Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) traktowana jest w Polsce jak święta krowa. Najwyżsi rangą urzędnicy omijają tę instytucję szerokim łukiem, państwowe kontrole zaś odbywają się tam w atmosferze przyjaźni i wzajemnego zrozumienia.
W czerwcu 2014 r. Najwyższa Izba Kontroli rozpoczęła w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF) kontrolę doraźną, która dotyczyła budzącego masę kontrowersji nadzoru tej instytucji nad Spółdzielczymi Kasami Oszczędnościowo-Kredytowymi (SKOK). Miała mieć charakter kontroli rozpoznawczej. Ustalenia z badania bezpośredniego w UKNF miały pomóc w ewentualnym zaplanowaniu szerszej kontroli w roku 2015. Jednak zgłoszone przez Komisję Nadzoru Finansowego zastrzeżenia natury prawnej, dotyczące dostępu kontrolerów NIK do tajemnic chronionych ustawą o SKOK, spowodowały konieczność odstąpienia od kontroli.
Bez dostępu do danych objętych tajemnicą ustawowo chronioną NIK nie mogłaby bowiem dokonać obiektywnej i gruntownej oceny kontrolowanej działalności
— tłumaczy Paweł Biedziak, rzecznik prasowy NIK.
Tak oto po raz kolejny okazało się, że Komisja Nadzoru Finansowego jest w naszym kraju świętą krową. **Nawet premier (uprzednio Donald Tusk, a teraz Ewa Kopacz) i prezydent Komorowski wolą omijać szerokim łukiem ten brzydko pachnący problem. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś z platformowej ekipy rządzącej spojrzał krytycznym okiem na KNF.
**A powodów jest multum. Jakieś przykłady? Proszę bardzo, pierwszy z brzegu…
CAŁY ARTYKUŁ Wojciecha Surmacza w tygodniku wSieci. Polecamy także w wersji e-wydania
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/219404-wsieci-nikt-nie-kontroluje-kolegow-knf-traktowana-jest-w-polsce-jak-swieta-krowa