Bogdan Zdrojewski odpowiada na list otwarty Macieja Pawlickiego, producenta filmu „Smoleńsk”. "Minister Kultury nie ma wpływu na decyzje podejmowane przez komisje eksperckie" TYLKO U NAS!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl / Profil Bogdana Zdrojewskiego na Facebooku, Michał Kwaśniak
Fot. wPolityce.pl / Profil Bogdana Zdrojewskiego na Facebooku, Michał Kwaśniak

Publikujemy list, jaki minister kultury Bogdan Zdrojewski napisał do producenta filmu "Smoleńsk" Macieja Pawlickiego w odpowiedzi na jego list otwarty zamieszczony na portalu wPolityce.pl.

CZYTAJ WIĘCEJ: Czy twarde słowa ministra „za wcześnie na film o Smoleńsku” nie są próbą wydania instrukcji niezależnym ekspertom i urzędnikom PISF, jak mają z filmem postąpić? TYLKO U NAS!

 

Szanowny Panie,

Z dużym zdziwieniem przeczytałem Pański list otwarty. Pragnę podkreślić, że w żadnej ze swoich publicznych wypowiedzi nie podejmowałem najmniejszych nawet prób wpływania na decyzję Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Zdanie, na które Pan się powołuje, zostało wyrwane z kontekstu. W wywiadzie udzielonym Jackowi Nizinkiewiczowi podkreślałem, że o ewentualnym wsparciu finansowym produkcji filmu „Smoleńsk” zadecyduje merytoryczna ocena scenariusza dokonywana przez ekspertów powoływanych przez PISF, wywodzących się ze środowiska filmowego.

Pozwalam sobie jednocześnie zwrócić uwagę, że tego samego dnia, w którym opublikował Pan list otwarty, na stronach internetowych Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej została umieszczona lista wniosków ocenionych przez komisje eksperckie I etapu. Jan Panu wiadomo, „Smoleńsk” otrzymał pozytywną rekomendację i będzie uczestniczył w II etapie oceny. Jeżeli eksperci biorący udział w II etapie ocenią projekt pozytywnie, to będzie on mógł zostać dofinansowany. Jedyne kryteria, jakie brane są pod uwagę podczas oceny, to kryteria odnoszące się do wartości artystycznej przedstawionego scenariusza.

W swoim liście powołuje się pan na casus „Człowieka z żelaza” – filmu, który powstał, jak Pan pisze, dzięki decyzji ówczesnego ministra kultury. Pozwalam sobie zwrócić uwagę, ze nie jest to właściwe porównanie. Od 2005 r., tj. od momentu wejścia w życie ustawy o kinematografii, to PISF jest instytucją odpowiedzialną za dofinansowanie produkcji filmowej (art. 8 ustawy). Minister Kultury nie ma wpływu na decyzje podejmowane przez komisje eksperckie powoływane do oceny nadsyłanych scenariuszy.

Ostatnie lata funkcjonowania PISF-u pokazują, że sposób dotowania przez Instytut filmów rekomendowanych przez niezależnych ekspertów spełnia swoją rolę. W sposób znaczący wzrosło zainteresowanie polskimi produkcjami, a sprzedaż biletów kinowych na polskie filmy zwiększyła się blisko dziesięciokrotnie. W związku z tym nie mam powodu podważać zaufania do profesjonalizmu i bezstronności członków komisji oceniających.

Cytuje Pan niezwykle pozytywną opinię Agnieszki Holland na temat ostatniego filmu autorstwa Antoniego Krauzego „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł”. Muszę przyznać, że podzielam tę opinię, co więcej - takie samo zdanie mieli eksperci PISF, którzy już projektowi filmu dali najwyższą notę „wybitny” i jednogłośnie przyznali dofinansowanie w wysokości ok. 4 mln złotych. Należy jednak podkreślić, że podstawa oceny jest konkretny, przedłożony projekt, a nie dotychczasowe portfolio zaangażowanych w projekt twórców.

Z informacji uzyskanych z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wynika, że ostateczne wyniki postępowania zostaną opublikowane najpóźniej do 28 lutego br.  Jestem w takiej samej sytuacji jak Pan – nie poznam wyników do dnia ich publikacji. Jednak wierzę i jestem przekonany, że wnioski zostaną ocenione w sposób sprawiedliwy i powodowany wyłącznie względami merytorycznymi.

Z wyrazami szacunku

Bogdan Zdrojewski

 

Od autora:

Bardzo dziękuję za odpowiedź. Przyjmuję ją z zadowoleniem i nadzieją. Zwłaszcza, że tak wiele mówi Pan Minister o konieczności istnienia w sztuce różnorodnych wrażliwości ideowych i artystycznych. Skoro moja interpretacja Pańskich wypowiedzi o przedwczesności realizacji filmu fabularnego o tragedii smoleńskiej okazała się niewłaściwa, a mój niepokój bezpodstawny, wierzę, że o wsparciu produkcji filmu „Smoleńsk” rzeczywiście zadecyduje kompetencja i niezależność ekspertów PISF oraz urzędników tej publicznej instytucji. A Pan Minister zechce przyjąć zaproszenie na premierę filmu „Smoleńsk”.

Łączę wyrazy szacunku

Maciej Pawlicki

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych