Wyniki Islandia Anglia 2:1 nie jest porażką, to „humiliating”. Upokorzenie, jest najczęściej używanym dziś słowem w angielskiej prasie.
Anglicy nie ochłonęli jeszcze po Brexicie, gdy spadła na nich czarna wieść o wyeliminowaniu ich drużyny z Mistrzostw Europy. Żeby to było odpadnięcie po zaciętym meczu z Niemcami czy Włochami, to pewnie byłby zawód, natomiast porażka z Islandią, wyspą zamieszkałą przez niewiele ponad trzysta tysięcy osób, gdzie jest około 100 profesjonalnych piłkarzy, to już zupełny Armagedon.
Tytuły w prasie brytyjskiej są pełne goryczy.
Komentator „The Telegraph” Paul Hayward, tak to ujął:
- „England’s ultimate humiliation: a country where governments crumble, markets collapse and the nation’s football team loses to Iceland”*
Całkowite upokorzenie Anglii. To jest kraj gdzie rząd się wykruszył, giełda upadła, a reprezentacja w piłce nożnej przegrała z Islandią.
Symptomatyczne jest zrównanie tych zdarzeń. Ostatecznie Anglia jest słynną ojczyzną futbolu. W rozgrywkach międzynarodowych wielkich sukcesów nie odnosi od lat, mistrzem świata byli tylko w 1966 roku, po zwycięstwie z Niemcami na Wembley. Natomiast liga angielska jest jedną najsilniejszych na świecie, a kluby święcą tryumfy w rozgrywkach europejskich. Zainteresowanie rozgrywkami na Wyspach chyba nie ma sobie równych.
Znani są też na całym świecie kibice angielscy. Nie mają dobrej sławy, ale trzeba przyznać, że u siebie Anglicy uporali się chuligaństwem stadionowym. Dziś murawy o trybun nie muszą obdzielać barierki. Kara za wbiegnięcie na boisko waha się od 15 do 120 tys. zł, a za bójki i niszczenie mienia, od 22 tys. zł w górę i dożywotni zakaz stadionowy. Obecnie Anglicy mogą chyba żałować, że wstrzymali wyjazd 3000 tysięcy najbardziej rozwydrzonych kiboli an Mistrzostwa Europy, bo pewne przydali by się w Marsylii do bójek sprowokowanych przez przygotowanych do rozróby Rosjan. Nie należy zapominać, że zmarł angielski kibic uderzony w głowę podczas tych zamieszek.
Porażka dumnej Anglii z Islandią w tym momencie jest dosłownie końcem pewnego świata. Trudno nawet adekwatny znaleźć odnośnik w historii angielskiego futbolu. Takiego zimnego prysznicu nikt się na wyspach nie spodziewał. Tym bardziej, że Walia jest nadal w rozgrywkach i walczy w ćwierćfinale z Belgią.
Ta porażka dla Anglików przyszła w najgorszym momencie, w jakim mogła przyjść. Dopełnia rozgardiaszu i niepewności, jakie zapanowały po wyjściu Anglii ze struktur europejskich.
Jednak prasa angielska nie traci słynnego brytyjskiego humoru.
„Daily Star” opatrzyła informację z Euro 2016 parafrazą zwrotu „God help us”, „Cod help us”, czyli „Dorszu chroń nas”. Jest to nawiązanie do „wojny dorszowej” jaką niegdyś toczyły Islandia i Wielka Brytania. Wtedy w latach 50. i 70., w tamtym konflikcie Brytyjczycy też ponieśli porażkę.
Jaki jest wpływ wyników piłkarzy na nastroje społeczne wiemy najlepiej. Nasza drużyna odnosi największe sukcesy od lat i radość w narodzie jest powszechna.
Może i nam przyjdzie się zmierzyć z Islandią, ale szansa na to jest dopiero to dopiero w finale. A wtedy jaki by wynik nie był, będziemy i tak niezwykle zadowoleni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/blogi/298541-przegrana-anglii-z-islandia-na-mistrzostwach-europy-jest-jeszcze-wiekszym-szokiem-dla-brytyjczykow-niz-brexit