Karpacki pierścień energetyczny na pomoc Ukrainie? Recepta Budzanowskiego ws. wojny z Rosją

PAP/ EPA
PAP/ EPA

Karpacki pierścień energetyczny mógłby się stać inicjatywą UE na rzecz zbliżenia Ukrainy do Europy

— pisze na łamach „Rzeczpospolitej” Mikołaj Budzanowski, były minister Skarbu Państwa, który – jak wiele na to wskazuje, został zdymisjonowany przed dwoma laty przez Donalda Tuska w wyniku rosyjskiego podstępu.

Budzanowski w swoim teście wyjaśnia zasady bardzo przebiegłej gry Kremla obliczonej na zwaśnienie krajów naszej części Europy przy jednoczesnym zastawieniu pułapek na kraje, które dadzą nabrać się na podstęp. W kontekście Polski w podstępie chodziło o tzw. pieremyczkę, czyli odcinek gazociągu oskrzydlającego Ukrainę przez Białoruś i Polskę.

Pieremyczka to gazociąg, który miał prowadzić z Kobrynia na Białorusi wzdłuż wschodniej granicy Polski przez Lublin i Bieszczady do Kapuszan Wielkich na Słowacji. Polaków zachęcano obietnicami nowych miejsc pracy i zysków z opłat tranzytowych. Takie same zapewnienia słyszała Bułgaria w kontekście gazociągu South Stream, inwestycji, która biła m.in. w Polskę

— wyjaśnia ex-minister i potomek polskich wypędzonych ze Lwowa.

Według niego Rosjanie nie zrezygnowali z prób zaciśnięcia pętli na gardle Ukrainy i przypomniał, że szef Gazpromu powiedział niedawno, że jeśli uda się sfinalizować South Stream (osobiście poparła ten projekt „twarda wobec Rosji” Angela Merkel, gdy Rosjanie zaczęli przebąkiwać o możliwości rezygnacji z projektu, chcąc tym samym sprawdzić reakcję Zachodu – przyp. red.). Budzanowski nie ma wątpliwości, że wybudowanie South Stream i zgoda Polski na „pieremyczka” to byłaby nasza zgoda na stanięcie się „zielonymi ludzikami” Putina.

Budzanowski proponuje coś odwrotnego od tego, co zamyśla Moskwa. Chodzi o wybudowanie tzw. pierścienia karpackiego. Czyli systemu połączeń gazowych w trójkącie między Polską, Słowacją i Ukrainą. Centralnym elementem miałby być rewers między Polską a Słowacją i nowy łącznik między Polską a Ukrainą. Zdaniem Budzanowskiego nie potrzeba na to dużych nakładów finansowych i Unia Europejska z łatwością mogłaby dać na to pieniądze, bowiem stabilizowałoby to sytuację polityczną na jej pograniczu. Związałoby to Ukrainę z Zachodem, a nam i Słowakom dało duże możliwości inwestycji na ukraińskim rynku i dostęp do ogromnych magazynów na gaz.

Były minister nie ma jednak wątpliwości, że rozpoczęcie procesu tworzenia energetycznego pierścienia karpackiego napotka wściekły opór Moskwy. Jako przykład skutecznych działań rosyjskich Budzanowski podaje „spontaniczne” protesty w Bułgarii i Rumunii przeciwko poszukiwaniom gazu łupkowego.

„Financial Times” opisał protesty w Bułgarii w 2011 i 2012 r. Ludzie na ulicach okazywali niezadowolenie wobec przyznania koncesji na wydobycie gazu łupkowego przez Chevron. Konflikt ekologów z koncernem energetycznym zakończył się zwycięstwem tych pierwszych. Ironia losu – po roku protesty przeciwko wysokim cenom energii obaliły rząd Boyko Borisova

— przypomniał Budzanowski.

Z kolei – jak pisze Budzanowski:

„New York Times” opisał podobną sytuację w Rumunii. Burmistrz Pungesti był w szoku, kiedy nagle w jego sąsiedztwie pojawiły się rzesze protestujących przeciwko łupkom. Był zdumiony, że ktoś tak szybko mógł się tak doskonale zorganizować. Tu także na razie zrezygnowano z wydobycia.

Jak pisze ex-minister obie gazety jako konkluzję wykorzystały słowa byłego szefa NATO Andersa Fogh Rasmussena:

Rosja w ramach wyrafinowanych działań informacyjnych i dezinformacyjnych angażuje się w tzw. organizacje pozarządowe – organizacje ochrony środowiska działające przeciwko wydobyciu gazu łupkowego – celem zachowania uzależniania krajów od importu gazu rosyjskiego.

Jeśli Unii Europejskiej rzeczywiście zależy na dywersyfikacji i urynkowieniu sektora gazowego, to Ukraina staje się języczkiem u wagi. Gazprom jest tego świadom. Jest to także test dla władz w Kijowie

— dodaje od siebie Mikołaj Budzanowski.

Slaw/ „Rzeczpospolita”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.