Tradycja targów koni w Skaryszewie istnieje od dawna, ale emocje, jakie budzi dziś, z pewnością przeszłyby najśmielsze oczekiwania inicjatorów. Powód — niehumanitarne traktowanie koni, przeznaczenie i karkołomna podróż do rzeźni. W skrócie: okoliczności dalekie od dobrostanu, o jakim mowa w ustawie.
Skaryszewskie Wstępy to tradycyjny jarmark organizowany, jak mówi legenda, od czasów panowania króla Władysława Jagiełły, który przywilej targowy nadał w podzięce za dostarczenie koni walczącym w Bitwie pod Grunwaldem. Niespełna dwieście lat później w 1633 roku za sprawą Władysława IV roku powstał dekret mówiący, by targi koni w Skaryszewie były organizowane w pierwszy (wstępny – stąd nazwa) poniedziałek po Środzie Popielcowej. Drugi dzień targów (wtorek) był dniem „poprawin”. I to obowiązuje do dziś. Niestety dawny zamysł sprzedaży i kupna koni wydaje się dalece odmienny od obecnego. Właśnie dlatego organizacje prozwierzęce stanowczo protestują przeciwko haniebnemu traktowaniu tych zwierząt, warunkom ich przetrzymywania i transportu oraz formie, w jakiej odbywa się to targowisko.
O tym, co działo się podczas targowiska, na bieżąco informowały poprzez portale społecznościowe, liczne fundacje i organizacje prozwierzęce, min. Tara, Przystań Ocalenie, Azyl dla koni, Fundacja Centaurus.
„To była bardzo ciężka noc… ale udało nam się ocalić 4 piękne klacze, w tym jedną źrebną. W sumie pięć istot trafi pod skrzydła Przystani Ocalenie. Dziękujemy Wam za każdą złotówkę. Wydaliśmy wszystko, co mieliśmy. Zostajemy tutaj do jutra, będziemy dla tych koni, które wciąż są przywożone” - Przystań Ocalenie.
Źrebne klacze nie były wystawiane na sprzedaż incydentalnie. W końcu to spora zaleta, gdy koń waży więcej, wzrasta cena sprzedaży. Trudno było uratować wszystkie. Jedna z takich klaczy z dużą pewnością zakończy życie w rzeźni. Z dostępnych w internecie informacji nie udało się jej wykupić, a na zdjęciach widać ją z już wybitym numerem na ciele. Teraz czeka ją ostatnia, najdłuższa podróż do rzeźni. Smutny jednocześnie jest fakt, iż sprzedający podbijali ceny koni, nawet do 25000 zł, jak informowali uczestnicy. Wszystko po to, by uniemożliwić organizacjom prozwierzęcym wykup. I tego zupełnie nie pojmuję…
Około 150 koni kupiła Fundacja TARA, walcząca o konie od lat. Dokonała tego z pomocą zaangażowanych w ratowanie koni internautów.
„Chcemy w ten sposób uratować konie przed wywożeniem na rzeź. Ci ludzie nie mogą zrozumieć, że te konie będą żyły spokojnie do końca swoich dni. Nie rozumiem, dlaczego nie chcą nam ich sprzedać. To jest dziwne w ich mentalności. Mentalności ludzi, którzy mówią: my ich nie sprzedamy, niech jadą na rzeź – mówiła mediom Scarlett Szyłogalis, prezes Fundacji TARA.
„Na ten moment mamy wykupionych, dzięki Wam, paręnaście koni. To Wy daliście im ten los na loterii. Ceny tej nocy oscylowały w granicach 8-9 tys. zł. W większości to były konie ciężkie, zimnokrwiste. Te, które dzięki działaniu naszej ekipy (której dziękujemy) udało się wykupić, zostały pokojowo załadowane (dziękujemy lek wet Krzysztofowi Kmiecikowi) i pojechały już po nowe życie. Na filmie załadunek jednego z koni, który wraz z innymi, rusza do Szczedrzykowic. My zostajemy. Zostajemy dla tych, które ciągle się tu zjeżdżają. Jesteśmy do jutra. Bądźcie z nami” - Fundacja Centaurus.
Inspektorzy Viva! jednocześnie informowali, że handel końmi w Skaryszewie odbywał się również poza targowiskiem, zaledwie w odległości kilkuset metrów od legalnego jarmarku. To pozwalało sprzedającym omijać wszelkie przepisy.
Bo jarmark pomimo licznych sprzeciwów organizacji prozwierzęcych, jak i indywidualnych klientów — miłośników koni, odbywa się pod specjalnym nadzorem służb weterynaryjnych. W Skaryszewie pracuje 40 weterynarzy. Niestety relacje i tak są niepokojące. Wielu uczestników podobno znajdowało się pod wpływem alkoholu. Nierzadko bywali agresywni, wykazując się przemocą w stosunku do zestresowanych zwierząt, a nawet ludzi. Taką sytuację m.in. zarejestrowały kamery jednej ze stacji TV, gdzie podczas relacji zaatakowano reporterkę.
„Na targu jest masakra w tej chwili, dziecko końskie, które wykupiłam o 6 rano, właśnie zostało pobite przez handlarzy !!! Za chwilę już zabieramy Go z tego piekła, nie mam słów na to, co się tam dzisiaj stało… Osoby, które pilnowały źrebaka, również zostały pobite. Konie są tak strasznie źle traktowane, bite, straszone, ładowane do tirów …. Moim 4 koniom się udało, wygrały życie — z piekła tak ohydnego, lecz stoi jeszcze 12 koni, pijani oprawiający konie handlarze i naganiacze… - opisywała sytuację na targu Magdalena Szmagiera (źródło FB)
Sytuacja koni i stosunku do nich może ulec zmianie, jeśli zostaną one uznane za zwierzęta towarzyszące. Istnieje nadzieja, że tak się stanie. Jednak biorąc pod uwagę fakt, jak intratny jest to interes, może okazać się niemożliwe do zrealizowania. Pozostaje zatem wierzyć, że zmianie ulegnie świadomość hodowców koni, gospodarzy oraz samych kupujących. Kierując się dobrostanem tych zwierząt i głosem ludzi działających w interesie koni jesteśmy w stanie znacznie polepszyć ich los.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/blogi/398100-targi-koni-w-skaryszewie-handel-czy-ludzkie-okrucienstwo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.