentowi, jakim jest UE, a wcześniej Wspólnota Węgla i Stali, pokojowo („dzięki” zaakceptowaniu przez polskie rządy szkodliwych dyrektyw z koniecznością ich obecnego respektowania przez spolegliwych sygnatariuszy) odzyska wyłączny dostęp do Naszych potężnych zasobów naturalnych, które były kiedyś w jego chwilowej jurysdykcji. Obawiam się, że my Polacy będziemy mieli totalnie skolonizowane państwo.

Jeśli tak się stanie, to z najwyższą pogardą potępić należy wszystkie polskie rządy okresu transformacji. Dążyć trzeba konsekwentnie, tak jak robią to rządy demokratycznych państw np. Niemiec, do wymierzenia winnym (stosownie do skali przewinienia) kary. Będzie to możliwe dopiero wtedy, kiedy polskie społeczeństwo uświadomi sobie, co już utraciło w skutek zdrady najważniejszych interesów Polski.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych