Krytyka Polityczna coraz śmielej pokazuje, że bycie miłym dla wszystkich, możliwie szybkie przechodzenie na "ty" z możliwie dużą grupą ludzi, gotowość do debaty z każdym - to tylko jedna z jej twarzy. Tej drugiej - nie tylko brzydszej, ale i bardzo niebezpiecznej - nie da się ju ukryć. Nie da się, bo natura zazwyczaj wyłazi na wierzch, nawet spod grubej warstwy pudru i autokreacji.
Ta druga twarz to flirt z przemocą. Przemoc - albo wezwania do przemocy - coraz częściej przewijają się wokół KP. To w kawiarni Krytyki - (świetny punkt w centrum miasta przyznany na bardzo preferencyjnych warunkach przez władze Warszawy) znaleziono po Marszu Niepodległości kastety i pałki. KP do "sprzętu" się nie przyznała, ale fakt pozostał faktem - KP przyciąga kastety i pałki.
Współ-przyciągnęła również - choć zaprzeczała - niemiecką "Antifę", która 11.11 brutalnie zaatakowała młodych polskich patriotów jako rzekomych "faszystów".
Teraz kolejny epizod, chyba szczególnie niebezpieczny, bo imiennie wskazujący cel-ofiarę. Cezary Michalski nawołuje do przemocy w stosunku do jednego z najbardziej niepokornych, uczciwych polskich ekonomistów - prof. Krzysztofa Rybińskiego:
Jeśli Rybiński rzeczywiście jest dla współczesnego kapitalizmu reprezentatywny (a patrząc wam w oczy nie potrafię skłamać, że na pewno nie jest), wówczas będę musiał powrócić do dziecięcych fascynacji grupą Baader-Meinhof, tyle że pierwszym i na razie jedynym bankierem, którego zamknę w samochodowym bagażniku będzie właśnie Rybiński. Przynosi on bowiem wstyd nie tylko kapitalizmowi (z natury nieco bezwstydnemu), nie tylko kaście ekonomistów i bankierów (jak wyżej), ale właściwie całemu ludzkiemu gatunkowi, do którego ja także należę, więc za Rybińskiego, chcąc nie chcąc, też muszę się wstydzić.
Tekst bełkotliwy, wręcz szaleńczy, pyszny - ale tym bardziej niebezpieczny. Michalski brzmi tak niezrównoważenie, że naprawdę może sięgnąć po przemoc. (Nie chcę już dociekać, czy wybrał na cel właśnie prof. Rybińskiego ponieważ to ekonomista, który "monopartii" PO rzucił wyzwanie).
Pisanie o ekonomiście jako o kimś, kto "przynosi (...) wstyd (...) właściwie całemu ludzkiemu gatunkowi" to pisanie klasycznie totalitarne, pisanie odczłowieczające ofiarę ("dziad"), pisanie wzywające pośrednio do "akcji" mającej zmazań "hańbę gatunku ludzkiego". By już się gatunkowo "nie wstydzić" trzeba sprawę "ostatecznie rozwiązać".
Skąd ta eskalacja i metod, i języka w środowisku Krytyki Politycznej? Tak, to na pewno w jakiejś mierze nieuchronny wynik fascynacji rewolucją i skrajnymi ideologami.
Ale to także rezultat wyjątkowego poczucia pewności siebie, które z kolei wynika z - niestety uzasadnionego - przekonania, iż środowisko to ma dziś poparcie państwa. Bo miliony złotych dotacji, wpuszczanie KP do systemu edukacji i medialna promocja nie są przypadkiem. Są sygnałem, że na tych początkujących bojowców państwo PO stawia. Włącznie z kulturalnym ministrem kultury.
Uważajcie jednak panie i panowie z PO, bo już widać, co tam rośnie. Bo przecież w III RP - wyłączywszy świat podziemny - żadne środowisko nie wzywało jawnie do przemocy, ani przemocy w sporach bieżących nie usprawiedliwiało. Aż do czasu pojawienia się Krytyki Politycznej.
Finansując, wspierając, nie podejmując działań w obliczu przemocy i wezwań do przemocy - państwo PO, premier i jego ministrowie, i także prezydent Warszawy biorą odpowiedzialność za to, co się zdarzy, a za opis czego wystarczą przywołane przez Michalskiego dwa słowa: "Baader-Meinhof".
Zapowiedzi "zamykania w bagażniku" ekonomisty to już ostatnia chyba przestroga.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/128240-dlaczego-krytyka-polityczna-juz-jawnie-zapowiada-przemoc-ano-dlatego-ze-ma-poczucie-wsparcia-ze-strony-panstwa-po