wPolityce.pl: 10 kwietnia trzecia rocznica katastrofy smoleńskiej. Co dziś wiemy na pewno o przyczynach tragedii? Czy któraś z hipotez układa się w logiczną i spójną całość?
Jarosław Kaczyński: Na pewno można powiedzieć, że wydarzenia z 10 kwietnia nie wyglądały tak, jak wynika z raportu Millera, nie mówiąc już o raporcie Anodiny. Jest również wiele przesłanek, by sądzić, że doszło do działań zmierzających do tego, by ten samolot spadł, czyli, że doszło do zamachu. Nie da się wykluczyć, że mieliśmy do czynienia z głębokim uszkodzeniem tego samolotu. To uszkodzenie mogło mieć charakter naturalny i wynikać ze zużycia maszyny, a mogło również być przeprowadzone celowo. Możliwe, choć to trudna do obrony hipoteza, że doszło w tupolewie do wybuchu oparów paliwa. Taka hipoteza nie została wykluczona.
Na dźwięk słowa zamach wiele osób od razu zadaje pytanie, kto?
Tu jesteśmy w najtrudniejszej sytuacji. Można się różnych rzeczy domyślać, ale na poziomie procesowym żadnych dowodów nie ma. To jest jeden poziom tej sprawy. Jest i drugi, również odnoszący się do aspektów kryminalnych, ale innego rodzaju. Chodzi o zaniedbania, które miały miejsce w Polsce. I w tej sprawie o dowody jest o wiele łatwiej. Wiele wskazuje na to, że na tę katastrofę złożył się zbrodniczy zamiar. Jednak również złożyły się na nią działania ludzi, którzy zapewne nie znając konsekwencji swoich decyzji, z różnych względów, m.in. z racji wojny z prezydentem i chęci dezawuowania go, dopuścili się do daleko idących zaniedbań i nadużyć. Do wyjaśnienia wciąż pozostaje sprawa zachowania się Rosjan, którzy podjęli decyzję o sprowadzaniu maszyny mimo złych warunków, którzy wydali zgodę na lądowanie. Są również wątpliwości i pytania, dlaczego mimo odpowiednich działań załogi samolot nie odszedł znad lotniska, dlaczego wciąż opadał. Jest pewną tajemnicą, co się tam stało. Czy już wtedy doszło do wybuchów, czy innych zniszczeń maszyny? Tego nie wiem.
Mówił Pan o wojnie, jaką wytoczono śp. Lechowi Kaczyńskiemu. Dlaczego ją rozpętano? Dlaczego ta wojna była tak bezlitosna?
Lech Kaczyński prowadził politykę, która była całkowicie sprzeczna z interesami mocnych grup w Polsce, grup, które decydują i przyzwyczaiły się decydować. Te grupy funkcjonują w Polsce, ale również mają powiązania czy wręcz charakter międzynarodowy. Lech Kaczyński starał się prowadzić suwerenną i autonomiczną politykę. Miał tą niezwykle ważną przewagę nad innymi politykami, że nie miał żadnych uwikłań. On miał swobodę działania, jemu nie można było powiedzieć: rób tak, bo my ci przypomnimy to, albo ujawnimy tamto. A ponieważ był człowiekiem nastawionym bardzo patriotyczne i prospołecznie, w związku z tym prowadził politykę zmierzającą to wzmocnienia statusu Polski na świecie – i czynił to skutecznie, a z drugiej strony przywracał sprawiedliwość w wymiarze historycznym. To było bardzo niewygodne dla różnych środowisk.
Dlaczego?
Weźmy choćby odznaczenia dla ludzi „Solidarności”. Skoro w niektórych mediach głosi się, że „Solidarność” to była mała grupka, a Lech Kaczyński odznaczał setki czy tysiące ludzi to działania prezydenta były odbierane negatywnie. Nie mówiąc już o odznaczeniach dla Żołnierzy Wyklętych, żołnierzy podziemia niepodległościowego. Przecież ci bohaterowie walczyli z wcześniejszymi pokoleniami członków współczesnego środowiska. To było źle przyjmowane, to niszczyło legitymację grup, które działają i dziś. Zrozumiałe jest więc, że takie działania prezydenta były odbierane źle przez pewne środowiska. Nie można jednak zrozumieć, jak można było rozpętać wojnę z Prezydentem RP na taką skalę, łamiąc wszelkie granice. W tej kampanii o moim bracie nie można było mówić niczego dobrego, więc zapominano np. o jego doświadczeniu politycznym.
Prezydent Lech Kaczyński był bodaj najbardziej doświadczonym politykiem współczesnej Polski. Co więcej, miał doświadczenia związane z wieloma różnymi instytucjami państwa...
Brat działał w wolnych związkach, „Solidarności”. Z czasem stawał się coraz bardziej doświadczonym działaczem państwowym. Był ministrem stanu ds. bezpieczeństwa. I choć tę funkcję sprawował krótko, to dzięki temu uzyskał ogromną wiedzę. Ludzie przychodzili do niego i traktowali go jako zaufanego Lecha Wałęsy. Otwierali się wobec niego. Dowiedział się więc bardzo dużo. Również wiele o naszym życiu publicznym i społecznym dowiedział się w czasie prezesury NIK. Lech Kaczyński był również ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym, był prezydentem Warszawy. Te funkcje znów wiążą się z pozyskiwaniem niezmiernie ważnej wiedzy o państwie. Warto jednak również zaznaczyć, że Lech Kaczyński miał przez kilka lat doświadczenie życia zwykłego, poza polityką. Pracował na uniwersytecie, miał swoje problemy, musiał utrzymać rodzinę. Poznał szkoły prywatne, bo i tam pracował. To również było ogromnie istotne, ponieważ go wzbogaciło. On nie był człowiekiem, który po 1989 roku przeszedł do sfery publicznej i nigdy zwykłego życia nie widział. To również ważny element jego działalności po 1989 roku.
W ostatnim czasie w mediach widać rosyjską grę wokół Polski. Mówię o sprawie gazociągu Jamał II. Wydaje się, że Rosja chce coś ugrać w Polsce. Czy Polska obarczona garbem katastrofy smoleńskiej może skutecznie zabezpieczać się w takich przypadkach?
Przede wszystkim należy powiedzieć, że to jest bagaż tej konkretnej ekipy. Ona, tą czy inną metodą, została przyciśnięta do muru. Jej wina – w wymiarze zaniedbań i celowego działania przeciwko prezydentowi – jest bowiem oczywista. Obecnie należy zwrócić uwagę na możliwość grup zewnętrznych, rolę nacisków zewnętrznych. Obecna ekipa ma związane ręce po tragedii smoleńskiej. Ci ludzie wiedzieli, że znaleźli się w fatalnej sytuacji, zgodzili się na wszystko. I dziś są trzymani za głowę. W każdym demokratycznym kraju bowiem jeśli jakaś władza prowadziłaby wojnę z prezydentem, który potem zginąłby w katastrofie lotniczej - w sytuacji braku dbałości o bezpieczeństwo, przy rozdzieleniu wizyt - ludzie z nią związani nie mogliby w ogóle marzyć o jakimkolwiek uczestnictwie w życiu publicznym. Taki polityk, jak Bronisław Komorowski, który o zatrzymaniu kolumny samochodów z prezydentem i ostrzelaniu jej, mówił w 2008 roku: „jaka wizyta, taki zamach”; „ślepy snajper by nie trafił”, od razu wyleciałby z polityki, szczególnie, gdy prezydent by zginął. Ale w Polsce nie ma podstawowych mechanizmów kontroli demokratycznej. Nie ma mechanizmu skandalu, wszystko jest całkowicie regulowane na rzecz pewnej grupy. Z jednej strony powiedzenie prawdy o kimś jest zbrodnią, a mówienie o Ojcu Świętym w sposób wulgarny jest w porządku. Ten sam mechanizm uderzył w Lecha Kaczyńskiego. Gdyby Polska była taka, o jaką on zabiegał, byłoby inaczej. Te grupy byłyby marginalizowane. Być może niektórzy z tych ludzi musieliby ponieść jakąś odpowiedzialność.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/154925-nasz-wywiad-jaroslaw-kaczynski-wiele-wskazuje-na-to-ze-na-te-katastrofe-zlozyl-sie-zbrodniczy-zamiar
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.