Prof. Andrzej Nowak o tragedii smoleńskiej: "Nie zarzucam Tuskowi, ani Sikorskiemu głupoty. Zarzucam im w tej sprawie skrajny, bezprzykładny cynizm"

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot. wikipedia
fot. wikipedia

Rząd polski jest zakładnikiem własnej polityki propagandowej, w której chodzi nie o poprawę pozycji Polski na arenie międzynarodowej, ale o walkę z wewnętrznym rywalem. Aby go ostatecznie pokonać, poświęcane są interesy i bezpieczeństwo Polski - mówi prof. Andrzej Nowak w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

Prof. Nowak precyzyjnie rozgranicza pojęcie Rosji, dzieląc ja na co najmniej dwa obozy, mówiące dwoma rożnymi głosami. Pierwszy to głos Władimira Putina, byłego funkcjonariusza KGB, który chciałby zrobić z Rosji państwo służb specjalnych.

Drugi głos, słabszy, ale taki, o którym nie wolno zapomnieć w kontekście katastrofy smoleńskiej, wybrzmiał jasno już w maju 2010 roku, gdy do Polaków zwróciły się w liście otwartym takie osoby jak Władimir Bukowski czy Natalia Gorbaniewska. Warto zacytować słowa z ich listu: „Trudno się pozbyć wrażenia, że dla rządu polskiego zbliżenie z obecnymi władzami rosyjskimi jest ważniejsze niż ustalenie prawdy w jednej z największych tragedii narodowych". Nie ma bardziej prostego i dosadnego określenia tego, co się dzieje między Polską a Rosją w sprawie tragedii smoleńskiej.

Według Prof. Nowaka polska strona popełniła katastrofalny w skutkach błąd, kiedy nie upomniała się choćby o zwrot dowodów rzeczowych już 10 kwietnia 2010 roku. Wtedy, jak zaznacza prof. Nowak, nikt nie odważyłby się nam odmówić.

Jeśli przyjmiemy, że Rosja Putina ma w sprawie katastrofy absolutnie czyste sumienie, to można było załatwić tę sprawę jednym podpisem obu premierów 10 kwietnia. Jeśli nie załatwiono tego, to znaczy, że oddano wszystko w ręce aparatu sprawiedliwości, którego symbol stanowią sprawy Litwinienki, Politkowskiej czy Siergieja Magnitskiego. To mogłoby świadczyć o braku realizmu, ale ani premierowi Tuskowi, ani ministrowi Sikorskiemu nie zarzucam tak daleko posuniętej głupoty. Zarzucam im natomiast w tej sprawie skrajny, bezprzykładny cynizm. Po katastrofie smoleńskiej przekonaliśmy się dobitnie, że te wszystkie negatywne zjawiska, jakie występują w putinowskiej Rosji, dały o sobie znać na zewnątrz, w stosunkach z Polską. Rząd polski zatem musiał udawać, że tego wszystkiego nie widzi.

W wywiadzie czytamy także analizę prof. Nowaka na temat wpływu uległej polityki Polski wobec Rosji w sprawie tragedii smoleńskiej na ekonomiczne stosunki pomiędzy tymi krajami.

Kapitulancka postawa polskiego rządu sprawia, że Rosja Putina nie musi liczyć się naszym oporem, kiedy narzuca na przykład niekorzystne warunki dotyczące sprzedaży gazu. W Europie płacimy Rosji najwyższą cenę za dostawy tego surowca. Tak wyszydzane przez niektórych imponderabilia (obrona godności narodowej) mają z pragmatyzmem ścisły związek.

Prof. Nowak potępia także publikacje "Gazety Wyborczej", która niedługo po katastrofie na siłę odwracał uwagę od ewentualnej winy Rosjan. Co ciekawe, wtedy nikt nawet sie o to nie upominał, mimo to, Gazeta Wyborcza uparcie wskazywała na "typowo polskie" zrzucanie winy na Rosjan, a nie dostrzeganie winy w swoich pzynaniach.

Nie szukajmy winnych tam, gdzie ich nie ma. Nie bójmy się nazywać prawdziwych oprawców po imieniu. Inaczej możemy znaleźć się na dworze oprawców – w roli błaznów, wspólników zbrodni

- podsumowuje prof. Andrzej Nowak

źródło: rp.pl/Wuj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych