Senator Bierecki: „To największe oszustwo w historii systemu finansowego”. Kto za to odpowie?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/Gił
Fot. wPolityce.pl/Gił

Szybkość wzrostu kursu franka szwajcarskiego porównać można tylko i wyłącznie z tempem nauki języka angielskiego przez byłego premiera polskiego rządu. O ile jednak błyskotliwy i lotny umysł byłego szefa rady ministrów nie jest dla nikogo niespodzianką, o tyle błyskawiczny wzrost kursu franka większość bankowych ekspertów zaskoczył. Dziś wydają się mówić chórem – w ciągu kilku tygodni waluta Helwetów osiągnąć może pułap dotychczas niespotykany i przekroczyć 4 złote.

Liberałowie, ślepo wierząc w teorię o niewidzialnej ręce rynku, odrobinę się pogubili i mówią aktualnie, że wszystkiemu oczywiście winna jest demokracja. To z jej winy, a konkretnie z powodu szwajcarskiego referendum, które dotyczyć będzie rezerw złota, nasza rodzima waluta może się znacznie osłabić a frank jeszcze bardziej wzmocnić. Oznaczać to będzie, poza całym szeregiem mniej znaczących konsekwencji (dla przykładu wyższej ceny Fondue) duży wzrost raty kredytów frankowych.

Nie jest to przecież pierwszy raz, kiedy pozostający na usługach rządowej propagandy bankowi eksperci gubią się w swoich własnych tłumaczeniach. Tym razem problem jest jednak wyjątkowo bolesny, bo o to, czy kredyty frankowe nie odbiegały od standardów kredytów hipotecznych w złotówkach, czy miały one charakter spekulacyjny i o to, dlaczego rząd nie monitorował sytuacji towarzyszącej ich udzieleniu podczas agresywnej kampanii marketingowej na kredyty CHF, senator Grzegorz Bierecki zapytywał szefa KNF już pół roku temu! Nikt wówczas nie posłuchał słów doradcy, bo przecież sitwa banksterów wie lepiej. Tymczasem rosnące zadłużenie to coraz większy problem Polaków. Dlaczego to środowisko jest głuche na argumenty?

Dziś prowadzi się dyskusję o nieistniejącym problemie: - czy należy ratować banki? W rzeczywistości banki uzyskały około 50 miliardów zysku. Dodajmy, że jest to zysk uzyskany bezprawnie, w wyniku oszukańczego produktu, który w rzeczywistości jest skomplikowanym produktem finansowym opartym o ryzyko walutowe. Pytanie, czy pozwolimy bankom zachować te pieniądze, które uzyskały w sposób bezprawny? Pamiętajmy, że w tej debacie wyszło, że banki finansowały te kredyty złotówkami, tam nie było franków – przypomina w rozmowie z nami senator Grzegorz Bierecki.

Nikt nie przejął się tym, że ryzyko kredytów zaciąganych we frankach szwajcarskich nie zostało sprawiedliwie rozłożone. Przepytywany wówczas przez senatorów szef KNF twierdził, że polski nadzór finansowy szybko zidentyfikował problem z udzielaniem kredytów w CHF, ale tłumaczył, że wywierana była silna presja, także medialna, dotycząca możliwości udzielania kredytów w walutach obcych i zniesienia wszelkich ograniczeń związanych z kredytami w walutach obcych.

Szef KNF wykonuje obowiązki ustawowe, czyli dba o sektor finansowy i ma gdzieś interesy konsumentów – zauważa senator Bierecki. – w zależności od wyniku szwajcarskiego referendum banki mogą osiągnąć jeszcze większy zysk. To jedno z największych oszustw finansowych w historii systemu finansowego. To zostało obnażone i działo się nie tylko w Polsce, ale także w Hiszpanii, w Chorwacji - przypomina nasz rozmówca.

W innych państwach jednak banki poniosły koszty tego oszustwa, u nas są tylko i wyłącznie beneficjentami. Koszt ponoszą jedynie konsumenci.

Nie ma w tym przypadku. Proszę spojrzeć nas skład osobowy Rady Gospodarczej przy premierze Tusku. Tam byli sami przedstawiciele zagranicznych banków. Polskiemu premierowi przez siedem lat doradzali przedstawiciele obcego kapitału. To była jego rada gospodarcza – mówi senator.

To właśnie tego typu doradcy przekonują opinię publiczną w Polsce, że to nie banki są winne temu, że oszukiwano Polaków mamiąc ich zyskiem, ale media. Bo przecież to one czerpały zyski z kredytów zaciąganych we frankach szwajcarskich. Tymczasem, w rzeczywistości w przypadku kredytów udzielanych we frankach zadziałał identyczny mechanizm, za jaki pod koniec października br. UOKiK ukarał cztery instytucje finansowe łączna karą powyżej 50 milionów złotych. Tam sprawa dotyczyła tzw. „polisolotkat”, które sprzedawano klientom koncentrując się na ewentualnych korzyściach. Mamiono ludzi fantastycznymi zyskami, a zupełnie pomijano sprawę ryzyka utraty części, a nawet wszystkich zgromadzonych środków. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów stwierdził, że banki oszukiwały swoich klientów i nakazał zapłacić olbrzymią karę. Pamiętajmy też, że otrzymując kredyt we frankach konsumenci obcej waluty wcale nie widzieli. Banki w sprytny i korzystny dla siebie sposób przeliczały należności, nie oferując im faktycznych pieniędzy.

Dziś szefowie banków mówią, że zła kondycja finansowa zarządzanych przez nich instytucji wynika z tego, że muszą zakładać wyższe rezerwy finansowe po to, żeby ratować sektor SKOK, który włączany jest do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. I nie ma oczywiście żadnej winy bankowców w tym, że nie zareagowali w odpowiednim momencie.

Wina leży po stronie Szwajcarów, SKOK-ów i naiwnych klientów, bo dali się złapać w pułapkę zastawioną na nich przez media.

Skaj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych