Projekt noweli ustawy śmieciowej trafił do prac w podkomisji nadzwyczajnej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Freeimages.com
Fot. Freeimages.com

Projekt noweli śmieciowej pozwalający np. na bezprzetargowe zlecanie odbioru śmieci spółkom komunalnym został skierowany do dalszych prac w podkomisji. Resort środowiska wskazuje, że gminy powinny mieć wybór - przetargu bądź zlecenia tego własnym firmom.

W czwartek na posiedzeniu połączonych sejmowych komisji środowiska i samorządu terytorialnego rozpatrywany był projekt noweli ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Przygotowany on został przez posłów PSL.

Poseł Zbigniew Sosnowski (PiS) wyjaśnił, że celem projektu jest umożliwienie gminie zlecenia bez przetargu m.in. budowy regionalnych instalacji do przetwarzania odpadów komunalnych, a także odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości - spółkom o kapitale zakładowym wyłącznie gminnym i prowadzącym przeważającą część działalności w sferze użyteczności publicznej na rzecz danej gminy.

Poseł przekonywał, że przed tzw. rewolucją śmieciową większość zadań zwianych z odbiorem i zagospodarowaniem odpadów w gminach było prowadzonych przez spółki komunalne.

Nie stanowiło to problemu zarówno dla gmin, jak i dla obywateli, którzy mieli pewność, że nawet w miejscach, gdzie nie jest to opłacalne, śmieci zostaną odebrane

— mówił.

Jego zdaniem obecny wymóg organizacji przetargów na odbiór i zagospodarowywanie odpadów komunalnych spowodował, że na rynku usług pozostały głównie duże korporacje, które „w kolejnych zamówieniach próbują korzystać z pozycji monopolisty”. Dodał też, że w większości państw UE (np. w Niemczech czy Francji) nie ma obowiązku stosowania trybu przetargowego.

Wiceminister środowiska Sławomir Mazurek przyznał, że obecnie w spółkach komunalnych mamy do czynienia z pewną „degeneracją kapitału”, trudno jest im też konkurować z dużymi graczami na rynku, którzy mogą stosować dumpingowe ceny. Powoduje to sytuację - kontynuował - że rośnie szara strefa, a śmieci trafiają np. do żwirowisk czy lasów, a nie są prawidłowo zagospodarowywane.

Mazurek ocenił, że procedura in house, czyli zlecanie przez gminy zadań własnym spółkom, daje szansę na uszczelnienie systemu i w tym kierunku idzie polityka rządu. Przypomniał, że niedawno rząd przyjął projekt tzw. małej noweli prawa zamówień publicznych, która ma to regulować. Zapowiedział, że w tym kierunku ma być też zmieniana ustawa śmieciowa.

Wiceminister ocenił, że kierunek proponowany w poselskim projekcie jest słuszny, ale pojawiają się w nim przepisy, które nie są spójne z tym, „co chcemy osiągnąć jako Polska”.

Rolą rządowego projektu jest to, że ściągamy z samorządów przymus organizowania przetargów i zostawiamy dowolność, jeśli samorządy będą potrzebowały takiego postępowania. W przypadku poselskiego projektu jeden przymus zastępujemy drugim przymusem

— podkreślił.

Mazurek dodał, że w projekcie proponuje się też rozwiązanie, które pozwala powierzać spółkom komunalnym nie zajmującymi się dotąd gospodarką odpadową właśnie takie zadania.

Nie zawsze może to dawać właściwe efekty

— zwrócił uwagę.

W podobnym tonie wypowiedziała się poseł Anna Paluch (PiS), która powołując się na analizę prawników sejmowych powiedziała, iż projekt PSL jest niezgodny z prawem UE.

Propozycję ludowców poparł za to Krzysztof Brejza (PO). Argumentował - podobnie jak Sosnowski, że odbiór odpadów w wielu państwach UE jest zadaniem własnym gmin, które realizują to przez zlecanie tych zadań spółkom komunalnym.

Nie zgodziła się z nim jego koleżanka partyjna Jolanta Hibner, która argumentowała, że procedura in house może się sprawdzić w małych gminach, ale nie już w dużych.

In hosue jest wyjątkiem w dyrektywie UE, a nie powszechnie obowiązującym prawem

— podkreśliła.

Projekt PSL skrytykowali na posiedzeniu przedstawiciele branży śmieciowej.

Przewodniczący Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami Witold Zińczuk podkreślił, że proponowane rozwiązania są szczególnie niebezpieczne dla prywatnych polskich firm działających na rynku śmieciowym.

27 lat temu państwo polskie powiedziało, że to jest rynek. I teraz państwo polskie mówi do mnie, czyli polskiego przedsiębiorcy, że to już nie będzie rynek, że na każde „widzimisię” ten rynek zostanie zamknięty, a ja wykluczony z tego rynku (…). Dlaczego odbieracie mi państwo prawo do polskości i prawo do działalności gospodarczej? (…) Zasadą jest konkurencja. Rozumiem, że konstytucja się jeszcze nie zmieniła w tym zakresie

— powiedział.

Zińczuk podkreślił też, że ceny dumpingowe są wymuszane na przedsiębiorcach przez gminy.

Z kolei Dariusz Matlak z Polskiej Izby Gospodarki Odpadami polemizował z twierdzeniem, że przed laty samorządy lepiej wykonywały usługi śmieciowe.

To w takim razie po co samorządy prywatyzowały ten rynek i wpuszczały inwestorów krajowych i zagranicznych?

— pytał.

Dopytywał też posłów, jakie propozycje będą mieli dla polskich małych i średnich firm, które zostaną pozbawione majątku oraz dla pracowników, którzy z tych firm będą zwalniani.

Posłowie zdecydowali, że projektem zmian w ustawie śmieciowej zajmie się podkomisja nadzwyczajna.

PAP/mall

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych