12 września mija kolejna rocznica Wiktorii Wiedeńskiej (1683). W XVII wieku przewaga liczebna Kara Mustafy była przytłaczająca. Fanatyczni muzułmanie szli po kolejne, pewne zwycięstwo. Zaskakująca szarża polskiej husarii w ciągu pół godziny rozstrzygnęła losy bitwy. Spodziewać by się można, że wdzięczność cesarza austriackiego będzie ogromna. Nic bardziej błędnego! Emil Bardysz (Diariusz medyczny z wyprawy wiedeńskiej roku 1683) opisuje to w ten sposób:
„Spotkanie króla z cesarzem wypadło chłodno. Leopold I nie zdjął kapelusza ani w chwili, gdy prezentowano mu królewicza Jakuba, ani gdy podczas przeglądu wojsk pochylały się przed nim polskie sztandary. Oburzyło to Sobieskiego i całe rycerstwo. Od tego spotkania stosunki uległy pogorszeniu. Austriacy przestali wojskom polskim dostarczać prowiant. Nie godzili się również na pochówek żołnierzy polskich w mieście wskazując pola i cmentarze dalej położone, gdzie chowani byli polegli żołnierze z armii tureckiej. Zdarzały się przypadki otwierania ognia do głodnych żołnierzy polskich usiłujących wejść do miasta. Utrudniali też pozyskanie statków potrzebnych do przewiezienia rannych i chorych do zorganizowanego w Preszburgu szpitala. Po tych działaniach wśród żołnierzy polskich pojawiły się opinie, że cesarz niepotrzebnie otrzymał odsiecz…”
Trzeba przyznać, że współcześni Austriacy też nie okazują zbytnio wdzięczności. Na 330 rocznicę Bitwy pod Wiedniem musieliśmy zrezygnować z udziału w uroczystościach. Polscy rekonstruktorzy pisali:
„Głównym powodem zmiany tych planów jest brak zgody władz Wiednia na udział naszej konnicy w rocznicowej defiladzie. Zażądali, aby husarze szli podczas defilady pieszo. Ten absurd argumentowano tym, że konie mogą być niebezpieczne dla ludzi. A przecież na całym świecie konie biorą udział w paradach i defiladach i nikomu krzywdy nie robią. Koni w paradzie wiedeńskiej nie chcą tzw.ekolodzy, a pacyfiści uważają, że udział jazdy husarii w uroczystościach rocznicowych to nawoływanie do działań wojennych. Uznaliśmy więc, że nasza bierna zgoda na postawione warunki oznacza łaby legitymizację działań jawnie obniżających rangę uroczystości, szczególnie w kontekście ogromnego polskiego wkładu w zwycięstwo wiedeńskie. Sądzimy, że husaria jako symbol Wiktorii Wiedeńskiej winna być głównym motywem uroczystości, nie zaś stawać się jedynie tłem dla drugiego planu.”
A w tym roku austriackie lewactwo poszło znacznie dalej; zbezczeszczono polski pomnik odsieczy wiedeńskiej na Kahlenbergu. Pomalowany na czarno, z wulgarnym napisem – prezentuje obecne trendy. Gdyby Kara Mustafa ruszył dziś na Europę, powitano by go zapewne balonikami, chlebem i solą…
Dlatego w tygodniku „Sieci” napisałem o grzechu nadgorliwości; poniżej fragment:
(…)Pomarzyć dobra rzecz. Gdyby król Jan III Sobieski nie pomógł Austriakom pod Wiedniem – ubyłoby nam jednego potencjalnego rozbiorowego zaborcy. W następstwie tegoż Rosja i Niemcy – zmuszone do obrony granic przed potężnym, muzułmańskim zagrożeniem – zamiast knuć przeciwko Rzeczypospolitej wolałyby szukać z nią sojuszu… Przerażona nadciągającym, realnym dżihadem Francja włączyłaby się w nurt anty-islamskiej krucjaty. W miejsce Wiktorii Wiedeńskiej świętowalibyśmy kilka lat później zwycięstwo nad armią Kara Mustafy np. pod Lwowem. Istambuł nazywałby się znów Konstantynopolem (lub Janopolem?), a polskie kurorty nad Morzem Czarnym biłyby dziś rekordy frekwencyjne; o ISIS nikt nawet by nie słyszał. Niestety – ten błogosławiony akt zaniechania nie wydarzył się. Urosły u naszych granic dwie potęgi, które ściągnęły na nas rozbiory, dwie straszliwe wojny światowe i (przy aprobacie Francji i Anglii) – półwiecze okupacji sowieckiej. Dziś Unia Europejska sama oddaje się muzułmanom w jasyr, prośbami i groźbami usiłując skłonić nas do zbiorowego samobójstwa (…)
PS Z tomiku „Pro publico bono” przypominam wiersz:
VENIMUS, VIDIMUS ET DEUS VICIT*
„Te kościoły już jutro będą meczetami!”
Wołał Kara Mustafa pod Wiednia murami.
Trzysta tysięcy gardeł ryknęło pod niebo:
„Allah akbar!** Mahomet jest prorokiem jego!”
I każdy z nich był gotów umrzeć za swą wiarę,
I czuło się moc wielką nad wojsk tych bezmiarem…
Słysząc to garść obrońców na murach struchlała,
Już ni siły, ni ducha do walki nie stało,
Zwłaszcza, że król Leopold – by chronić dynastię –
Uciekł z oblężonego przez Osmanów miasta
I z bezpiecznej oddali czekał rozwiązania;
Bez wiary… Bez nadziei… Bez woli przetrwania…
Lecz nim przyszło zapalać żałobne gromnice
Człek pobożny nadciągnął z północnej granicy.
Wiódł za sobą skrzydlato-barwny hufiec zbrojny
Dzielnych i w stal zakutych mężów bogobojnych,
Gotowych życie oddać za swych ojców Wiarę…
Z Bogiem w sercach, z Madonną Czarną na sztandarach,
Król Jan Trzeci Sobieski (on ci był tym wodzem)
Spadł jak jastrząb na wroga, utopił w pożodze,
I zastępy sułtana spod Wiednia przegonił…
Tak na ponad trzy wieki wolność nam obronił!
Na koniec, gdy tłum gromko głosił jego męstwo
Rzekł: „Starły się dwa Światy. Bóg nam dał zwycięstwo!”
Dziś bez walki Europę Islam wziął, niestety;
Wykupuje kościoły, zmienia je w meczety…
Tolerancja przekracza dopuszczalne ramy;
Już sami swe korzenie (głupcy!) wycinamy…
Goście – gospodarzami? Wszak to chwila bliska;
W puste miejsce po Krzyżu Półksiężyc się wciska.
Bezideowa tłuszcza przegrywa z kretesem;
Nikt nie zechce umierać za tęczowy deseń!
Zbrakło Wiary. Idei. Nie masz Sobieskiego.
Kończy się multi-kulti. Ucz się arabskiego…
- „Przybyliśmy, zobaczyliśmy i Bóg zwyciężył” – z listu króla Jana III Sobieskiego do papieża Innocentego XI
- Bóg jest wielki!
I jeszcze ballada ROK 966, nawiązująca również do wiedeńskiej wiktorii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/blogi/357109-bitwa-pod-wiedniem-jak-przekuc-wiktorie-w-kleske
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.