"Akceptowalny seks" sześciolatka i zabawa w doktora czteroletniego malucha, czyli najnowsze pomysły edukacyjne MEN

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

No to już wiemy, czego sześciolatki mogą się nauczyć w szkole, do której obowiązkowo chce ich posłać minister Szumilas. "Z konferencji zorganizowanej przez MEN wynika, że edukacji seksualnej powinny być poddane już małe dzieci"– informuje "Rzeczpospolita".


Jak podaje dziennik już sześciolatek powinien rozumieć pojęcie „akceptowalny seks", a 12-latek potrafić „komunikować się w celu uprawiania przyjemnego seksu". Takie wnioski płyną z konferencji naukowej, którą współorganizowały resorty edukacji i zdrowia. To propozycje zmian w edukacji seksualnej, które przedstawiciele obu resortów zamierzają popularyzować.
Jak podkreśla "Rz" konferencja odbyła się wczoraj w siedzibie Polskiej Akademii Nauk. Razem z PAN i dwoma ministerstwami organizowała ją agenda ONZ ds. Rozwoju oraz polskie biuro Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Jej tematem była prezentacja „standardów edukacji seksualnej w Europie", które WHO opracowało z niemieckim Federalnym Biurem ds. Edukacji Zdrowotnej.
Prezentował je konsultant krajowy w dziedzinie seksuologii prof. Zbigniew Lew-Starowicz, który znaczną część wykładu poświęcił seksualności dzieci. Wywodził, że nie są one aseksualne, bo z badań wynika, że już niemowlęta doznają orgazmów - relacjonuje dziennik.
Podobne wnioski prezentuje WHO, która w swoim opracowaniu podkreśla, że „rozwój seksualności rozpoczyna się w momencie urodzenia", toteż edukację w tym zakresie należy rozpocząć przed czwartym rokiem życia.

Zgodnie z opracowaniem, w tym okresie dziecko należy nauczyć umiejętności, takich jak „rozmowa dotycząca prokreacji z wykorzystaniem określonego słownictwa". Dziecko zaś powinno umieć  "wyrażać własne potrzeby, życzenia i granice, na przykład w kontekście zabawy w lekarza".

Kolejne etapy wtajemniczenia w wiedzę o seksie WHO formułuje następująco: między 9. a 12. rokiem życia dziecko powinno nauczyć się już „skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne w przyszłości". Powinno też umieć „brać odpowiedzialność za bezpieczne i przyjemne doświadczenia seksualne".


Ale już miedzy 12. a 15. rokiem życia dziecko powinni potrafić samo zaopatrywać się w antykoncepcję. A powyżej 15. roku życia można mu dodatkowo wpoić

„krytyczne podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp."

 

W konferencji uczestniczyli przedstawiciele resortów zdrowia i edukacji.

Wiceminister edukacji Joanna Bredzik usiłowawła przekonywać, że nie są to standardy, które będą wdrażane w szkołach, a jedynie dyskusja na ten temat. Zapowiadała jednak, że chce „rozpowszechnić ten raport wśród nauczycieli i rodziców" , a inna z przedstawicielek MEN opowiedziała się za publikacją opracowania na jednym z portali dla nauczycieli.
Również przedstawiciele resortu zdrowia chcieliby spopularyzować przewodnik WHO.

Zdaniem konserwatywnych polityków standardy, które zachwalają rządowi eksperci, w praktyce zachęcają do wczesnych eksperymentów z seksem.

W ten sposób jedynie rozbudza się wyobraźnię seksualną, zamiast ją  kształtować

– tłumaczy Jacek Żalek z PO.


Podobnie uważa były minister edukacji narodowej Ryszard Legutko z PiS.

– To wprowadzanie seksu w świadomość bardzo młodego człowieka. Eksperci WHO to szkodliwi durnie

– oburza się w rozmowie z „Rz".

ansa/ Rz

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych