Posprzątane ostatecznie? Śledztwo ws. organizacji lotów do Smoleńska umorzone po raz drugi. „Brak znamion czynu zabronionego”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

To by było na tyle. Prokuratorzy swoje zrobili, pisma wysłali, na odpowiedzi poczekali, chwilę pomyśleli i ze spokojnym sumieniem sprawę umorzyli.

Chodzi o śledztwo, w którym ponad rok temu prokuratura stwierdziła, że doszło do nieprawidłowości przy organizacji lotów do Smoleńska 7 i 10 kwietnia, że urzędnicy nie dopełnili swoich obowiązków, ale nie można wskazać umyślnej ich winy, więc o stawianiu zarzutów nie może być mowy.

W 2012 r. sąd nakazał powrót do postępowania wskazując, że śledczy zajmowali się jedynie uszczerbkiem na dobru publicznym, a nie uwzględnili interesu prywatnego pokrzywdzonych.

W toku kontynuowanego postępowania prokuratorzy ustalili osoby pokrzywdzone (382 osoby plus pełnomocnicy). Do wszystkich tych osób zostały przesłane informacje o uprawnieniach i obowiązkach, jakie mają w wyniku posiadania takiego statusu.

(...) Prokuratorzy odczekali bardzo długi okres czasu (...) wpłynął jeden wniosek dowody, w pełni został zrealizowany

- tłumaczyła rzecznik Warszawskiej Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur. Wnioskiem tym była sugestia pełnomocnika kilku rodzin mec. Piotra Pszczółkowskiego, by do akt sprawy dołączyć dokumenty Najwyższej Izby Kontroli, która uznała, że urzędnicy wielokrotnie naruszali obowiązujące ich przepisy.

Prokuratorzy uznali jednak, że "interes prywatny wyraża się w prawie do bezpiecznej podróży" - mówiła Mazur i dodała:

Ci funkcjonariusze publiczni nie realizowali przelotu, stąd uznaliśmy, że nie ma znamion czynu zabronionego.

Krótko mówiąc, śledczy uznali, że nie ma winnych złej organizacji lotów do Smoleńska w kwietniu 2010 r. Nie należy ich szukać ani w Biurze Ochrony Rządu, ani w kancelarii premiera, której szef był koordynatorem tych lotów, ani w ministerstwie obrony narodowej, MSZ czy moskiewskiej ambasadzie.

Prokurator Mazur dodała:

To postępowanie nie odnosiło się do samej katastrofy, ale wyłącznie do organizacji i przygotowania przelotu.

To już wyższa szkoła prokuratorskiej logiki. Organizacja lotu na nieczynne, niesprawdzone lotnisko, w ramach wizyty o obniżonej randze nie miała najmniejszego, absolutnie żadnego wpływu na zaistnienie tej katastrofy.

Prokuratorzy zasłużyli na jakieś rządowe nagrody.

znp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych