Rok jubileuszu NIEPODLEGŁEJ rozpędza się. Jeśli wszystko będzie szło tak jak do tej pory – stulecie przeminie i nie zostawi po sobie nic szczególnego do zapamiętania. Ani wybitnego filmu fabularnego, ani festiwalu premier patriotyczno-historycznych przebojów (które nuciłaby potem latami cała Polska), ani choćby Łuku Triumfalnego czy innego trwałego upamiętnienia tej daty. Co najwyżej akademijne powtórki pieśni legionowych, którymi (z całym szacunkiem dla tradycji) nie porwiemy współczesnej młodzieży. Nie inspiruje się twórców (Opole, konkursy, zamówienia) do pisania godnych przebojów, a ci którzy coś tam piszą i komponują - nie mają gdzie tego pokazać. Miliony przeznaczone przez MKiDN na ten właśnie cel zagrabią sprawne w pozyskiwaniu grantów fundacje, produkujące od lat ersatz (namiastkę) polskiej sztuki. Instytucje kultury „odfajkują” kolejny rok promowania bezpiecznej (ale zupełnie nieprzebijającej się do świadomości mas) tzw. kultury wyższej, MSZ zapisze po stronie sukcesów cykl spotkań, wygłoszonych referatów i przeciętych wstęg. Itd. Itp. Etc.
W czasie zaborów – mimo braku państwowości – obchody 500-lecia Bitwy Grunwaldzkiej zaskoczyły swoim ogromem. W Krakowie odbyła się wielka manifestacja w której wzięło udział ok. 150 tys. osób, a Ignacy Paderewski ufundował imponujący pomnik króla Jagiełły na koniu.
Damian Małecki – prezes tow. gimnastycznego „Sokół” z Leszna pisze:
„…W organizację uroczystości zaangażowała się cała polska społeczność Krakowa. Przygotowania czyniły władze miasta, politycy, duchowieństwo, przedstawiciele prasy, naukowcy, władze Uniwersytetu Jagiellońskiego, restauratorzy i muzycy. Specjalnie na tę okazję zmianie uległy repertuary teatrów, opery i operetki, które nabrały wyraźnych cech narodowych. Kraków przyozdobiony był kwiatami i świerkiem, a niektóre miejsca zyskały specjalne oświetlenie, m.in. plac Matejki. Dla dziennikarzy przygotowano biuro prasowe, a relacje na temat uroczystości ukazywały się codziennie. Dzięki obecności około 200 dziennikarzy i pisarzy, prasa szeroko rozpisywała się o historii oraz przebiegu obchodów. Najwcześniej przygotowania do rocznicy rozpoczęli działacze Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, wśród których pomysł zorganizowania wielkich obchodów w Krakowie pojawił się już pod koniec 1907 r. Na początku 1908 r. powstała specjalnie do tego powołana komisja, która miała zająć się organizacją uroczystości. Oprócz ćwiczeń miały się odbyć nabożeństwa, przemówienia, odczyty, uroczyste pochody, przedstawienia teatralne, obrazy z żywych osób, turnieje oraz zawody. Do współudziału zamierzano zaangażować przedstawicieli całego narodu, w tym posłów do Sejmu i Rady Państwa z Austrii, reprezentację powiatów, miast i miasteczek oraz gmin wiejskich z Galicji. (…) Zlot Grunwaldzki był największą manifestacją narodową w okresie zaborów, która zgromadziła Polaków ze wszystkich stron świata, m.in. z zaboru pruskiego przybyli Jan Zabłocki i Tadeusz Powidzki, a także grupę Polaków ze Śląska oraz Ameryki, Francji, Belgii, a nawet Gruzji. Szacuje się, że w uroczystościach mogło wziąć udział do 150 tys. osób. Uroczystości miały wymowę jednoznacznie antyniemiecką, czego symbolem był wystawiony specjalnie na tę okazję „Wóz Drzymały” z Wielkopolski, który można było podziwiać w dobrze widocznym miejscu przed Barbakanem. Obchody zostały bardzo dobrze uwiecznione w pamiętniku V Zlotu Sokolstwa Polskiego w Krakowie wydanym w 1911 r., który oprócz wpisów naszych słynnych pisarzy, m.in. Konopnickiej, Sienkiewicza, Kasprowicza, Tetmajera, zawiera dziesiątki zdjęć, które jeszcze dzisiaj robią ogromne wrażenie. Do uroczystości przyłączyli się również przedstawiciele społeczności żydowskiej, z tej okazji odbyła się nawet uroczystość w synagodze. Trzydniowe obchody 500. rocznicy bitwy pod Grunwaldem w 1910 r. w Krakowie były również dużym wydarzeniem politycznym tego okresu o ogromnym znaczeniu dla przyszłości „Sokoła” i polskiego harcerstwa. To wtedy po raz pierwszy publicznie dyskutowano o harcerstwie, a w niecały rok później pod skrzydłami „Sokoła” we Lwowie powstała Naczelna Komenda Skautowa. To wszystko udało się zorganizować dzięki oddolnej inicjatywie, bez wykorzystania jakichkolwiek dotacji (…)
Tyle historia.
To wszystko było możliwe dzięki społecznemu zaangażowaniu całego polskiego społeczeństwa, z własnych funduszy, dzięki ofiarnej pracy najwybitniejszych twórców miłujących ojczyznę. Wychodzi na to, że w wolnej Polsce – chcąc mieć godne i przebojowe obchody Jubileuszu Niepodległej – znów trzeba by postawić na pospolite ruszenie… Niestety - prawdziwi ludzie sztuki, ci z sercem po prawej stronie - zubożeli jednak niewspółmiernie w stosunku do sytuacji z 1910r.. Tymczasem artyści, którzy mają kasę nie angażują się zupełnie w takie projekty. Wręcz przeciwnie – drwią z tradycji i patriotyzmu. Oni już nie czują Polski. Oni są EUROPEJCZYKAMI. Lub grają disco-polo, które jest co prawda polskie z nazwy, ale niestety – obciachowe…
Zauważcie państwo, że od czasu zakupu pierwszych odcinków Big-Brother’a przestaliśmy produkować własne „formaty”, kupując coraz to głupsze mutacje „Idola” itp. programów, w których polscy wykonawcy śpiewają anglosaskie przeboje. Dzięki temu 70% opłat autorskich ZAIKS idzie do kieszeni autorów i kompozytorów zachodnich, a polscy twórcy ubożeją…
Gdy oglądam telewizyjne, najnowsze popisy Sławomira and Company, czuję się zażenowany. Sterowany odgórnie entuzjazm wykonawców i publiczności, infantylna zgaduj-zgadula, pustka i rechot – tego nie da się już oglądać! Na szczęście jest pilot. I internet, do którego zwraca się już większość młodzież. Tam jest przynajmniej możliwość wyboru…
PS Dwa lata temu złożyłem w TVP propozycję muzycznego, polskiego programu patriotyczno-historycznego, pomyślany jako odtrutka na zachodnie „talent show”. Z Wojtkiem Cejrowskim, jako dowcipnym/kontrowersyjnym szefem odjechanego, „bogoojczyźnianego” Jury, repertuarem rdzennie polskim (tradycyjnym i współczesnym), z super-bandem, choreografią, nowoczesną scenografią, baletem, kaskaderami, rekonstruktorami, animacjami komputerowymi itp. itd. I przede wszystkim z młodymi i utalentowanymi wykonawcami umiejącymi pięknie zaśpiewać o Ojczyźnie i jej Historii.
I co zrobiła TVP? Zakupiła kolejny format „The Voice of Poland” ze śpiewającymi dziećmi…
A jak śpiewają inne nacje o swej Ojczyźnie i o Historii swego kraju? Posłuchajmy..
God Bless to USA (Lee Greenwood)
Kombat (Lube)
God bless America (Celine Dion)
Battle Hymn Of Republic (Whitney Houston)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/blogi/398515-obchody-niepodleglej-mizeria-pomyslow-i-realizacji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.