Dlaczego na pogrzebie prezydenta Kaczorowskiego nie ma najwyższych władz? Co było ważniejszego od obecności w Wilanowie?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Fot. PAP/Maciej Kulczyński

Na uroczystościach pogrzebowych w Świątyni Opatrzności Bożej prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego nie ma najwyższych władz Polski.

Dlaczego nie ma prezydenta Komorowskiego? Jakie ważniejsze sprawy uniemożliwiły mu przejechanie tych kilku dzielnic Warszawy, by dotrzeć na Wilanów i oddać hołd człowiekowi, który całe swoje życie - w tak piękny sposób - oddał Polsce?

Dlaczego w Świątyni Opatrzności Bożej nie jest obecny premier Tusk, marszałek Kopacz i przedstawiciele Rady Ministrów? Radosław Sikorski w trakcie pogrzebu... twittuje, polecając artykuły o przesłaniu patriarchy Cyryla i bajania "Gazety Wyborczej" o zamieszaniu z obecnością trotylu na wraku. Naprawdę postanowił Pan, że ważniejsze są wysyłane w Internet komunikaty i twitterowa dyplomacja niż obecność na pogrzebie ostatniego prezydenta na uchodźstwie?

Dlaczego nie ma tam nikogo z Instytutu Lecha Wałęsy? Przecież Lech Wałęsa obejmując najwyższe w Polsce stanowisko, odebrał insygnia władzy właśnie od prezydenta Kaczorowskiego.

Ta pustka, ta rażąca i bijąca po oczach nieobecność najwyższych przedstawicieli władzy spowodowała to, że rodzinę prezydenta Kaczorowskiego przeprosił... biskup Dydycz. Za dwuipółletnie zamieszanie, za skandaliczne pomyłki urzędników, za zaniedbania ze strony rządu i prokuratury, przeprosił katolicki ksiądz. Po raz kolejny Kościół stanął w miejscu polskiego państwa, by ratować jego honor. To zresztą nie pierwszy raz - i zapewne nie ostatni - gdy tak się dzieje.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kościół znów zastępuje państwo polskie, znów broni Polski i najlepiej pojętej racji stanu

W Internecie aż roi się od kpin z postawy władzy. Że prezydent wybrał poranne polowanie (wszak dziś Hubertus - święto myśliwych) i mieszanie bigosu, a premier musiałby zrezygnować z arcyciekawego meczu Manchesteru United z Arsenalem Londyn. Że przestraszyli się gwizdów i głosów krytyki, że nie w smak byłaby im homilia i przemówienie biskupa Dydycza. Że...

Szkoda słów. Państwo polskie, które nie potrafiło zadbać o prawidłowy pochówek jednego z największych Polaków, nie próbowało zmazać hańby, nie powiedziało "przepraszam" do rodziny prezydenta Kaczorowskiego.

Jedyna informacja, jaką udało mi się znaleźć jest taka, że na pogrzebie ma pojawić się żona prezydenta Komorowskiego i szef kancelarii prezydenta, Jacek Michałowski. Wczoraj zaś we Wrocławiu trumnę z ciałem prezydenta pożegnał minister kultury Bogdan Zdrojewski i prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Da się? Ale to o wiele za mało.

Jedyną szansą na zmazanie choć w części takiej postawy jest obecność na samej mszy. To absolutne minimum przyzwoitości - w 2010 roku na pierwszym pogrzebie (jakkolwiek ponuro to brzmi) Kaczorowskiego byli i prezydent Komorowski, i Bogdan Borusewicz, i Lech Wałęsa, i Waldemar Pawlak, i Radosław Sikorski, i nawet prezydent Warszawy Gronkiewicz-Waltz. Obecni byli poprzedni premierzy, czy prof. Bartoszewski.

Teraz też ramię w ramię powinni tam stanąć prezydent, prezes Rady Ministrów, marszałkowie Sejmu i Senatu, ministrowie. Stanąć, spojrzeć w oczy i przeprosić. Bardzo chciałbym móc tu dopisać, że tak się stało.

Na razie władzę zastępuje Kościół, zastępują obywatele, zastępują piękne poczty sztandarowe.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych