Wycieczka do Rosji za pieniądze Acronu? Nie ma sprawy. "Czasy, w których za podróże płaciły redakcje, już minęły"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. J.Michalski/Wprost
fot. J.Michalski/Wprost

Czy jest coś złego w wycieczce polskich dziennikarzy do Moskwy za pieniądze rosyjskiego oligarchy? Okazuje się, że zdaniem większości mainstreamowych dziennikarzy i samych zainteresowanych - oczywiście nie. Rzecz dotyczy opisanej przez najnowszy "Wprost" - "wycieczki za ruble".

CZYTAJ: Rosyjski Acron finansuje wyprawę polskich dziennikarzy do Moskwy. W trakcie wizyty oglądają balet i słuchają przekazu Kantora o polskich Azotach. Sprawą zainteresowała się ABW

Otóż rosyjski koncern Acron sfinansował wyjazd polskich dziennikarzy - m.in. z Trybuny, Przeglądu, Rzeczpospolitej oraz TVP Info do Rosji. Rzecz w tym, że Grupa Acron od roku próbuje wrogo, choć do tej pory bezskutecznie, przejąć polskie Azoty. Pikanterii dodaje jeszcze fakt, że wyjazd polskich dziennikarzy organizował niejaki Leonid Swiridow, akredytowany przy polskim MSZ jako korespondent RIA Nowosti - człowiek określany przez czeskie media mianem rosyjskiego agenta.

CZYTAJ TAKŻE: Bloger Onetu rosyjskim agentem? Czeskie media odkrywają tajemnicę Leonida Swiridowa, korespondenta Ria Novosti

Podejrzany o szpiegowanie na rzecz Rosjan Swiridow tłumaczył, że wcielił się jedynie w rolę tłumacza i przewodnika.

Polscy dziennikarze mieli na miejscu okazję nie tylko zobaczyć Arbat, podziwiać balet i zwiedzać Półwysep Kolski ale przede wszystkim wysłuchać argumentów przedstawicieli Acronu, których, ich zdaniem, z niezrozumiałych powodów nie przyjmują do wiadomości polskie władze. Słowem ewidentny lobbing. Czy udział w takim przedsięwzięciu powinien budzić wątpliwości, albo co najmniej jakąkolwiek refleksję?

Otóż okazuje się że nie i jeszcze raz - nie.

Sami dziennikarze nie widzą kompletnie nic złego w tym, że poddawali się zabiegom lobbingowym Acronu i nie ukrywają, że skorzystali z zaproszenia Acronu. W wyjeździe uczestniczyli m.in. Agnieszka Wołk-Łaniewska, redaktor naczelna "Dziennika Trybuna", Barbara Oksińska z "Gazety Giełdy Parkiet", Wiktor Raczkowski z tygodnika "Przegląd" i Maria Przełomiec, prowadząca w TVP Info program "Studio Wschód".

Zapraszanie dziennikarzy na wyjazdy przez różnie instytucje i firmy jest normalną praktyką na całym świecie. Nikt, kto zna mnie i mój program, nie może przypuszczać, że przygotuję nieobiektywny materiał, bo przyjęłam zaproszenie od Acronu

– mówi Maria Przełomiec.

Również Jerzy Domański, redaktor naczelny "Przeglądu", bagatelizuje sprawę:

Nie widzę problemu, by dziennikarze jeździli na zaproszenie różnych firm i instytucji. Gdyby odmawiali, nie wyjeżdżaliby nigdzie. Czasy, w których za podróże płaciły redakcje, już minęły. Jedynym kryterium oceny udziału dziennikarza w takim wyjeździe jest rzetelność tekstu, który potem napisze. W materiale Wiktora Raczkowskiego nie ma nawet zdania, z którego mogłoby wynikać, że redakcja ma dług wobec Acronu.

Najciekawszy jest jednak głos Wiktora Gadomskiego z "Gazety Wyborczej". Otóż w najmniejszym stopniu nie niepokoi go dwuznaczność udziału polskich dziennikarzy w lobbingu Acronu. On ma pretensje do... Michała Majewskiego, autora tekstu we "Wprost" ujawniającego
całą sprawę.

Mam nadzieję, że potraktowali ten wyjazd jako pracę, a nie jako wycieczkę. Nie podoba mi się donoszenie jednych dziennikarzy na drugich, a to zrobił "Wprost". Najważniejsze, by dziennikarze brali pieniądze wyłącznie od swojego pracodawcy, a nie od osób zainteresowanych wymową przygotowanych przez nich materiałów - komentuje Gadomski.


kim, press.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych