Stany Zjednoczone: Dawno minęły czasy, gdy świat "milcząco przyglądał się, podczas gdy jedno państwo siłą zajmowało terytorium drugiego"

PAP/EPA
PAP/EPA

Dawno minęły czasy, gdy świat "milcząco przyglądał się, podczas gdy jedno państwo siłą zajmowało terytorium drugiego" - przekazał Biały Dom w niedzielę, krótko po opublikowaniu pierwszego sondażu po referendum na Krymie ws. przyłączenia półwyspu do Rosji.

Stany Zjednoczone i ich sojusznicy wielokrotnie jasno mówili, że wojskowa interwencja i naruszenie prawa międzynarodowego sprawią, iż Rosja będzie płaciła coraz wyższą cenę - nie tylko na skutek środków nałożonych przez USA i amerykańskich sojuszników, ale także na skutek destabilizujących działań samej Rosji

- podkreślił rzecznik Białego Domu Jay Carney.

W tym stuleciu już dawno minęły czasy, gdy społeczność międzynarodowa milcząco przyglądała się, podczas gdy jedno państwo siłą zajmowało terytorium drugiego

- zaznaczył w oświadczeniu, apelując w imieniu USA do pozostałych krajów o podjęcie "zdecydowanych kroków" wobec Rosji w obronie integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy.

Władze amerykańskie po raz kolejny odmówiły też uznania wyniku krymskiego referendum i dodały, że odbyło się ono wbrew konstytucji Ukrainy, do której Krym należy.

Świat nie uzna wyników głosowania, które odbyło się w atmosferze "zagrożenia przemocą i straszenia interwencją rosyjskiego wojska" - podkreślił Biały Dom, dodając, że referendum odbyło się z pogwałceniem ukraińskiej konstytucji i bez udziału ukraińskiego rządu.

Zaznaczył też, że referendum "nie było konieczne".

Rząd ukraiński jasno wyraził gotowość do rozważenia większej autonomii dla Krymu, a zaplanowane na 25 maja wybory prezydenckie stanowiły legalną okazję dla wszystkich Ukraińców do wyrażenia swojego zdania w kwestii przyszłości kraju

- dodano.

W oświadczaniu przypomina się, że Rosja nie skorzystała z żadnej oferty międzynarodowej mediacji, a zamiast tego "nasilała militarną interwencję na Krymie oraz rozpoczęła zagrażające manewry wojskowe u wschodnich granic Ukrainy".

Według sondażu exit poll, opublikowanego krótko po zamknięciu lokali wyborczych, za przyłączeniem Krymu do Rosji opowiedziało się 93 proc. głosujących w referendum. Nieuznawany przez władze w Kijowie premier krymskiej autonomii Siergiej Aksjonow zapowiedział, że przyłączy się ona do Rosji w możliwie najkrótszym czasie.

PAP/Wuj

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.