Do trzech razy sztuka? Niekoniecznie. Dowody przeciw hakerowi obwinionemu o fałszywe alarmy bombowe są słabe. Ale potrzebny był sukces...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/policja
fot. PAP/policja

Państwo może przegrać kolejną potyczkę z hakerami. Dowody w sprawie alarmów bombowych i rzekomo odpowiedzialnego za nie mężczyzny są słabe – informuje "Rzeczpospolita".


Jak twierdzi dziennik prokuratura nie ma twardych dowodów na to, że 26-letni Marcin L. stoi za fałszywymi alarmami bombowymi. (Takie - nieoficjalne rzecz jasna - informacje dochodzą od rozpracowujących sprawę policjantów.) Śledczy szukają ich teraz analizując komputer i telefon L. Dlaczego więc  mężczyzna usłyszał zarzuty i siedzi w areszcie ? Wg Rz podstawą aresztowania stał się fakt, że nazwisko L. znalazło się w treści e-maila rozsyłanego w ub. wtorek do instytucji, gdzie miała wybuchnąć bomba. Zaś A L. od lat jest znany policji – ma na koncie wyroki za oszustwa internetowe i wciąż popełnia kolejne.


Z informacji „Rz" wynika, że część zaangażowanych w śledztwo policjantów odradzała CBŚ zatrzymanie L., tak jak i wcześniej jego dwóch znajomych, których szybko wypuszczono.


Z Warszawy było jednak duże ciśnienie na szybki sukces

– mówi gazecie jeden z funkcjonariuszy. Marcin L. został zatrzymany w piątek na lotnisku w Pyrzowicach, po przylocie z Anglii. Postawiono mu 32 zarzuty w innej sprawie za oszustwa w sieci. W sobotę sąd  uwzględnił wniosek prokuratury o areszt. Jak czytamy w gazecie najwięcej wątpliwości budzi ewentualny motyw hackera. Jak dotąd śledczy nie potrafią go wskazać.

Eksperci mają też wątpliwości, czy tak szybki sukces jest możliwy, gdyż e-maile o bombach wysłane w ub. wtorek do 22 instytucji szły przez serwery m.in. w USA i były szyfrowane. Jak wyjaśniają najwięcej trudności rodzą różnice prawne kraju i operatorów, gdzie jest zarejestrowany serwer.

Jak trudne jest wykrycie hakerów, którzy atakują z zagranicznych serwerów, świadczy głośna sprawa z 2012 r., kiedy nieznani sprawcy zablokowali strony kilku centralnych urzędów, w tym m.in. Kancelarii Premiera i ABW. Miesiąc temu to śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawców

– informuje dziennik.

ansa/Rz

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych