Jak informują „Polska Dziennik Zachodni” i katowicka „Gazeta Wyborcza” komisja dokonała wyboru nowego dyrektora Muzeum Śląskiego i nie jest nim fan RAŚ dr Leszek Jodliński. Ostateczną decyzję podejmie Zarząd Województwa Śląskiego, ale tu kandydat RAŚ nie powinien mieć żadnych szans. Muzeum Śląskie w wersji Jodlińskiego ukazywałoby wdzięczność Indian wobec europejskich kolonistów z otrzymanej ognistej wody i paciorków.
29.09.2012 r. odbyła się debata naukowców i polityków na temat koncepcji prezentacji historii w nowym gmachu Muzeum Śląskiego. Od debaty zdystansował się dyrektor Jodliński twierdząc, że decyzje już zapadły. Późniejszy upadek marszałka Matusiewicza przy okazji katastrofy Koleji Śląskich i publiczna ogólnopolska debata (zwłaszcza teksty Piotra Semki w starym „Uważam Rze”) zablokowały próbę narzucenia ekspozycji historycznej w Muzeum Śląskim w wersji RAŚ. Odsunięcie Jodlińskiego z funcji dyrektora spowodowało wyjście RAŚ z koalicji w Sejmiku Śląskim.
Pomysł wykorzystania Muzeum Śląskiego dla celów nowej polityki historycznej regionalistów z RAŚ Jerzy Gorzelik ogłosił jeszcze przed wyborami 2010 r. w felietonie w „Dzienniku Zachodnim”. Po zawarciu koalicji z PO jako zarządzający kulturą zrealizował stosowną obsadę właściwych instytucji. Kierunek polityki RAŚ był widoczny np. we wnioskach o promowanie postaci niemieckich przemysłowców z XIX wieku a pomijania Polaków. Tym pomysłom przeciwstawiał się zwykle samotnie klub radnych PiS. Przewodniczący Klubu Radnych PiS Czesław Sobierajski przypominał, że oprócz rozwoju gospodarczego niemieccy magnaci przemysłowi popierali germanizację i byli za to nawet odznaczani przez władze pruskie. Plany ofensywy kulturalnej za pieniądze publiczne w wydaniu RAŚ obejmowały objęcie funkcji dyrektora Teatru Śląskiego, Regionalnego Ośrodka Kultury i Biblioteki Śląskiej. Samorząd Województwa Śląskiego już zajmuje jedno z pierwszych miejsc jeśli chodzi o wydatki na kulturę, zapewne dzięki pompowaniu funduszy w kwartalnik „Fabryka Silesia” czy sztuki jak „Miłość w Konigshutte”.
O Ślązakach jako Indianach pisał pierwszy niemiecki przewodniczący rady miejskiej Katowic dr Richard Holtze, radny i poseł partii narodowych liberałów. Holtze wspierający antypolską i antykatolicką politykę kulturkampfu powtórzył za królem Prus w swojej książce „my na Wschodzie mamy tu swoich Irokezów”. Śląskich Irokezów należało wysłać do szkoły podstawowej aby nauczyć niemieckiego a później do kopalni czy huty do najprostszej pracy za grosze. W swoich przemówieniach poseł Wojciech Korfanty wypominał niższe zarobki śląskich robotników niż w innych prowincjach Niemiec. Krótko mówiąc – politycy RAŚ chcieli świętować to, że Niemcy wykorzystywali ich przodków jako tanią siłę roboczą. Zapewne ten aspekt sprawy miał na myśli Kazimierz Kutz pisząc o europejskości muzeum – powinno być bliższe ideałom Eriki Steinbach.
Autorytety katowickiej „Gazety Wyborczej” czyli Kazimierz Kutz, prof. Irma Kozima podnieśli lament, że rzekomy zwycięzca konkursu Leszek Nowara jest złym kandydatem i skazuje muzeum na prowincjonalizm. Dziwi, że nie wygrał prof. Zygmunt Woźniczka – główny polemista RAŚ w mediach regionalnych spośród historyków a w 2010 r. członek komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Niemniej ataki „Gazety Wyborczej” to dobra rekomendacja dla nowego dyrektora. Oficjalna decyzja Zarządu Województwa ma zapaść we wtorek.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159911-muzeum-slaskie-odzyskane-dyrektorem-placowki-nie-bedzie-fan-ras-wyborcza-podnosi-lament