"Sześciolatek więcej robił w przedszkolu, niż robi w 1-szej klasie!". Telewizyjne starcie Szumilas - Elbanowska

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Czy sześciolatki powinny obowiązkowo uczęszczać do szkół? Czy polskie szkoły są na to przygotowane? Czy rodzice powinni mieć prawo decydować o wieku, w którym ich dziecko trafi do pierwszej klasy? I czy edukacja przedszkolna nie wystarcza dzieciom w tym wieku? - między innymi na te pytania próbowali odpowiedzieć goście programu Piotra Kraśki "Na każdy temat". Pretekstem do dyskusji stało się złożenie w Sejmie niemal miliona podpisów pod wnioskiem o referendum ws. reformy edukacji. Zebrali je członkowie fundacji "Ratuj Maluchy!".

W telewizyjnym studiu po raz pierwszy doszło do bezpośredniej rozmowy pomiędzy przedstawicielką fundacji Karoliną Elbanowską a minister edukacji Krystyną Szumilas. Traktowana ze szczególną atencją przez Piotra Kraśkę pani minister rozpoczęła swoje wystąpienie od takiego wyznania:

Dla mnie ważne jest przede wszystkim dobro dziecka. Sama jestem matką trójki dzieci dorosłych. Mam dwie wnuczki i sama jestem nauczycielem. 16 lat pracowałam w szkole podstawowej. Szkoła jest najlepszym miejscem dla sześciolatka – dzisiaj. Ponieważ sześciolatek jest gotowy do edukacji szkolnej. Ponieważ szkoła wspiera rozwój dziecka. Jest to wiek w którym szkoła najwięcej chłonie, najszybciej się uczy. I tego czego się nauczy to procentuje w dalszej edukacji. To powoduje, że dziecko lepiej się uczy, jest lepiej przygotowane do egzaminów, do studiów, do dorosłego życia. Żyjemy w Unii Europejskiej a w większości krajów UE dzieci rozpoczynają naukę w wieku 6-ciu lat. Ja bym chciała, żeby nasze dzieci miały jednakowe szanse u nas w kraju i w kontaktach ze swoimi rówieśnikami z Unii Europejskiej i świata.

W odpowiedzi Karolina Elbanowska podkreśliła, że na temat problemów sześciolatków, które poszły już do szkoły przedstawiciele rządu unikali rozmowy przez ostatnie 5 lat.

Przez 5 lat zamiatano problem pod dywan i ten problem narastał. Zamiast inwestować w edukację zamknięto tysiące szkół – duże bogate miasta, jak szczecin, Kraków stosują drakońskie oszczędności likwidują klasy, robią jej jak najbardziej liczne, zamieniają stołówki na catering.

Szkoła przestaje być w tej chwili w ogóle zdatna dla dzieci. Osoby, które pamiętają ją tylko z lat swojej młodości pamiętają, że w szkole był stomatolog, lekarz, miejsce do wychowania fizycznego. W tej chwili szkoły zamieniły się w hurtownie, gdzie dzieci ćwiczą na korytarzu....

- przekonywała.

To uogólnienie...

- broniła się Szumilas.

Mówimy o całym systemie, który jest niewydolny, opiekować się dzieckiem sześcioletnim ponieważ poczyniono tam takie oszczędności, że nie da się tam wprowadzić małych dzieci bez krzywdy dla nich. Nie możemy malować trawy na zielono. System nie jest przygotowany do przyjęcia całego rocznika młodszych dzieci

– nie odpuszczała mimo interwencji Kraśki – Elbanowska.

Psycholog Aleksandra Piotrowska – nie zgodziła się z taką oceną.

Słucham w duzym zdumieniu i zastanawiam się czy aby na pewno w tynm samym kraju zyjemy i w tych samych szkołach bywamy, a bywam w nich często, w większych i mniejszych miejscach. Całkowicie zgadzam się z ideą, że dla kilkuletniego dziecka najlepszym miejscem jest taka instytucja, która stymuluje wszechstronny rozwój tego dziecka

- przekonywała.

A przedszkole nie stymulowało?

- pytała Elbanowska.

Nie, w przedszkolu miło się ze sobą spędza czas. Ale potrzebne jest też traktowanie dziecka jako człowieka, którego staramy się nauczyć samodzielności, odpowiadania za siebie. Nie możemy tego odkładać...

- broniła swego stanowiska Piotrowska.

Przeciwko takim tezom zaprotestowała Dorota Dziamska, pedagog: Podkreśliła, że polskie przedszkola w odróżnieniu od przedszkoli zachodnioeuropejskich mają rewelacyjną metodę uczenia dzieci młodszych. Metodę, której skuteczność potwierdziły badania.

 

Wszystkie sześciolatki w przedszkolu od 2003 roku uczyły się profesjonalnym programem napisanym przez naukowców, i dziwię się jako pedagog, że zabiera się tak dobry program. Jest za to nowa podstawa programowa taka sama dla sześcio- i siedmiolatków, gdzie pewne wymagania są ponad możliwości sześciolatków, pewne zaś są zinfantylizowane. Tak że my pedagodzy musimy dotwarzać pewne rzeczy, żeby nie skrzywdzić tych dzieci .

Sześciolatek więcej robił w przedszkolu, niż robi w 1-szej klasie!

 

- tłumaczyła.

 

Mamy fatalne szkoły, ale genialne przedszkola?

- zdziwił się Kraśko.

Tak było

– potwierdziły zwolenniczki referendum.

 

Zdaniem Szumilas rola przedszkola jest przeceniana:

Potrzebne są przedszkola w wieku 3,4 5 lat. Potem przychodzi taki okres, ze dzicko dojrzewa, dorasta i potrzebna jest edukacja szkolna....

- uważa minister.

Karolina Elbanowska zauważyła jednak:

Niestety całą odpowiedzialność za realizację tych pięknych haseł państwo zrzucacie na samorządy! A one nie są w stanie finansować edukacji

 

Psycholog Maria Rotkiel zwróciła uwagę na nierzetelny sposób prowadzenia dyskusji:

Państwa argumenty są bardzo konkretne

– stwierdziła zwracając się do Karoliny Elbanowskiej.

Ale nie da się dyskutować, kiedy państwo (gest w stronę minister edukacji) mówią "Leży nam na sercu dobro dzieci". Albo że dzieci w wieku 6- ciu lat powinny się uczyć, bo są poznawczo chłonne. To oczywista rzecz. Nie rozmawiajmy o frazesach

– zaapelowała.

Ale sześciolatki powinny iść do szkoły, czy nie?

- dopytywał Kraśko.

Nie powinny

- odpowiedziała Rotkiel,  przypominając liczne problemy z jakimi spotykają się rodzice dzieci posyłanych wcześniej do szkół, m.in utrudniony dostęp do poradni psychologicznych.

 

W trakcie programu zorganizowano łącznie na żywo Sandomierzem, gdzie samorządowcy i przedstawiciele szkół zapewniali, że są dobrze przygotowani na przyjęci sześciolatków.

Szkoły są gotowe

– zapewniała burmistrz. W trakcie rozmowy z dyrektorem szkoły wyszło jednak na jaw, że nie ma w niej sugerowanych przez MEN dwóch świetlic, aby młodsze dzieci mogły przebywać w niej oddzielnie.

Przeważnie w szkole przebywają dzieci z klas 1-3. Natomiast jeśli grpa jest duża panie organizują zajęcia – sportowe, komputerowe

– bronił się dyrektor.

Sześciolatki w mojej szkole zaadoptowały się nie róźnąc się od siedmiolatków

– zapewniała nauczycielka.

Również obecna w studiu Katarzyna Trojańska z Opola, mama Kacpra, który poszedł do szkoły w wieku 6 ciu lat – była zadowolona z wcześniejszego rozpoczęcia edukacji syna.

Przyznam, że słyuchając argumentów pań powinnam miec poczucie, że jestem wyrodna matką. Ale tak nie jest. Szkoła do której poszedł Kacper – była swietnie przygotowana. Było mnóstwo pomocy, fantastyczna wychowawczyni

- opowiadała.

Sa takie

– przynała Elbanowska

Jak jednak szybko się okazało Mały Kacper miał wyjątkowe szczęście, bo klasie do której trafił były same sześciolatki.

Kwestia jednego Kacpra nie załatwia całej populacji

– zauważyła Dziamska.

Są różne szkoły

-  próbował bagatelizować Kraśko.

Tymczasem pedagog zauważyła:

Jest ileś tam szkól przygotowanych. Ale my mamy 10 tys. szkół. Gdy pani minister mówi, że 90 proc, jest przygotowanych – to jest to 90 proc, nie z 10 tys., ale z tych przebadanych przez NIK

Minister zapewniła, że kuratorzy oświatowi reagują na wszystkie zgłoszenia o nieprawidłowościach w tym te, zawarte w przygotowanym przez Rzecznika Praw Rodziców raporcie.

Te szkoły otrzymały zalecenia

– uspokajała . I argumentowała, że od 2009 roku przekazano prawie 2 mld zł na odpowiednie, związane z reformą szkół. Minister odniosła się też do raportu NIK:

Izba przebadała 32 szkoły. Wszystkie będą gotowe na przyjęcie dzieci we wrześniu

- zadeklarowała.

Najwyraźniej NIK zmienił się we wróżkę

– skonstatowała Elbanowska.

Mamy 13,5 tys. szkół. Ryzyko jest, że w tych których NIK nie przebada, do których nie zadzwoni telefon nie będą przygotowane

– zauważył Krasko.

Minister była jednak pewna swego: reagujemy na sygnały, uruchomiliśmy infolinię - zapewniała.

Karolina Elbanowska podała konkretny przykład szkoły w Tarnobrzega, gdzie stwierdzono brak dostępu do wody pitnej, bark świetlic –ale placówka mimo to otrzymała ocenę dobrą.

Tymczasem Kraśko usiłował sprowadzić problem do kwestii PR-u:

Gdyby tworzyć listę najbardziej potrzebnych reform, ale najgorzej przeprowadzanych to ta miałaby nr 1. Bo te emocje tak narosły, ale polityka jest sztuką przekonywania ludzi do swoich racji. Czy pani ma poczucie, że tę sprawę trochę zawalono?

- pytał Krystynę Szumilas.

 

W kolejnej części programu Karolina Elbanowska próbowała wytłumaczyć, że przeciwnikom reform nie chodzi o to, by zanegować prawo do wysłania sześciolatka do szkoły.

My od 5 lat walczymy o to, żeby pani miała wybór. Żeby jeśli dziecko i szkoła sa przygotowne – można było je posłać

– tłumaczyła zwracając się do mamy małego Kacpra.

Pani miała ten wybór. My pani zazdrościmy. Ale dzisiaj do fundacji zgłaszają się lawinowo dzieci, które takiego szczęścia nie miały,  które nie były tak dobrze przygotowane. Nie miały takiej gotowości szkolnej

-opowiadała.

I jest prawie milion osób, które mówią: my chcemy mieć prawo, by decydować o tym co jest najlepsze dla naszego dziecka

- dodała.

W kolejnym łączeniu z Sandomierzem wypowiadali się rodzice.

Kiedy mój syn chodził do przedszkola zauważyliśmy ze się interesuje nauką czytania, liczenia, pisania. Posłaliśmy go na cykl zajęć adaptacyjnych organizowanych w szkole. Tam poznała nauczycieli, nowych kolegów. Bardzo mu się spodobało. Chętnie tam uczęszczał. Decyzja była dla nas prosta. Jesteśmy zadowoleni

– opowiadała jedna z matek.

Inna, która nie zdecydowała się na posłanie młodszego dziecka do szkoły podała konkretny przykład problemów z jakimi muszą borykać się maluchy:

Na stołówce podczas posiłku wszyscy stoją razem Starsze dzieci odpychają młodsze. Nikt na to nie reaguje – relacjonowała.

Jeszcze inna stwierdziła:

Uważam że sześciolatek nie jest przygotowany emocjonalnie. Intelektualnie tak. Jestem przekonana, że dzieci są chłonne i poradziłyby sobie intelektualnie. Ale nie emocjonalnie. Dojrzewanie to jest proces, który musi potrwać i nie należy go przyspieszać.

Już w warszawskim studiu Dorota Dziamska podkreśliła, że sześciolatek powinien się uczyć profesjonalnie. w dobrym środowisku.

Czytam obecną podstawę programową codziennie i wyszukuję tam takie rzeczy,że włos mi się jeży a na dodatek my jesteśmy krajem, który wrzuci 9 letnie dziecko od 4 klasy w system przedmiotowy. Czyli co godzinkę dziecko będzie inny nauczyciel. To przekracza możliwości dziecka w tym wieku.

- stwierdziła.

Tymczasem Aleksandra Piotrowska upierała się:

Sześciolatek powinien zdecydowanie podlegać oddziaływaniom szkoły. Powinien się uczyć więcej niż w 25 minutowych odcinkach czasu. Bo w tym czasie intensywnie rozwija się mózg. Wcześniejsze rozpoczęcie nauki sprawia że mózg osiągnie pełnię swojego potencjalnego rozwoju

 

Przecież uczyły się w przedszkolu...

- oponowały Elbanowska i Dziamska. Na koniec Przedstawicielka fundacji podziękowała rodzicom, którzy właczyli się w akcję

Myślę, że wasze dzieci też wam podziękują. Zobaczycie – ta reforma nie wejdzie w życie

- zadeklarowała.

Trudno powiedzieć, czy emocjonalna debata w telewizyjnym studio kogokolwiek z widzów skłoniła do zmiany zadnia. Zwłaszcza, że jak zauważyła Maria Rotkiel - prowadzono ja w taki sposób, że trudno było przedstwaić do końca swoją argumentację. jest jednak pewien konkret. Na antenie ustalono, że w przyszłym tygodniu dojdzie do spotkania organizatorów wniosku referendum z minister Szumilas. Trzeba było do tego telewizyjnego studia i kilku kamer. Ale dobre i to.

ansa/TVP

 

 

------------------------------------------------------------------------------------

---------------------------------------------------------------------------

Jeśli wychowanie jest dla Ciebie ważnym wyzwaniem to zapraszamy do wSklepiku.pl gdzie można znaleźć

wiele wartościowych pozycji w tym temacie.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych