Jarosław Kaczyński dla wPolityce.pl: Tusk ma coraz większe kłopoty, obywatele się od niego odwracają, będzie kontratakował

Jarosław Kaczyński i poseł PiS Leonard Krasulski podczas konferencji prasowej nt. przedterminowych wyborów w Elblągu, PAP/Rafał Guz
Jarosław Kaczyński i poseł PiS Leonard Krasulski podczas konferencji prasowej nt. przedterminowych wyborów w Elblągu, PAP/Rafał Guz

wPolityce.pl: Panie premierze, Donald Tusk ogłosił, że zostaje w Polsce, nie będzie kandydował na stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Dlaczego, pańskim zdaniem, tak zdecydował? Tak chciał, czy tak musiał?

Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości: Najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie jest takie, że zorientował się, iż nie ma szans. To tak jego ucieczka do przodu. Proszę pamiętać, że zajmowanie najwyższych stanowisk w Unii Europejskiej wymaga jednego: bardzo sprawnego posługiwania się angielskim. Ale nie w ten sposób, że jest się w stanie porozmawiać, bo to Donald Tusk, z tego co wiadomo, opanował. Chodzi jednak o posługiwanie się językiem obcym jak własnym. A do tej pory wymagano także znajomości języka francuskiego. Ale nawet gdyby Francuzi z tego wymogu po raz pierwszy zrezygnowali, nie bardzo mają powody, ale załóżmy, to angielski musiałby być perfect. Tu chodzi przecież o możliwość wykonywania obowiązków, trzeba czytać dokumenty itp. Ta przesłanka ma więc, wbrew pozorom, duże znaczenie. Oczywiście, w polityce bywa różnie, czasem tego rodzaju ograniczenia mogą być pomijane, ale w tym wypadku raczej nie ma takiego prawdopodobieństwa.

 

Coś jeszcze zdecydowało?

Wygląda na to, że elity europejskie stawiają na kogoś innego z tej części Europy, konkretnie na panią Grybauskaite. I to może być poważna kandydatura. Oczywiście, jeszcze jest rok, i głowy bym nie dał, że to się nie zmieni. Tusk ma co raz większe kłopoty, obywatele się od niego odwracają, PO zaczyna się degradować i dzielić do tego by doszła porażka w Europie - stąd ta próba  kontrofensywy, która jest teraz podejmowana, wymagała tego rodzaju deklaracji.

 

Co pan ma na myśli mówiąc "kontrofensywa" obozu władzy?

Jeżeli nagle Platforma robi swoją konwencję na Śląsku właśnie wtedy, gdy odbędzie się tam nasz, wcześniej zaplanowany Kongres, to nie może być wątpliwości, że to jest próba skonfrontowania się z nami. Jeżeli podejmowane są różnego rodzaju działania o charakterze -jak to zawsze u nich - propagandowym, to również widać próby zatrzymania nas. Ta kontrofensywa będzie trwała, także w innych wymiarach. Widać, co robi "Gazeta Wyborcza”, chociażby ostatnie próby stworzenia wrażenia, że nadużywamy finansów partyjnych, chociaż są one wypełni jawne i były wielokrotnie sprawdzane.

To także straszenie zbliżającym się faszyzmem czy stawianie nas w roli starszego brata ruchów narodowych, czyli wg "Wyborczej" faszystowskich. Ja z kolei mam być, jak ostatnio przeczytałem, "prawie demokratą"... To jest ten język, który w istocie rzeczy powinien zostać zastopowany przy pomocy prawa, bo nie można mówić oczywistej nieprawdy. Jakie są podstawy, by twierdzić, że jestem gorszym demokratą niż Donald Tusk? Z wielką łatwością mogę bronić tezy, że jestem nieporównanie lepszym demokratą.  Za naszych rządów nie dochodziło do przypadków jawnego łamania reguł demokratycznych. 

Platforma nie miała choćby problemów z wynajęciem sali na spotkanie.

To już są sprawy ważne, ale drobne, choć symboliczne. Było wiele innych, dużo groźniejszych sytuacji. Choćby bicie ludzi na oczach policji i służb na Krakowskim Przedmieściu, co pokazuje, że prawo w ogóle nie działa. Dalej: wyłączanie różnych mechanizmów kontrolnych, ograniczanie praw opozycji w Sejmie, dążenie do zniszczenia opozycji, czego przecież nie ukrywano. To nie ma nic wspólnego z demokracją. Proszę sobie wyobrazić kanclerz Merkel głoszącą, że socjaldemokraci powinni zniknąć. To nie do wyobrażenia.

 

Jana Rokitę ściga komornik. To pokłosie przegranej sprawy sądowej z Konradem Kornatowskim. Roszczenia sięgają 350 tysięcy złotych. To de facto wyrok niszczący dorobek życiowy, bardzo represyjny. Wyrok przerażający.

Mogę tylko ciężko westchnąć. Uderza przede wszystkim miara tego wyroku, nie adekwatność kary do czynu, jego niesprawiedliwość. Ten wyrok oddaje fatalny stan polskiego wymiaru sprawiedliwości - Sawicka tylko niemoralna, Kociołek niewinny, Pruszków na wolność – to sztandary tego smutnego procesu rozmijania się polskiej temidy ze sprawiedliwością. My jesteśmy gotowi udzielić pomocy prawnej Janowi Rokicie. Różnimy się politycznie ale to nie znaczy, że nie mamy pomóc.

 

Czy wspiera pan organizatorów akcji "Ratujmy Maluchy", którzy nie chcą, by 6-latki musiały iść do szkoły?

Tak, zdecydowanie poprzemy obywatelski wniosek o referendum. Przede wszystkim jest on zgodny z naszym programem ale również, dlatego, że uważamy, iż obywatelskie projekty mają szczególne znaczenie. Z tego właśnie powodu chcemy także utworzenie specjalnej sejmowej komisji Obywatelskiej, gdzie trafiały by właśnie takie projekty. To uniemożliwiłoby bezrefleksyjne ich odrzucanie przez sejmową większość, z czym niestety obecnie mamy do czynienia. Mamy obowiązek słuchać obywateli, rozumiemy obawy rodziców i je podzielamy. Ostatnie badania pokazują, że co drugi rodzic, który posłał już 6 latka do szkoły, dziś by tego nie zrobił. To jasny sygnał na to, że szkół nie przygotowano właściwie dla takich maluchów. Rodzice wiedzą dobrze czego potrzebują ich dzieci, co im służy a co nie.

Sil

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.