Od kilku dobrych dni media roztrząsają incydent, który miał miejsce na Uniwersytecie Warszawskim przed wykładem Magdaleny Środy. Okoliczności były bardzo konkretne, choć sama kwestia protestu nie do końca wyjaśniona. Władze Uniwersytetu Warszawskiego, tłumacząc się apolitycznością uczelni, nie wyraziły zgody na debatę na temat ruchu narodowego. W apolityczność wpisał się za to doskonale wykład Magdaleny Środy, która miała wytłumaczyć słuchaczom czym jest "Moralność w życiu publicznym".
Sympatycy ruchu narodowego postanowili więc wyrazić swój sprzeciw. O planowanym proteście można się było dowiedzieć z Internetu. Wiedziała o nim Magdalena Środa i władze uniwersytetu, które na ten czas wzmocniły kontrolę. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że sytuacja ta wykorzystana została bezwzględnie przez zwolenników środowo-palikotowej wizji świata. Wystarczyło włączyć do grona manifestantów kilku prowokatorów, nagrać zdarzenie i rozdmuchać je do rangi agresywnej napaści.
Najciekawszy w całej sprawie był komentatorski jednogłos wydobywający się ze strony zarówno czerwonej lewicy, jak i pomarańczowej Platformy, której do czerwieni coraz bliżej. Wszyscy przypominali grozę lat 30. i getta ławkowe.
Magdalena Środa, znowu zaczęła brylować ze swoją propagandą w stacjach telewizyjnych, jako ofiara prześladowań.
To jest bardzo niebezpieczne zjawisko. Pamiętamy co się działo w latach 30. Były getta ławkowe, była dyskryminacja, potępienie, wykluczenie osób o innym pochodzeniu etnicznym. To są te wzorce.
- mówiła.
W sprawie zabrał też głos autorytet w dziedzinie wolności słowa, Leszek Miller:
Jak się nie ma argumentów, to używa się argumentów siły. To jest tym bardziej drastyczne, że się dzieje na Uniwersytecie, placówce edukacyjnej, która zawsze, w naszej europejskiej kulturze i cywilizacji, kojarzy się jako miejsce swobodnej wymiany myśli. Tymczasem mamy tu do czynienia z próbą chamskiego terroru. Nie ma żadnych słów na usprawiedliwienie tego, co się stało.
Nie zabrakło też reakcji samego premiera. By jeszcze bardziej unaocznić grozę wydarzenia, Donald Tusk przypomniał jedno z dzieł światowej kinematografii:
Ja pamiętam dobrze film "Kabaret" z Lizą Minnelli. I tam jest taka scena w ogródku kawiarnianym. I tam też nic się nie stało. Ja miałem dokładnie skojarzenie z tym filmem, bo widziałem dokładnie ten sam mechanizm: jeszcze nikt nikogo nie uderzył, na razie zamaskowani, ryczący, przeklinający, źle wychowani młodzi ludzie usiłowali zakłócić w Audytorium Maximum wykład akademickiego profesora, Magdaleny Środy
- powiedział z przestrachem premier.
Największym zagrożeniem będzie, jeśli będziemy udawali, że nic się nie stało, że nic nie zaczyna się dziać. Jeśli wszyscy bez wyjątku - od dyrektora uczelni przez liderów opinii publicznej, w tym polityków, media, jeśli nie będziemy reagowali w sposób jednoznaczny, to za miesiąc czy pół roku nie tylko będą ryczeć, ale będą bić. Nie ma co do tego najmniejszej wątpliwości
- dodał.
A jednak reakcja jest wyjątkowo wybiórcza. Kilka tygodni wcześniej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu miało miejsce zjawisko skandaliczne i zdecydowanie groźniejsze. Grupka osób, podająca się za studentów, ucharakteryzowana na transwestytów, przeprowadziła uwerturę do "Akcji homoterapia". To odpowiedź na list otwarty w sprawie naruszania zasad etosu pracownika nauki, podpisany przez blisko 300 członków Akademickiego Stowarzyszenia Obywatelskiego. List był swoistym wyrazem sprzeciwu wobec nagonki, jaką większość mediów skierowała przeciwko prof. Pawłowicz za jej wypowiedzi na temat roszczeń wysuwanych przez homoseksualistów i transseksualistów. Sygnatariusze przypomnieli w nim, że w świetle ustaleń naukowych, "homoseksualizm jest anomalią".
Młodzież wspierana przez poznańskich palikotowców, okleiła drzwi katedry prof. Zawadzkiego wulgarnymi napisami. Opublikowała też skandaliczny list z konkretnymi groźbami wobec konkretnych osób, znanych z imienia i nazwiska. Apelem powinna się bezwzględnie zająć z urzędu prokuratura.
Oto jego treść, z zachowaniem oryginalnej pisowni:
No to zaczynamy!
Deklarację zaglądania nam do łóżka i ingerowania w to jak sie bawimy podpisało 268 impotentów, którzy, o tym jak mamy żyć, wiedzą najlepiej.
Postanawiamy wam pomóc, "Geniusze"! Nie martwcie się, odwiedzimy Was wszystkich! O nikim nie mamy zamiaru zapomnieć! Będziemy u Was w pracy, na przerwie, podczas spaceru, oczywiście także w łóżku, by zobaczyć jak to jest normalnie!
Dziś odwiedziliśmy Stefcia Zawadzkiego w pracy, na UAM, Wydziale Historycznym. Nestety tak się biedak przestraszył jak się o nas dowiedział, że się nam na oczy nie pokazał, nawet na swój dyżur konsultacji nie przyszedł. Zwykłego pedała się boi, a to przecież tylko "anomalia". W końcu "Profesor", co on wie o życiu, no nie?
A tak do profesora: przeprowadziliśmy ankietę wśród Pana studentów. I wie Pan co?! Wielu z dziewczyn przyznaje się, że c... lizać lubi, a chłopcy chłopcami nie gardzą. Co gorsza, już im Pan wszystko zaliczył! Pedałom tak popuszczać?! No co też! Skandal, "anomalia"!
Zostaje Was 267. Do zobaczenia!
Co na to premier? Czyżby obszar swojej plenipotencji i troski ograniczył jedynie do Warszawy? Co na to Magdalena Środa, Leszek Miller i inni zuchwali potępieńcy incydentu na UW, podczas którego w porównaniu z incydentem poznańskim, nie stało się nic.
Jakie jest stanowisko minister Kudryckiej na wulgarne szykany skierowane pod adresem zacnych, cenionych profesorów, przez rozideologizowanych gówniarzy podających się za studentów?
Atak na prof. Zawadzkiego nie był działaniem jednorazowym. W ubiegłym tygodniu palikotowi aktywiści uderzyli szturmem na prof. Mikołajczaka, przewodniczącego AKO. Działania miały taki sam przebieg. Na czarnej liście skreślono już dwie osoby. Pozostaje 265 następnych.
Dlaczego prokuratura nie podejmuje działań? Dlaczego media głównego nurtu milczą?
Odpowiedź na te pytania znamy niestety doskonale. Patrząc na zdarzenia warszawskie z tej perspetywy, widać wyraźnie, że manifestacja przed wykładem prof. Środy była potrzebna do zamaskowania akcji poznańskiej.
Stary, dobrze sprawdzony numer. Po mordzie politycznym w łódzkim biurze PiS, natychmiast pojawił się Stefan Niesiołowski z informacją, że Ryszard Cyba czyhał także na jego życie.
W chwili, gdy Platforma nie ma realnego wroga, kreuje go. Doskonale widać to było na przykładzie sprawy niedoszłego zamachowca Brunona K. Do debaty publicznej wprowadzono zjawisko, które nazywam polityką supozycji. Przez wiele długich dni wmawiano opinii publicznej, że choć nic się nie stało, to stać by się mogło, gdyby państwo nie podjęło w porę decyzji.
To jeden z elementów, który doprowadził do kolejnych kroków, mających wdrożyć do polskiego prawa walkę z "mową nienawiści". Po zdarzeniu na UW, premier kolejny raz zapowiedział, że służby państwowe będą się starały zapobiegać "takim przestępstwom czy wykroczeniom".
Debata o "mowie nienawiści" rozgorzała na dobre w ciągu ostatniego roku. Dlaczego? Warto prześledzić listę konkursów, w których można się ubiegać o fundusze unijne związanie ze zwalczaniem "mowy nienawiści". Program „Step in! Be Active Against Racist Propaganda and Hate Speech Online” oferuje też sporo ciekawych szkoleń, na które można się wybrać m.in. do Strassburga na koszt Europejskiego Centrum Młodzieży.
Walka z "mową nienawiści" wyznaczona została przez Europejską Fundację Praw Człowieka jako priorytet, który rząd Donalda Tuska wypełnia posłusznie za pomocą swoich sił politycznych i tub propagandowych. Jako prymus UE trzyma się jednak ściśle wytycznych. Czym jest "hate speech"?
To używanie języka w celu znieważenia, pomówienia lub rozbudzenia nienawiści wobec pewnej osoby, grupy osób lub innego wskazanego przez mówcę podmiotu]. Narzędzie rozpowszechniania antyspołecznych uprzedzeń i dyskryminacji ze względu na rozmaite cechy, takie jak: rasa (rasizm), pochodzenie etniczne (ksenofobia), narodowość (szowinizm), płeć (seksizm), tożsamość płciowa (transfobia), orientacja psychoseksualna (homofobia, heterofobia), wiek (ageizm), światopogląd religijny (antysemityzm, chrystianofobia, islamofobia).
Trend zwalczania "hate speech" opanowany został ściśle przez mniejszości. Właśnie z tego powodu ataki na profesorów AKO do mowy nienawiści nigdy włączone nie zostaną. Mogą zostać co najwyżej sklasyfikowane, jako forma aktywnego, przeciwdziałania przejawom "mowy nienawiści". Kto wie, czy "Akcja homoterapia" nie została dofinansowana unijnym grantem, lub zainspirowana strasburskim szkoleniem?...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/151683-o-homoterrorystach-z-poznania-nadal-cisza-gdzie-lezy-zrodlo-medialno-politycznej-zachety-do-przesladowania-normalnosci