Kraków drugą Grecją, która też fundnęła swemu społeczeństwu Igrzyska - tyle, że letnie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Nie będzie zimowych igrzysk w Krakowie, to znów nie będzie Teleranka, polskie dzieci 1 września nie pójdą do szkoły, a krowy pod Tatrami przestaną dawać mleko.

Podobno Prince Polo było od lat obecne w życiu Islandczyków, tak jak w naszej słowiańskiej mentalności chęć zdobywania złotych medali. Niewątpliwie kabaret i satyra mają swoje stałe, tradycyjne miejsce w Grodzie Kraka, ale tego co wyczyniają ostatnio politycy PO i samorządowcy z Krakowa, a zwłaszcza posłanka rządzącej Partii Obietnic, w związku z pomysłem na Zimowe Igrzyska 2022 pozazdrościć nam może nie tylko Islandia czy San Marino, ale cały świat.

Jak przystało na fachowca i prawdziwą damę z PO, to co jak co, ale prawdziwa dama z PO nie bierze do ręki nawet kalkulatora, a co dopiero mówić o biznes - planie, takiej gigantycznej imprezy. Oj tam, oj tam - 20 mld zł w tę czy w tamtą stronę, to dla posłanki Jagny Marczułajtis widocznie pikuś. Oby nie skończyła jak literacka Jagna z Reymontowskich Chłopów, wywieziona przez wyborców na kupie gnoju. Być może pod wpływem modnych ostatnio referendów „spopularyzowanych” przez prezydenta W. Putina nasi samorządowcy i politycy z Królewskiego Grodu wymyślili sobie referendum, na które oczywiście nie uzyskali zgody Państwowej Komisji Wyborczej.

Legalnie więc 25 maja wraz  z wyborami odbyć się ono nie może. Taki mały falstarcik na samym początku. A może by tak wzorem tego co na Krymie zapytać Krakusów, przy okazji olimpijskiego referendum np. o przyłączenie do Austro-Węgier lub choćby o unię personalną z Wiedniem, choć z pewnością „pokojowych sił nadzorczych” czuwających nad głosowaniem Austriacy nie przyślą.

Szanowna Pani Jagno - cudowne dziecię Polskich Tatr, po ostatniej imprezie sportowej organizowanej przez PO, pod szyldem Euro 2012 zostawiliście nas polskich podatników z ponad 100mld zł nowych długów, w polskich sądach zalegają sprawy i roszczenia firm budowlanych - na, bagatelka, 10 mld zł - setki firm budowlanych zbankrutowało, a niektóre wybudowane drogi już nadają się do remontu. Wybudowanych za ok. 4 mld zł czterech mocno deficytowych stadionów nikt nie chce utrzymywać.

Podobno, jeśli jednak będzie w Krakowie Olimpiada Zimowa, to będą drogi, mosty zwodzone na Wiśle, tunel pod Tatrami, kolorowe jarmarki i na rękę zegarki. Tyle, że nie tylko miasto Kraków ma już dziś potężne długi, które ciągle rosną. Zadłużenie Krakowa to już ponad 2mld zł i blisko granicy 60 proc., zadłużone są też miejskie spółki, średnio na mieszkańca to już blisko 3tys zł. Wawelski Gród stopniowo, acz systematycznie traci płynność finansową i obecne długi bez Olimpiady będzie spłacał co najmniej do 2033 r.

W ciągu ostatnich 12 lat zadłużenie Krakowa wzrosło o blisko 150 proc., modernizacja dwóch krakowskich stadionów kosztowała podatników ok. 700 mln zł i nikt nie chce płacić dalej za ich utrzymanie. Duże polskie miasta mają już długów na ponad 20 mld zł, a wraz z długami ukrytymi w spółkach miejskich blisko 35 mld zł. Łącznie samorządy w Polsce mają ponad 60 mld zł zadłużenia i żeby skorzystać z unijnych środków na inwestycje w latach 2014-2020 muszą znaleźć kolejne 60 mld zł - czyli znów się zapożyczyć.

To typowa cecha rządzącej dziś w Polsce ekipy - obiecywać i wydawać - głównie cudze, zadłużając się ponad wszelką miarę. Najlepiej najpierw wydać, potem się zastanowić, a na końcu spokojnie policzyć straty. Przed nami więc kolejne kręcenie lodów, gigantyczne marnotrawstwo i ustawiane przetargi. Gdyby beztroska i głupota oraz różnego rodzaju patologie w wydawaniu publicznych pieniędzy, których tak bardzo brakuje na finansowe wsparcie rodziców niepełnosprawnych dzieci mogły fruwać, to Polska byłaby niedościgłym orłem szybującym w przestworzach. Widać, że budowa Basenu Narodowego za 2 mld zł czy zakup Pendolino za 2,5 mld zł, nie mówiąc już o portalu Empatia dla polskich bezdomnych czy wreszcie zakup Dreamlinerów za blisko 5 mld zł dla zagrożonego bankructwem LOT-u to ciągle za mało, roztrwonionej kasy podatników.

Podobno Zakopianka, według posłanki PO, jest przejezdna, no chyba, że w weekendy czy w szczycie sezonu urlopowego. Krakusy ponoć o niczym innym nie marzą, tylko o tym, żeby nasz złoty Z. Bródka na swym wozie strażackim wjechał na Krakowski Rynek jako olimpijski chorąży.

Co prawda, koleją z Krakowa, jak i z Warszawy do Zakopanego jedziemy dłużej niż przed II wojną światową, a w niektórych miesiącach w ogóle nie pojedziemy, bo tory są w remoncie, ale przecież zawsze możemy zbudować lotnisko na Kasprowym, a lodowisko na Gubałówce.

Pani Jagno to przecież Pani ulubiony premier ostrzega Polaków, że na Dzikich Polach nieprzyjaciel się zbiera, Ojczyźnie larum grają, zbroić się trzeba, partyzantkę szkolić i cukier kupować, a nie o ślizgawkach i puszczaniu bączków po lodzie myśleć.

Janusz Szewczak
Główny Ekonomista SKOK

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych