W Polsce trwa festiwal nieświadomości i zaślepienia. Gen. Stanisław Koziej na Twitterze napisał:
Znowu Państwo wspieracie rosyjską wojnę informacyjną przeciwko Polsce artykułem na 1. stronie. Dziw jak łatwo wpadacie w pułapkę.
To reakcja szefa BBN na publikację GPC, która na pierwszej stronie dzisiejszego wydania umieściła informację, zmieszczoną przez portal wPolityce.pl w niedzielę – Rosjanie montują rakiety przy polskiej granicy, budują również bazę samolotów na Białorusi.
Sytuacja militarna Polski pogarsza się. I to znacząco. Działania Rosji w ostatnim czasie osłabiają polskie bezpieczeństwo. Zarówno wzmocnienie dominacji Moskwy nad Ukrainą, jak i budowa nowych instalacji wojskowych wokół Polski powinny zaniepokoić i wywołać reakcje elity politycznej rządzącej krajem.
Rosyjskie ruchy widoczne ws. Kijowa oraz rozbudowa infrastruktury wojskowej na Białorusi i w Obwodzie Kaliningradzkim dobrze pasują do scenariusza przygotowań w kierunku rozpoczęcia działań militarnych wymierzonych w Polskę. Lub chociaż do dyplomatycznej gry, opartej na szantażu rosyjskim.
Jednemu i drugiemu Polska musi się przeciwstawić. Inaczej stanie się państwem bez reszty poddanym rosyjskiej polityce. Wyrwać się z kleszczy Kremla będzie niesłychanie trudno. Być może ostatnie działania Moskwy to reakcja na spodziewaną klęskę Donalda Tuska i PO w Polsce. Nie ulega wątpliwości, że Rosja ma coraz silniejsze możliwości wpływania na nastroje polityczne w Polsce.
Dlaczego Rosji idzie tak łatwo zdobywanie pola? Pytanie zdaje się oczywiste. Polska nigdy nie wyzwoliła się spod sowieckiej okupacji. Wciąż tkwi w rosyjskim obozie wpływu, sama zaciskając mocniej pętlę na swojej szyi. III RP miała powstać jako kraj słaby, szarpany m.in. przez rosyjskie lobby, którym zarządzać można nawet bez konieczności wysilania się. To, zdaje się, tłumaczy, dlaczego w Polsce nie toczy się debata nad rosyjską polityką militarną. Obca, w tym rosyjska, agentura wpływu jest niezwykle silna. I mamy na to świeże dowody.
Po burzy medialnej i ataku przeprowadzonym przez SKW oraz – jak mówił sam zainteresowany - „Gazetę Wyborczą” z funkcji odszedł gen. Waldemar Skrzypczak, który miał się zajmować zakupem sprzętu wojskowego. Choć wiceminister złożył dymisję, do końca był wspierany przez premiera i szefa MON. To wskazywało, że za jego odejściem mogły stać siły znacznie potężniejsze niż polska władza. Takimi są służby oraz lobbyści przemysłu militarnego. Jeśli te dwa środowiska stały za odejściem Skrzypczaka, można się spodziewać, że z programu zbrojeniowego promowanego i zapowiadanego przez rząd nic dobrego nie wyniknie. Jeśli „odstrzelono” Skrzypczaka, ponieważ zagrażał lobby zbrojeniowemu, co sugerował również premier Donald Tusk, to oznacza, że zakupy sprzętu dla wojska nie będą zapewne prowadzone z korzyścią dla Polski, ale grup interesu, które ryzykowały dużo organizując atak na wiceministra obrony narodowej.
Zamieszanie wokół projektów zbrojeniowych pokazuje, że polska władza w dość łatwy sposób może być rozgrywana przez silne grupy interesu. Ich siła wystarczyła, by utrudnić prace nad zbrojeniami. Fakty są takie, że Rosjanie montują rakiety i samoloty wokół Polski, a w kraju nad projektami modernizacyjnymi, obliczonymi na dekadę, zawisł niepokojący cień. Można jedynie mieć nadzieje, że zostanie on rozjaśniony.
Jednak nadzieja ta nie musi się ziścić. Jesteśmy właśnie świadkami kolejnej manifestacji siły antyniepodległościowych środowisk i ludzi związanych ze służbami specjalnymi oraz mediami. Tym razem tygodnik „Wprost” włączył się do operacji medialnej służb, która uderzyć miała w Antoniego Macierewicza i PiS. Choć sprawa tłumaczenia raportu z weryfikacji WSI wyglądała od początku jak hucpa, udało się osiągnąć cel. Media w Polsce żyły przez kilka dni sprawą rzekomych zbrodni wiceprezesa PiS-u.
Sprawa była promowana przez posłów Twojego Ruchu, więc wiarygodność tych doniesień nie była duża. Mimo to udało się skupić na tych doniesieniach całą Polskę. Media pisały o rewelacjach, wypowiedziało się wielu polityków, w tym szef rządu i minister spraw zagranicznych. Nikt jednak nie pytał, jak to możliwe, że przez sześć lat dowody na przestępstwa Macierewicza były tuszowane przez SKW, która miała być źródłem informacji, a także dlaczego posłowie TR o sprawie nie zawiadomili prokuratury tylko media. Już po przejściu głównej fali burzowej okazało się, że umowa na tłumaczenie przesłana do komisji ds. służb dotyczyła usługi zleconej już po ujawnieniu raportu przez prezydenta. Medialna burza okazała się być zwykłym kłamstwem. Jednak poszła w Polskę.
Widząc rosnącą współpracę TR ze środowiskiem WSI oraz – w tym wypadku – SKW, można uznać, że akcja wymierzona w Macierewicza była inspirowana właśnie przez służby. To miała być zapewne jedna z armat, jakimi w posła PiS chciano strzelać na zespole ds. weryfikacji WSI, który TR założył.
Cała awantura wokół tłumaczenia pokazuje, jak mocno sterowana przez służby specjalne jest debata medialna w Polsce. Media są zaprogramowane, szczególnie wrogo nastawione do opozycji, więc wystarczy iskierka, by zaczęły iść po wyznaczonej ścieżce.
Sprawa Skrzypczaka oraz doniesienia dot. rzekomych przestępstw Macierewicza pokazują jasno, że Polska może być dziś sterowana od środka. Silne grupy interesu i nacisku są w stanie kierować polską polityką, rządem oraz opinią publiczną.
Rosjanom nie są więc potrzebne rakiety, by sprawować władczy nadzór nad Polską. Obecne realia zapewniają realizację strategicznych planów Rosji wobec Polski. Ona trapiona przez pasożytnicze grupy interesu nie stanie się podmiotowa. Rząd PO-PSL gwarantuje, że ten strategiczny plan Kremla się nie zmieni.
Rosyjskie rakiety nie są na dziś. Kreml montuje je na przyszłość, na wszelki wypadek. I to trzeba brać pod uwagę...
-------------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------------------
Polecamy wSklepiku.pl!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/173523-rosjanom-nie-sa-potrzebne-zadne-rakiety-i-tak-maja-co-chca-pociski-montuja-na-pozniej-na-wszelki-wypadek-kreml-szykuje-sie-na-porazke-tuska