Rosjanie zaostrzają kurs! Nie oddadzą wraku, póki nie wskażą winnych katastrofy. Nie mają też dowodów na uchybienia kontrolerów lotu czy niesprawność lotniska. Winni piloci?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. KBWLLP
fot. KBWLLP

Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej ponownie oświadczył, że dowody rzeczowe, w tym wrak Tu-154M i jego "czarne skrzynki", pozostaną na terytorium Rosji do czasu aż zapadnie ostateczna decyzja procesowa w tej sprawie karnej.

O stanowisku Komitetu Śledczego FR poinformował w, udzielonym na piśmie, wywiadzie dla PAP generał-major Michaił Guriewicz, szef grupy śledczej prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Nie jeden raz wyjaśnialiśmy polskim kolegom, że konieczność przetrzymywania fragmentów samolotu i rejestratorów pokładowych na terytorium Federacji Rosyjskiej do czasu podjęcia w sprawie karnej ostatecznej decyzji procesowej wynika z prawa karnego procesowego FR i nie jest sprzeczne z europejską konwencją o wzajemnej pomocy prawnej w sprawach karnych, umową między Federacją Rosyjską i Rzeczpospolitą Polską o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych, a także innymi porozumieniami międzynarodowymi

- oświadczył Guriewicz.

Przypomniał, że śledztwo w sprawie karnej prowadzone jest w zgodzie z rosyjskim ustawodawstwem.

Jako szef grupy śledczej w tej sprawie powtórzę: dowody rzeczowe będą znajdować się na terytorium Federacji Rosyjskiej do czasu aż zapadnie ostateczna decyzja procesowa w tej sprawie karnej

- dodał.

Guriewicz zastrzegł, że do zakończenia śledztwa w sprawie katastrofy polskiego Tu-154M potrzebne są mu różne materiały z Polski, w tym próbki głosów kilku jej ofiar.

W chwili obecnej nie da się określić konkretnych terminów zamknięcia tego śledztwa, ponieważ nie zostały zakończone zlecone ekspertyzy sądowe. Co więcej, z Polski nie wpłynęły zamówione w trybie międzynarodowej współpracy prawnej materiały z naszych 8 wniosków o pomoc prawną. Są one niezbędne ekspertom do przeprowadzenia wspomnianych ekspertyz

- oznajmił.

Przypomniał, że jeden z wniosków dotyczy ekspertyzy fonoskopijnej, do której potrzebne są próbki głosów kilku ofiar tej katastrofy.

Wciąż czekamy na te dane od strony polskiej

- podkreślił.

Rosyjski śledczy zaznaczył, że "na termin podjęcia przez Komitet Śledczy FR decyzji procesowej w tej sprawie karnej w żaden sposób nie wpłynie data zakończenia śledztwa prowadzonego przez polskich prokuratorów".

Guriewicz zapowiedział, że jeśli rodziny osób uznanych za winne katastrofy Tu-154M nie zgodzą się z wynikami śledztwa, to jego materiały zostaną skierowane do sądu, który wyda ostateczną decyzję procesową w tej sprawie. Według niego, właściwym sądem do zajęcia się tym będzie sąd w Smoleńsku.

Zgodnie z rosyjskim ustawodawstwem po zakończeniu śledztwa materiały sprawy karnej zostaną udostępnione do zapoznania osobom uznanym za pokrzywdzone, a także stronie oskarżenia. W razie stwierdzenia winy pilotów polskiego samolotu i niezgadzania się ich rodzin z wynikami śledztwa, materiały zostaną skierowane do sądu w Smoleńsku w celu ich merytorycznego rozpatrzenia i  wydania ostatecznej decyzji procesowej w tej sprawie

- oświadczył w wywiadzie dla PAP.

Generał oznajmił również, że jak dotąd Komitet Śledczy FR nie znalazł dowodów na uchybienia ze strony kontrolerów lotów czy niesprawność techniczną systemów lotniska w Smoleńsku, które mogły stać się przyczyną katastrofy polskiego Tu-154M.

Guriewicz ocenił także, iż duża liczba bezpośrednich dowodów całkowicie podważa hipotezę wybuchu na pokładzie Tupolewa jako przyczynę jego katastrofy.

Na fragmentach samolotu nie wykryto charakterystycznych śladów eksplozji; na odzieży ofiar i ich rzeczach osobistych śladów wybuchu także nie ma; żadna z osób, które były na pokładzie samolotu, nie zmarła w wyniku detonacji ładunku wybuchowego lub elementów rażenia; i wreszcie, na nagraniach rejestratorów pokładowych nie ma informacji o eksplozji na pokładzie statku powietrznego lub oddaniu strzału

- oznajmił, komentując wnioski sejmowego zespołu Antoniego Macierewicza.

W wywiadzie dla PAP Guriewicz wylicza, że w ramach tej sprawy karnej wykonano ponad 410 badań eksperckich, przesłuchano ponad 300 świadków, dokonano ponad 100 oględzin miejsca zdarzenia, zabezpieczono ponad 1500 przedmiotów, które poddano ekspertyzom sądowym, dokonano oględzin ponad 2000 różnych przedmiotów, dokumentów i fragmentów samolotu.

W obecności polskich ekspertów dokonano wielokrotnych, szczegółowych oględzin i badań nagrań z rejestratorów pokładowych, fragmentów oraz przyrządów polskiego samolotu. W ich toku zabezpieczono ponad 600 próbek do porównawczych badań eksperckich, na podstawie których zlecono ekspertyzy sądowe

- dodał szef rosyjskich śledczych.

Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej dał do zrozumienia, że za winnych katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem może uznać jego pilotów. Przekazał też, że jeśli tak się stanie, ich rodziny będą mogły wyrazić swój sprzeciw, a wówczas sprawa trafi do sądu.

Sąd będzie musiał ocenić zasadność decyzji rosyjskiego Komitetu Śledczego i jej zgodność z prawem.

 

Rosjanie kolejny raz próbują pokazać, że polska strona nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia.

 

PAP/mall

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych