Parlamentarzyści zadecydowali, że referendum, w którym obywatele mieli zdecydować między innymi o wieku, w którym dzieci zostają posłane do szkoły, nie odbędzie się.
Stosunkiem głosów 222-232 obywaleska inicjatywa małżeństwa Elbanowskich przepadła.
Przed głosowaniem z mównicy sejmowej mówił Kazimierz Michał Ujazdowski z Prawa i Sprawiedliwości:
Mamy z inicjatywą ludzi bezinteresownych, którzy działają na rzecz praw rodziców, dobra dziecka i dobra polskiej szkoły. Wyrażę uczucia wielu, gdy podziękuję małżeństwu Elbanowskim. Ale jest też ważniejszy aspekt - aspekt obywatelski. Jak traktowany jest obywatel w Polsce? Czy ma prawo korzystać z konstytucyjnych uprawnień czy ma być postawiony do kąta i słuchać władzy? Wasze działania to wrogość wobec opinii publicznej, która się nigdy w Polsce nie udawała. (...) Chcę zadać pytanie premierowi Tuski i Piechocińskiemu: jeżeli w takiej sprawie nie jest możliwe referendum, to w jakich sprawach na to pozwolicie?
- pytał były minister kultury.
Po pytaniach i pretensjach opozycji głos zabrał premier Donald Tusk, oznajmiając, że wątpliwości polityków głosujących za referendum są nieuzasadnione:
Wydaje mi się rzeczą istotną, żebyśmy na tej sali starali się mówić i o samej inicjatywie referendalnej, o argumentach, które się pojawiają w tej dyskusji, o dzieciach, z szacunkiem i bez zbędnych emocji. Kiedy słyszę z ust posła SLD satysfakcję, że kwestia referendum i sześciolatków to sposób na rozkręcenie koalicji, to ręce opadają. Możemy się spierać, możemy debatować, w jaki sposób zapewnić optymalną edukację i opiekę naszym dzieciom i wnukom w szkole
- mówił Tusk, podkreślając konieczność przygotowania placówek szkolnych dla najmłodszych.
Szef rządu skupił się nie nad samą ideą referendum ale problemem sześciolatków:
Przed tym głosowaniem powinniśmy rozwiać kilka mitów, które utrudniają nam podjęcie wspólnej decyzji. Mitem jest, że ktoś może czuć się zaskoczony tempem wprowadzenia tej reformy. (...) Tu jest moment, aby unieważnić drugi mit - każda kontrola przeprowadzona w dowolnym państwie, badająca sieć użyteczności instytucji publicznych zawsze wykaże uchybienia i niedoskonałości. I trzeci mit - na użytek kampanii i sporów musiałby nas prowadzić do nieadekwatnego wniosku, że polskie szkoły nie są przyjęte w ogóle do przyjęcia dzieci. Uważam, że naszym wspólnym obowiązkiem - szkoły nie są własnością ministra, rządu, ale własnością narodu. Przygniatająca większość działań, jeśli chodzi o przygotowanie szkół, należy do samorządów
- przekonywał premier, dodając, że w niektórych krajach obligatoryjną edukację zaczynają czterolatki i nigdy nie będzie pewności, że szkoły działają idealnie i bez zarzutu.
Nie przegłosujemy w referendum, że wszystkie szkoła i przedszkola będą idealne. To wysiłek i zadania, które musimy realizować każdego dnia, do końca świata, bo nigdy nie osiągniemy ideału
- dodał Tusk.
Premier dodawał, że zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy pójścia sześciolatków do szkół powinni razem zwalczać przeszkody i trudności:
W sprawie sześciolatków parlament podjął decyzję większością głosów, przy sprzeciwie i obawach w parlamencie mniejszości. Naszym zadaniem dzisiaj jest poprawiać pracę szkół w systemie, jaki mamy. (...) Jestem przekonany, że pójście sześciolatków do szkół spowoduje, że szkoły będą lepiej spełniać swoje funkcje. Jestem przekonany na 100 procent i wszystkie fakty o tym mówią
- oznajmił szef rządu.
Polska szkoła to nie są oprawcy dla naszych dzieci!
- zakończył Tusk.
Ujazdowski zaapelował następnie, by pozwolić na zabranie głosu Tomaszowi Elbanowskiemu, który jest na sali. Wniosek ten nie zyskał aprobaty marszałek Kopacz. Zgodnie z zapowiedzią za zorganizowaniem referendum zagłosowali dwaj posłowie PSL - Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski. Najprawdopodobniej czekają ich za to konsekwencje.
W trakcie głosowania w Sejmie pojawił się transparent:
Dzieci i rodzice głosu nie mają?
Po wynikach głosowania na sali pojawiły się okrzyki "Hańba".
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170464-milion-podpisow-idzie-do-kosza