UJAWNIAMY. Żmijewski, działacz "Krytyki Politycznej", w FAZ: "To dobrze, że berlińscy wojownicy pomogli nam w Warszawie przeciwko faszystom"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Kiedy 11 listopada 2011 roku niemieckie bojówki z pałami i kastetami napadały na Polaków idących z flagami narodowymi czy w historycznych mundurach, zagrożona "Krytyka Polityczna" wydała groźne oświadczenie:

Oświadczenie w sprawie faktów i opinii o wydarzeniach 11 XI

W imieniu organizatorów wiecu „Kolorowa Niepodległa” związanych z „Krytyką Polityczną”, a także osób prowadzących i popierających publicznie wiec, oświadczamy, że:

Nie organizowaliśmy żadnych przedsięwzięć niezgodnych z prawem. Nie zapraszaliśmy żadnych bojówek. Ani z Polski, ani z zagranicy. Nie planowaliśmy żadnego zgromadzenia grup radykalnych w Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat. Policja zepchnęła tam grupę antyfaszystów, którą następnie spokojnie wyprowadziła z lokalu, nie zgłaszając wobec nas żadnych zastrzeżeń. (...)

Bojówki zaprosiła koalicja skrajnie lewicowych organizacji pod nazwą "Porozumienie 11 listopada", która oficjalnie zapraszała bojówki niemieckiej Antify  i im, już po napaściach, dziękowała. "Krytyka" przestraszyła się jednak politycznego wzburzenia. I konsekwencji informacji, że w jej luksusowym lokalu w centrum miasta, otrzymanym od miasta za pół darmo, policja znalazła kastety, pałki i gaz łzawiący. Przy okazji okazało się też, że rozmaite instytucje publiczne kierowane przez PO finansują (drukującą m.in. zbrodniarza Lenina) "Krytykę" ogromnymi sumami - w ciągu kadencji PO było to ok. 4 milionów złotych!

Ile są jednak warte zapewnienia "Krytyki", że nie ma nic wspólnego zaproszeniem niemieckich bojówek organizujących brutalne napaści na Polaków w Warszawie, w dniu narodowego Święta Niepodległości? Niewiele. O ile cokolwiek. Oto Artur Żmijewski, jeden z najważniejszych autorów "Krytyki Politycznej" mówi we Frankfurter Allgemaine Zeitung, że jest wdzięczny "berlińskim wojownikom" za pomoc w walce z "faszystami". Oto pełen cytat z artykułu zawierającego jego wypowiedzi:

 

Milczące muzem

Dla Żmijewskiego ta kawiarnia wydaje się być za głośna. Poszukuje więc innego lokum. Jest niedbale ubrany na czarno. Wciąż bawi się w ręku swoim telefonem komórkowym. Odczuwa presję, odwraca wzrok od osoby naprzeciwko, skupia się na rozmowie, jak gdyby ktoś za nim szeptał. Uważaj co mówisz. Tylko raz wydostaje się to z niego: "Sądzę, że to dobrze, że ci berlińscy wojownicy pomogli nam w Warszawie przeciwko faszystom". Odnosi się to do Antify, która pojechała do Polski, pomóc w bijatyce.

Mamy więc do czynienia z oficjalnym stwierdzeniem czołowego działacza "Krytyki Politycznej", w którym określa on ludzi świętujących 11 listopada jako "faszystów", a za właściwe, godne podziękowań, uznaje wzywanie niemieckich bojówkarzy komunistycznych do Warszawy - by się z polskimi patriotami rozprawili. Mamy gloryfikację przemocy jako sposobu dyskursu publicznego (swoją drogą czy FAZ pisałby równie obojętnie o polskich bojówkarzach działających w Berlinie?). No i mamy najważniejsze pytanie: jakim prawem polski podatnik musi łożyć miliony na środowisko tak skrajne, traktujące świętowanie 11 listopada z flagami narodowymi jako "faszyzm" - a więc tak samo jak staliniści? Ale na to pytanie premier Tusk, odpowiedzialny za wspieranie "Krytyki Politycznej", zapewne nie odpowie.

gim

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.