Mimo ostrzeżeń Kasy Krajowej ws. kondycji SKOK Kujawiak, KNF znów reaguje za późno. Czy można było zapobiec tej sytuacji? Wszystko wskazuje na to, że tak

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot. wikipedia.org/Btnmdt/lic. cc. 3.0
fot. wikipedia.org/Btnmdt/lic. cc. 3.0

Pod nadzorem KNF upada kolejna instytucja finansowa w Polsce. Po głośnych i budzących olbrzymie wątpliwości upadkach SKOK-u Wołomin i SK Banku, w których ustanowieni przez Komisję zarządcy Komisaryczni do ostatnich chwil zwodzili klientów szansą na uratowanie ich oszczędności. Upadek SKOK-u Kujawiak to kolejny przykład nieskuteczności nadzoru. Wątpliwości dotyczące SKOK-u z Włocławka zgłaszała już przed laty Kasa Krajowa.

SKOK Kujawiak to niewielka, w skali całego sektora, spółdzielcza kasa. Ogłoszenie jej upadłości nie wpłynie na kondycję spółdzielczości finansowej, co podkreśla w komunikacie Kasa Krajowa – centralna instytucja sektora SKOK.

Kasa Krajowa już przed laty stawiała trafne diagnozy dotyczące kondycji SKOK-u Kujawiak. Rodzi się zatem pytanie, dlaczego – po raz kolejny – Komisja Nadzoru Finansowego, zarządzana przez Andrzeja Jakubiaka, byłego współpracownika Hanny Gronkiewicz-Waltz, nie podjęła działań mających ochronić depozyty oszczędzających w „Kujawiaku” spółdzielców. Kasa Krajowa informowała też o zidentyfikowanych zagrożeniach w SKOK-u Wesoła, Kopernik, SKOK‑u im. Kard. Wyszyńskiego oraz spółdzielczych kasach Wspólnota i Wołomin. KNF wiedział zatem o problemach znacznie wcześniej, niż sugerowałby to czas podjęcia działań. Dziś obowiązek wypłaty oszczędności spadnie na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Czy można było zapobiec tej sytuacji? Wszystko wskazuje na to, że tak.

SKOK Kujawiak przejęła spółdzielczą kasę Eurogrosz z Bydgoszczy, której działalność weryfikowała wówczas zarówno prokuratura, jak i CBŚ. W 2012 roku media przypominały doniesienia „Krajówki” - Lustratorzy z Kasy Krajowej SKOK wytknęli zarządowi „Kujawiaka” nieprawidłowości w przyznawaniu kredytów bez zabezpieczeń oraz spowodowanie wielomilionowej szkody, co poskutkowało doniesieniem do prokuratury - spółdzielcy przywołują wyniki kontroli oraz ubiegłoroczną wizytę funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego we włocławskiej siedzibie „Kujawiaka” i obawiają się, że 11 mln zł depozytów z „Eurogrosza” nie trafiło w najbezpieczniejsze miejsce

– pisał Express Bydgoski. Dziennikarze przypominali, że to właśnie Krajowa SKOK uprzedzała o nieprawidłowościach.

Zdaniem jej lustratorów, zarząd „Kujawiaka” udzielał kredytów bez odpowiednich zabezpieczeń nawet wtedy, gdy sprzeciwiała się temu komisja kredytowa. Wskazano przypadki udzielania wielomilionowych kredytów biznesmenom z Torunia, Malborka, Inowrocławia i Świecia, u których już były zajęcia komornicze i skarbowe. Kontrolerzy z „krajówki” obliczyli, że co najmniej 16 mln zł wierzytelności z tytułu pożyczek i kredytów, udzielonych klientom „Kujawiaka”, nie da się wyegzekwować. Dopatrzyli się też regularnego zaniżania odpisów aktualizujących w sprawozdaniach finansowych kasy

—podawał Express Bydgoski. Dlaczego Komisja Nadzoru Finansowego, wiedząc o szeregu doniesień Kasy Krajowej, interweniowała we włocławskim SKOK-u tak późno? Być może opieszałość w troszczeniu się o oszczędności Polaków weszła już w nawyk KNF. Podobnie było w przypadku zarówno SKOK-u Wołomin, jak i wołomińskiego SK Banku – największego banku spółdzielczego w Polsce, którego upadłości boleśnie doświadczyli jego depozytariusze.

O działania KNF w sprawie SK Banku pytał już w listopadzie Jerzy Polaczek – Czy moment wprowadzenia zarządu komisarycznego, sposób, działania samego zarządu przesądziły o niekontrolowanej „panice” klientów i przyczyniły się do utraty płynności w niecały tydzień po wprowadzeniu zarządu komisarycznego przez KNF (18 sierpnia 2015 r. w trybie prawa bankowego KNF został poinformowany o utracie płynności).

Jak wytłumaczyć bowiem sytuację, iż obecnie szacowane odpisy wynoszą 1,4 mld zł ale jeszcze we wrześniu (4 września 2015 r.) KNF poinformował NBP o wystąpieniu straty w SK Banku tyle, że strata ta „wstępnie oszacowana” wynosiła „zaledwie” 25,5 mln zł i kapitały były dodatnie 324 mln zł.(!)

– dodawał polityk PiS. W świetle tych wątpliwości dotyczących tempa działań KNF, pytania o to, jak wiele obciążeń spadnie jeszcze na Bankowy Fundusz Gwarancyjny i – w praktyce – na nas wszystkich, pozostają otwarte.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych