Donald Tusk uśmiechnięty, Donald Tusk zamyślony, Donald Tusk w towarzystwie Adama Michnika i Jarosława Kurskiego - taki jest główny (zdjęciowy) przekaz weekendowej "Gazety Wyborczej". Premier postanowił udzielić kolejnego w ostatnich tygodniach wywiadu dziennikowi z ul. Czerskiej. Tym razem "Wyborcza" oddelegowała największy kaliber - z Tuskiem rozmawiają naczelny i wicenaczelny gazety.
Tematów w rozmowie było wiele, ale w niemal każdej poruszanej sprawie Tusk wraca do straszenia PiS i Kaczyńskim. Ewidentnie liczy na to, że antypisowskie paliwo wciąż działa i na jego oparach uda się dojechać do wyborów, a może nawet je wygrać. Szef rządu zauważa, że jest krytykowany ze wszystkich stron - co, rzecz jasna - nie jest, jego zdaniem, polską racją stanu:
Mamy dziś przeciwko sobie, co widać gołym okiem, i Kościół w swej przewadze, i związki zawodowe w komplecie - od Solidarności '80, przez "S", po OPZZ - i potężną opozycję polityczną. Mamy kryzys gospodarczy w Europie i wreszcie dość nieprzyjazne media. Nie skarżę się na dziennikarzy, (...) stwierdzam tylko na marginesie obiektywny fakt - choć takiego łomotu, jaki dostaje Platforma od mediów nikt nigdy nie dostawał, zaskakuje mnie powszechna gotowość dyskredytowania jedynej siły, która umiejętnie powstrzymuje radykałów
- żalił się premier.
Zadziwiające to stwierdzenie. Łomot? Poczucie ataku ze wszystkich stron? Naprawdę pan tak myśli, panie premierze? Proszę zajrzeć do swojej ulubionej "Wyborczej", poczytać "Newsweeka" czy "Politykę". A później dla porównania przejść się do archiwum i zajrzeć do tych samych tytułów w latach 2005-2007, a nawet 2010. Delikatne łaskotanie Platformy ma się nijak do tamtego przemysłu pogardy.
Ale jedźmy dalej. Wspomnieliśmy o powracającym jak bumerang temacie Jarosława Kaczyńskiego. I trzeba przyznać, że Adam Michnik przychodzi w sukurs premierowi. Proszę zobaczyć choćby taką krótką wymianę zdań:
Tusk: Wyzwanie się nie zmieniło, bo nie zmienił się Jarosław Kaczyński. Znamy go wszyscy ponad 30 lat i wiemy, że się nie zmienia.
Michnik: Zmienia się, ale na gorsze. (...)
Tusk: Codziennie słyszę, że PO wygrywa fuksem, bo strach albo kontekst. Czy naprawdę jestem takim szczęściarzem?
Bo tak naprawdę główną tezą tego wywiadu, która ma dotrzeć do czytelników jest to, że premier potrafi. Że się stara. Że chce i że jest jedynym ratunkiem przed czającym się za rogiem Kaczyńskim. Żal do mediów to tylko część irytacji premiera. Bezpośrednio wyraził ją w innym fragmencie rozmowy:
Dziś PiS wyprzedził nas w sondażach. Być może część elit otrzeźwieje i przestanie, jak w czarnych historycznych przypowieściach, de facto działać na rzecz Kaczyńskiego! (...) Tam są demony przeszłości i lęk przed przyszłością. To dobrze zdefiniowany elektorat
- przekonywał Tusk.
A w kolejnych zdaniach czuć było starą śpiewkę:
Łysi skandujący "wyp..." do prof. Baumana czy katujący dzieci w Białymstoku, kibole, radykalni narodowcy (...) to - chciane albo nie - dzieci Kaczyńskiego
- ostrzegał.
Polityka europejska? Niby premier chwali się dokonaniami swojego rządu, ale także w tym temacie musi straszyć partią Kaczyńskiego.
Polska ma świetną reputację i budzi duże zaufanie w Brukseli. Jak mówimy, że naszym celem jest euro, choć perspektywa się wydłuża, to nasi europejscy partnerzy nam wierzą. Zresztą nie specjalnie mają wyjście, bo alternatywą jest PiS - jawny przeciwnik nie tylko przystąpienia do euro, ale też całego projektu europejskiego. To my wprowadzimy Polskę do strefy euro, a nie Kaczyński
- ocenił Tusk.
Michnik z Kurskim nie polemizują, nie przeszkadzają, nie protestują w płynnym przekazie premiera. Jedyny sprzeciw (choć nie wiemy, czy to nie za duże słowo) pojawił się przy temacie wejścia Polski do strefy euro. Dziennikarze "Wyborczej" zachęcali premiera do odważniejszych kroków w tej sprawie:
Jeśli chcecie, żebym przegrał wybory, to namawiajcie mnie dalej, bym ogłaszał ludziom, że natychmiast zrobię coś, czego się obawiają, chociaż nawet gdybym chciał, nie mogę zrobić szybko
- żachnął się Tusk.
Temat ubezpieczeń społecznych, ZUS i OFE? Niby premier tłumaczy, że rząd ma swoje racje, niby przekonuje, że rezygnacja (likwidacja) z OFE jest konieczna, ale prawdziwe emocje premiera "włączyły się", gdy Kurski zasugerował, że w tej sprawie inne zdanie ma nie tylko pisowska opozycja, ale na przykład Leszek Balcerowicz.
Na miejscu Jarosława Kaczyńskiego dałbym Leszkowi Balcerowiczowi honorowe członkostwo PiS. Jeśli ludzie o takim autorytecie wmawiają Polakom, że ZUS to oszustwo, złodziejstwo, że to nie ich pieniądze - to torująd rogę do zwycięstwa PiS
- złościł się szef rządu.
A na koniec przepowiednia Tuska. Spadające sondaże - jak twierdzi - przewidział już dawno. Dziś prorokuje zwycięstwo Platformy w 2015 r.:
Mam kilkuset świadków, gdy mówiłem dawno temu do parlamentarzystów PO, że w 2013 r. na pewno PiS nas przegoni. I że prawdziwy bój będzie w 2015 r. i że odzyskamy pozycję lidera na kilka miesięcy przed wyborami. Jestem o tym przekonany. Każdy miesiąc sprzyja wzrostowi narodowej odporności na Kaczyńskiego
- snuł swoją wizję premier.
Pożyjemy, zobaczymy. Jak na razie niewiele na to wskazuje.
svl, "Gazeta Wyborcza"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/161285-premier-znow-zali-sie-wyborczej-tusk-apeluje-do-michnika-byc-moze-czesc-elit-otrzezwieje-i-przestanie-dzialac-na-rzecz-kaczynskiego