DO POCZYTANIA NA ŚWIĘTA: Bareja w epoce Tuska. Specjalny dodatek do tygodnika "Sieci". Cena pisma - bez zmian

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

W świątecznym numerze tygodnika "Sieci" polecamy specjalny dodatek "Śmiejmy się z Bareją". W środku rozmowy Jolanty Gajdy-Zadwornej z Krzysztofem Kowalewskim i Ryszarda Makowskiego z Hanną Kotkowską-Bareją, a także Bareja w epoce Tuska. Piszą: Fuesette, Janecki, Pawlicki, Zaremba, Korsun.

Poniżej fragment tekstu Macieja Pawlickiego pt. "Bareja'2013, czyli jak powstrzymać mowę nienawiści":

Władza ma wszystko i może wszystko. Trzyma za mordę naród i robi, co chce, nikt jej nie podskoczy, bo zapukają nad ranem. Jednym grozi knutem i paragrafami, innym wodę z mózgów zrobiła. Krąg pierwszy zdrajców, krąg drugi cyników, krąg trzeci oportunistów. Konfitury rozdaje władza tylko partyjnym i tym, co wiernie partii służą. A kto nie chce zapisać się gdzie trzeba i działać jak trzeba – won! Nie tylko z kierowniczych stanowisk we wszystkich urzędach, firmach i mediach, ale w ogóle – won. Do kruchty czy gdzieś na margines, na szczaw, na powolne zdychanie. Ludzie boją się więc mówić, co myślą, bo może za to siedzieć nie pójdą (choć i to pewne nie jest), ale robotę stracą.

W telewizji, radiu i gazetach, które władza kontroluje niemal w całości, swych przeciwników przedstawia jako upiory zagrażające matkom, dzieciom i nowoczesności. Drżący z gorliwości redaktorowie i „ludzie kultury” prześcigają się w wymyślaniu inwektyw pod adresem opozycji, usłużnie proponują, by przeciwników postępu wysłać gdzieś na księżyc, bo judzą, szkodzą, żyć się z nimi nie da. Kłamstwo wylewa się zewsząd, obrazki na telewizyjnych ekranach coraz częściej są dokładną odwrotnością tego, co widać za oknem. Ale pewna swego trwania i swej bezkarności władza rozrasta się, puchnie i doi, doi na potęgę, garnie pod siebie, obraca kraj w ruinę, zadłuża bez opamiętania, byleby tylko swoi mogli się nachapać. Wobec obywateli rozparta w fotelach, pogardliwa i arogancka, przed kremlowskim satrapą bije czołem i dygocze jak w czerwonej febrze, oddaje mu wszystko, łącznie z czcią i honorem coraz słabszego państewka, moskiewskich namiestników liżąc po tyłkach, aż ludzi mdłości biorą.

Tak mniej więcej mógł widzieć polityczną sytuację Polaków Stanisław Bareja czterdzieści lat temu, gdy przystępował do pracy nad swoimi najważniejszymi filmami
i serialami. Co się od tego czasu zmieniło? No jakże?! To jest… yyy… tego… ten… co to ja chciałem powiedzieć… Hm.

A jednak się zmieniło. W latach 70. kraina komunistycznego badziewia weszła już w stadium rozpadu, choć niewielu to jeszcze wówczas widziało. Reżim nadal potrafił mordować, łamać kręgosłupy i życiorysy, a ponure i zarazem groteskowe kłamstwo przepajało każdą dziedzinę życia, było jego najważniejszym składnikiem. Ale przede wszystkim komunistyczna satrapia nie miała społecznego mandatu, była nielegalna, narzucona przez obce mocarstwo. Dziś jest inaczej. Władza ma społeczny mandat, wybory wygrywa. Co prawda liczone na serwerach – trzeba trafu – umiejscowionych akurat w Rosji, ale jednak wygrywa. Różnic jest więcej, jednak ta jedna wystarczy. Znaczy ona tyle, że sami sobie taką właśnie Polskę wybraliśmy, takiej chcemy.

Myślę, że Stanisławowi Barei bardzo ciężko byłoby to zrozumieć. On w swych filmach – „Poszukiwany, poszukiwana”, „Brunet wieczorową porą”, „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?”,„Miś”, i serialach, zwłaszcza „Alternatywy 4”, malował portret peerelowskiego zeszmacenia, próbując ocalić zdrowy rozsądek, normalność, świat wartości. Z wyjątkową zręcznością opisywał absurdy gierkowskiej rzeczywistości, ale zestawiał je z nieprzemijającym, polskim instynktem przetrwania, polską mądrością i świadomością moralnej busoli. Z limitowaną przez komunistyczną cenzurę złośliwością, sprytnie, w formie lekkiej i pozornie niepozornej, przemycał obraz ponurych idiotyzmów, w jakie wtłaczała Polaków komuna. Opisywał mechanizmy promocji kanalii. Ale opisywał je tak, że widzieliśmy, kto jest ową kanalią, a kto próbuje przetrwać w domu wariatów. Dziś zmiana jest zasadnicza. Mechanizm promocji kanalii nie jest przedmiotem złośliwego opisu, lecz wręcz przeciwnie – stał się obowiązującą regułą wolnych mediów wolnej Polski. I polskiej polityki także.

Bareja ze swoistym wdziękiem, ale jednoznacznie wykpiwał narzucane przez komunistyczną antykulturę modele zachowań, postaw plugawych i paskudnych. Dziś jest odwrotnie – zachowania plugawe i postawy paskudne są „na topie”, wzbudzają zachwyt i fale naśladownictw. Bareja opowiadał o narzuconym przez sowiecki komunizm i jego polskich naśladowców deprawującym systemie w każdej dziedzinie życia, w którym jedni deprawacji ulegają, inni nie, i to z tymi drugimi odczuwamy solidarność, dla nich mamy współczucie. Dzisiaj deprawujący
system budujemy sami, ochoczo, solidarność odrzucając, zachwycając się egoizmem, współczuciem gardząc.

Bareja w swych lekkich komedyjkach, dla wielu zbytnio bagatelizujących grozę komunizmu, stawał po stronie poniżonych i bitych. Dziś jego współpracownik Stanisław Tym ze swymi „smoleńskimi” dowcipasami staje po stronie poniżających i bijących.

Całość - w tygodniku "Sieci".

Polub "Sieci" na FB.

CZYTAJ TAKŻE: "Układ zamknięty": "Nasze śledztwo doprowadziło nas do wątku jakiegoś „ministra” – osoby ze szczytów ówczesnej władzy"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych