Janusz Szewczak: Polski złoty wprowadzony do obiegu w kwietniu 1924 r. spokojnie dożyje setki. Obecne bajanie o przyjęciu euro to ściema

sxc.hu
sxc.hu

Polski złoty wprowadzony do obiegu w kwietniu 1924 r. spokojnie dożyje setki, a pewnie i znacznie dłużej, a obecne bajanie i mrzonki o przyjęciu euro przez Polskę, to kolejna ściema i odsłona politycznego kabaretu.

Prezydent.Komorowski rozpoczynając swą kampanię wyborczą i zastępując oraz wyręczając mocno zaskoczony rząd premiera Tuska wygłosił, 4 czerwca 2014 roku typowo rządowe expose informując coraz bardziej ubożejące i coraz większe grupy społeczne w Polsce, że „przyjęcie euro wzmocniłoby pozycję Polski w wymiarze politycznym”. Z wielkim bólem informuję doradców Pana Prezydenta, jak i samego prezydenta Komorowskiego, że ewentualne przyjęcie euro przez Polskę, jednocześnie osłabiłoby ją w wymiarze ekonomicznym, konkurencyjnym, jak i poziomie życia, niezbyt przecież wysokiego, wielu milionów Polaków. Po co dziś Polakom euro?

Wielce troskliwa władzo, chcecie realnie wzmocnić Polskę i Polaków, dajcie ludziom pracę, podwyżki - nawet w złotych polskich, odbudujcie rozsprzedany przemysł, odzyskajcie dla Polski głupio i tanio sprzedane banki, odzyskajcie wielkie sieci handlowe i zatrzymajcie masowy odpływ młodych Polaków za granicę, jak i polskich pieniędzy wyciekających miliardami corocznie, za granicę. Można by też znacząco ukrócić coraz liczniejsze finansowe przekręty i rosnącą skalę korupcji, zablokować masowo ustawiane przetargi czy wyeliminować wyrzucanie miliardów publicznych pieniędzy, zwyczajnie w błoto. Oczywiście podebatować o euro, nie tylko po wyborach w 2015 r., jak tego chce prezydent B,Komorowski, prezes NBP M.Belka czy MF M.Szczurek warto tyle, że w Polsce żadnej uczciwej debaty na temat daty ewentualnego przyjęcia euro nie ma. Są za to bardzo liczne i dofinansowywane unijnymi pieniędzmi medialne i rządowe „ustawki”, jak i liczne narady i konwentykle dobrze opłaconych heroldów strefy euro i dyżurnych ekonomicznych autorytetów ze studia TVN24. Na szczęście jest też skuteczny zawór bezpieczeństwa czyli ciągle jeszcze obowiązująca polska Konstytucja i art. 227 oraz ustawa o NBP, a w niej zapisy o polskim złotym, którego zawdzięczamy Wł.Grabskiemu.

By bajać i śnić o euro trzeba by najpierw zmienić i to większością 2/3 głosów zapis Konstytucji, a tu jak na złość trafiła się jeszcze obecnej władzy opozycja, która raczej rośnie w siłę. I nic tu nie pomoże, nawet taki ekonomiczny mędrzec Europy jak były prezydent Wałęsa, który w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” deklaruje, że zrobi wszystko, by Polska przyjęła euro, bo wtedy będzie bezpieczna i lepiej będzie się rozwijać. O tym czy w ogóle jesteśmy gotowi do przyjęcia euro musi się wypowiedzieć polskie społeczeństwo w referendum, to nie może być kolejne oszustwo i kolejna zmowa elit. Tylko kompletni ignoranci, lobbyści czy najzwyklejsi oszuści mogą dziś snuć teorię o wyłącznie pozytywnym wpływie wspólnej waluty w krajach strefy euro. Mimo, że w Polsce nie brakuje propagandystów wspólnej waluty i prorządowych zaklinaczy naszej rzeczywistości gospodarczej zapewniających nas o tym, jak to cudownie będzie się Polska rozwijała, jak będzie bezpieczna, jeśli tylko przyjmie euro, to przecież polskie władze mogą już dziś wyjść na przeciw tym pomysłom. MF może obniżyć skale podatkowe, już dziś może podnieść zasiłki na dzieci i rodzinę w Polsce do poziomu tych aktualnie obowiązujących w krajach strefy euro, prezes NBP Belka i RPP mogą obniżyć jedną z najwyższych dziś w Europie stóp procentowych banku centralnego - 2,5 proc. - do poziomu tej w strefie euro - 0,15 proc., a rząd i MPiPS próbować choćby przybliżyć polskie emerytury do tych francuskich, holenderskich czy belgijskich. W innym bowiem wypadku równie dobrze można uznać za właściwy moment przyjęcia euro w Polsce rok 2044 lub 2066, bo być może wtedy będziemy nieco bliżej standardów zamożności i poziomu życia krajów posiadających wspólną walutę. Może być jednak tak, że wtedy kiedy my będziemy chcieli i mogli przyjąć euro, większość państw będzie ze strefy euro wychodzić lub będzie z niej już usunięta. Dziś nawet znacznie zamożniejsze narody - Brytyjczycy, Duńczycy czy Szwedzi - euro bardzo zdecydowanie nie chcą ( 57-80 proc.), Polacy też już nieco przejrzeli na oczy ( na poziomie 60 proc.) i euro nie pragną. Wiele społeczeństw, które dziś posługują się euro kombinuje jak się wykaraskać z tego dobrodziejstwa. Grecy posiadając euro, mimo finansowego wsparcia UE nie przetrwają, przed nimi co najmniej 20 lat biedy, poniżenia i wyrzeczeń. Według niemieckiego tygodnika gospodarczego Handelsblatt krajom, które gonią te bogatsze i konkurują na rynku z tymi silniejszymi euro jest nie potrzebne. Według byłego MF J.V.Rostowskiego, wybitnego Sztukmistrza z Londynu” mieliśmy mieć euro już w 2012 r., teraz podobno mamy poczekać od siedmiu do nawet kilkunastu lat. Równie więc dobrze możemy zanucić starą piosenkę „Za 30-parę lat, jak dobrze pójdzie, piękny będzie cały świat, a wtedy Polska pomyśli o ewentualnym przyjęciu euro.

Po ostatnich decyzjach EBC wprowadzających ujemną stopę depozytową dla bankowych pieniędzy i osłabieniu euro, jednoczesnym wzmocnieniu polskiego złotego i bardzo wysokim odsetkom - które ciągle można zarobić w Polsce - oraz bajaniu naszych „Ojców Narodu” o przyjęciu euro, spekulanci walutowi na świecie już zacierają rączki i ostrzą sobie zęby na 85 mld euro polskich rezerw walutowych, które i tak przez ostatnie pół roku wyraźnie stopniały.

Trudno nawet sobie wyobrazić, co by się działo w trakcie kilkuletniego procesu przyjmowania euro w Polsce. Bez euro też jest życie w Europie, a pusty portfel przeciętnego Polaka z 1600 zł netto miesięcznie czy 400 euro to jedna i ta sama nędza.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.