Skrajny cynizm Wojnarowskiego: "W polityce nic nie wygląda, jak się wydaje." Poseł PO obiecywał walkę o przejrzystość w KGHM, skończył na kręceniu lodów...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. piotrborys.pl
Fot. piotrborys.pl

Afera "Praca za głosy" w Platformie Obywatelskiej na Dolnym Śląsku nabiera rumieńców, a na jaw wychodzą kolejne szczegóły. Odsłaniamy nowe informacje w sprawie posła Platformy Obywatelskiej Norberta Wojnarowskiego, który jest bohaterem nagrania dotyczącego kupowania głosów delegatów na dolnośląskim zjeździe Platformy Obywatelskiej.

Przypomnijmy; chodzi o kwestię wyborów w dolnośląskiej PO - stronnicy Jacka Protasiewicza namawiali w ten sposób do zrezygnowania z głosowania na Grzegorza Schetynę. Za oddany na Protasiewicza głos jeden z delegatów miał otrzymać pracę w państwowej spółce KGHM.

CZYTAJ WIĘCEJ: "Byłem u Grasia... K..., to jest chore, że naszych ludzi czyszczą!" i propozycje pracy za głos na zjeździe. Taśmy prawdy Platformy na Dolnym Śląsku

Jak się okazuje, związki Wojnarowskiego z KGHM nie zaczęły się przy okazji nagrania. Ryszard Jach, jeden ze specjalistów ds. bankowości inwestycyjnej, alarmował o nieprawidłowościach w spółce, które miały dotyczyć byłego ministra infrastruktury Krzysztofa Opawskiego; reprezentanta Skarbu Państwa w radzie nadzorczej KGHM. Szczegóły tej sprawy Jach opisywał na antenie Radia Wnet.

Co ciekawe, Wojnarowski zobowiązał się do złożenia stosownego zapytania poselskiego skierowanego do ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego. Sprawą zainteresowała się też CBA. Wojnarowski najwyraźniej zmienił jednak zdanie w tej kwestii. W odpowiedzi na kolejne maile i pytania Jacha (już po ujawnieniu nagrań) poseł Platformy odpisał:

W polityce nic nie wygląda jak się wydaje. Nie złożę (zapytania - dop. wP).

Cynizm Wojnarowskiego widać również w jego wypowiedziach dla telewizji. W rozmowie z Polsat News podkreślał, że jedyne, co ma sobie do zarzucenia to... język nagranej rozmowy:

To jest mój błąd. Faktycznie za co mogę przeprosić, to za dosadny język, ale pozwoliłem sobie na ten język, bo to była rozmowa koleżeńska ludzi, którzy się znają od 15 lat. (...) Nie składałem mu żadnych propozycji w zamian za głosowanie i nie prowadziłem rozmowy w imieniu Jacka Protasiewicza. Troszkę się zagalopowałem w ferworze walki, tam faktycznie padało… Natomiast faktycznie się zagalopowałem. Zostałem jak małe dziecko wmanewrowany

- ubolewał polityk Platformy.

CZYTAJ TAKŻE: Rozhuśtana Platforma po aferze na Dolnym Śląsku. Grupiński apeluje o powtórzenie wyborów i ukaranie winnych, Biernat kpi ze "zwykłej prowokacji"

Z kolei tygodnik "Newsweek" opisał kolejne szczegóły sprawy. "Edwardem" słyszanym na nagraniu jest Edward Klimka, były wiceprezes Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Legnicy. Po nagranym spotkaniu z Wojnarowskim do Klimki miał zadzwonić jeden z członków zarządu KGHM. Zaprosił go na spotkanie już po zjeździe.

CZYTAJ TAKŻE: Graś ujawnia, jak załatwia się pracę ludziom PO. "Chłopie, jesteś z Dolnego Śląska, jeśli szukasz pomocy, masz tam Schetynę, masz tam Protasiewicza. Pytaj ich..."

lw, "Newsweek", Polsat News

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych