Kpili, drwili, wyśmiewali. Wciąż szarpią pamięć wspomnienia wyszydzanej przez mainstream bohaterskiej interwencji Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w 2008 r. Wyjątkowo mocno wybrzmiewa w kontekście ostatnich wydarzeń stara chińska prawda: "bez odwagi nie zostaniesz przywódcą". Brak nam przywódców: w Polsce, w Europie, W USA...
Żal patrzeć na to miotanie się włodarzy Europy, na roztrzęsionego prezydenta Komorowskiego i zdezorientowanego premiera Tuska, uwięzionych w potrzasku przyjaznych stosunków z Rosją. W chwili, gdy za ścianą przelewa się krew, gdy Ukraińcy oddają życie za wolność, a rosyjskie czołgi forsują granicę, potrafią powiedzieć jedynie, że "sytuacja staje się dramatyczna". Przedszkolacy.
Polsce brakuje prezydenta. Brakuje przywódcy, który tak jak Lech Kaczyński, wbrew groźbom, przestrogom i drwinom, uda się na Krym z bohaterską odsieczą i postawi zaporę przemocy.
Gdy zainicjowałem ten przyjazd niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał. Wszyscy przyjechali, bo Środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko Wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem. I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!
- mówił w sierpniu 2008 Lech Kaczyński w Tbilisi.
Nigdy dość przypominania tej wyjątkowej chwili, manifestacji jedności, męstwa i wolności. Na próżno liczyć na podobną teraz.
Zastanawiam się jakie procesy myślowe mogą się teraz rozgrywać w przestrzeni pojęciowej Bronisława Komorowskiego, który to arcyważne dla Europy wydarzenie zdolny był podsumować jedynie taką refleksją:
Jeżeli zamach, to powiedziałbym - jaka wizyta taki zamach. Bo z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera. Raczej wygląda to na coś bardzo niepoważnego a przykrego, bo stawiającego polskiego prezydenta w dosyć niezręcznej sytuacji
- mędrkował Komorowski w 2008 roku po tym, jak Lech Kaczyński został ostrzelany w Gruzji. Dzień później dodał:
To jest właśnie pokłosie takiej szarży szwoleżera, która miała przynieść zwycięstwo, a przyniosła, według mnie, kompletne pudło. Strzelanie gdzieś na bokach. [...] Pełniąc funkcję prezydenta, nie można być kowbojem, który strzela z biodra, nie pytając nawet, kto zacz, a potem sprawdza, czy to ten, czy kto inny.
Żałosne to. Tym żałośniejsze, że kilka lat później, już jako prezydent RP, Komorowski stwierdził, że jedyne czego żałuje, to że nie wyraził się mocniej.
Intencją było to, że nie wolno zostawiać bez żadnej oceny skandalu, jakim jest narażenie głowy państwa polskiego, prezydenta polskiego w czasie wizyty zagranicznej na tego rodzaju sytuacje, które groziły albo śmiesznością albo dramatem właśnie. Ja żałuję, że nie powiedziałem może tego dobitniej, głośniej, ale przecież to jest rzecz nieprawdopodobna, żeby nie wyciągnąć wniosków z tego, że prezydent wsiada do samochodu, który nie ma profesjonalnego kierowcy, wsiada bez polskiej ochrony i jest wieziony na granicę, tam gdzie się toczą walki. No to jest przejaw nieodpowiedzialności.
- mówił w rozmowie z Moniką Olejnik w październiku 2011.
Akurat umiejętność wyciągania wniosków i odpowiedzialność to jedne z najsłabszych stron prezydenta Komorowskiego. O narażaniu głowy państwa na śmieszność szkoda nawet mówić. Liczy się własna wygoda i egoistycznie bezpieczeństwo. Jak to mówią, "każdy kogut jest odważny na własnym gnojowisku"...
Jak bardzo brakuje Polsce prezydenta... Jak brakuje Lecha Kaczyńskiego... Nawet pobieżna obserwacja sekwencji wydarzeń polityczno-gospodarczych, jakie nastąpiły po katastrofie smoleńskiej, pozwala stwierdzić kim był naprawdę.
Prof. Andriej Iłłarionow, były doradca Władimira Putina, w 2010 roku w wywiadzie dla "Naszego Dziennika", jasno wyłuszczył rangę Lecha Kaczyńskiego w międzynarodowym konflikcie.
Pozwolę sobie odwołać się do niedawnych przecieków z WikiLeaks. Jest tam bardzo wyraźnie opisana rola i znaczenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej. Nie ma wątpliwości, że to jego determinacja, a szczególnie wizyta z grupą innych prezydentów w Tbilisi, zatrzymała rosyjską ofensywę. Niejako zmusiła Busha i Sarkozy´ego do działania. Gdyby nie Lech Kaczyński, Rosja zajęłaby całą Gruzję. O tym trzeba pamiętać!
- mówił.
Podkreślił, że wydarzenie to nie pozostało bez wpływu na dalsze stosunki z Rosją, a ich kulminacją była katastrofa smoleńska. Jego zdaniem, ze sposobu prowadzenia późniejszej polityki polsko-rosyjskiej, podporządkowania się Polski Putinowi i oddania śledztwa w ręce Rosjan, płynie z niezwykle ważny sygnał dla przywódców innych krajów i światowej opinii publicznej:
To pewna demonstracja. Niemal jawnie odbywa się niszczenie dowodów, w tym wraku samolotu, produkowanie fałszywych dowodów, ukrywanie nagrań, fałszywe teorie w sprawie przebiegu lądowania, elementów technicznych, pracy kontrolerów lotu, warunków pogodowych, roli innych samolotów itd.
Nie wiem, co myślą o tym światowi przywódcy, ale wystarczy popatrzeć na polski rząd. Niemal natychmiast po katastrofie doszło do zbliżenia polityków polskich i rosyjskich. Niezależnie od tego, czy ktoś to zaplanował, wygląda na to, że rządzący obecnie Polską są bardzo szczęśliwi z powodu tego, co się stało. I z powodu tego zbliżenia z Rosją. Pojawia się zatem pytanie: czy żeby mieć dobre relacje z Rosją, potrzebna jest śmierć całej grupy przywódców, choćby w katastrofie lotniczej?
To przesłanie, ta lekcja, nawet jeśli nie jest przedmiotem publicznej dyskusji, to jest bacznie obserwowana i brana pod uwagę przez wielu światowych liderów, szczególnie z tej części Europy. Może nie dotyczy to Baracka Obamy, którego bezpieczeństwo jest przedmiotem troski na nadzwyczajnym i zupełnie wyjątkowym poziomie, ale w państwach bałtyckich, w Polsce, Europie Środkowej, na południowym Kaukazie każdy polityk wiele razy pomyśli, jak się powinien zachować, aby mieć dobre relacje z nieprzewidywalnym sąsiadem. Nawet jeżeli żaden z nich nie będzie wierzył, że rząd Rosji ma coś wspólnego z katastrofą, a przynajmniej nie przyzna tego publicznie, to na pewno pomyśli sobie, że jeżeli te relacje się pogorszą, to nikt nie wie, co się może stać.
Jakże te słowa sprzed 4 lat doskonale opisują zachowawczą politykę prorosyjską prowadzoną przez polskich i europejskich przywódców. Oby wreszcie nastąpił zwrot. Polska zasługuje na prezydenta, który powtórzy słowa śp. Lecha Kaczyńskiego:
Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie! Ten kraj to Rosja. Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego, niecałe 20 lat temu, imperium wracają. Że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Otóż nie będzie. Te czasy się skończyły raz na zawsze. Nie na dwadzieścia, trzydzieści, czy pięćdziesiąt lat!
To, co dzieje się na Ukrainie pokazało, że największe pokojowe wyzwania współczesnej Europy dopiero przed nami... Patrzyłam wczoraj na ten film z Kijowa, wspominając Żołnierzy Wyklętych... Ich testament powinniśmy zacząć traktować coraz bardziej serio...
CZYTAJ TAKŻE:
------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------
Polecamy wSklepiku.pl książkę:"Lech Kaczyński Portret"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/186945-jaki-prezydent-taka-interwencja-wyszydzony-sp-lech-kaczynski-wytyczyl-szlak-europejskim-przywodcom-nie-zrozumieli-kazdy-kogut-jest-odwazny-na-wlasnym-gnojowisku