Protasiewicz wysyła Tuska do Brukseli. 2015 r.? "Może wcześniej... Cierpliwości!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Najwyraźniej projekt pod tytułem "Donald Tusk jako szef Komisji Europejskiej" nie jest (jeszcze?) zamknięty. Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego przekonuje w rozmowie z tygodnikiem "Wprost", że obecny premier Polski wciąż ma otwartą furtkę do struktur europejskich. I to pomimo swoich deklaracji.

- Deklaracja, którą złożył, jest dowodem odpowiedzialności za rządzenie Polską. Wierzę jednak, że po wyborach parlamentarnych kandydatura polskiego premiera wróci.

- W 2015 r. Tusk do Brukseli?

- Może wcześniej. Czas na podejmowanie decyzji będzie po wyborach do europarlamentu

- ocenia Protasiewicz.

Jak uzasadnia polityk PO, Tusk byłby w tym fotelu niezwykle skutecznym politykiem:

Rozumiem, jak ważny byłby kompetentny Polak na czele Komisji Europejskiej

- przekonuje.

Na pytanie, kto wówczas miałby zastąpić Tuska jako premiera i szefa PO uchyla się od odpowiedzi:

Cierpliwości

- ucina Protasiewicz.

W rozmowie pojawia się również wątek Ukrainy. Protasiewicz korzysta z okazji i, jak zwykle, obwinia o wszystko prezesa Prawa i Sprawiedliwości:

A co Ukraińców obchodzi lider polskiej opozycji? Jaki on ma wpływ na los ukraińskiego państwa, Majdanu? (...) Były próby do zaproszenia Kaczyńskiego do Kijowa. Cel dla mnie jest jasny. Po to, aby promować go i PiS jako kontynuatorów polityki wschodniej prowadzonej przez Lecha Kaczyńskiego:

- irytuje się europoseł PO.

I dodaje:

Mylą się ci, którym się wydaje, że manifestacja na Majdanie i w kilku innych miastach oznacza, że władza leży na ulicy

- mówił szef dolnośląskiej PO w radiowej Jedynce.

lw, "Wprost", PR1

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych