W odpowiedzi miłośnikom szczawiu: kolejne wyliczenia potwierdzają problem głodujących dzieci w Polsce

fot: PAP, Wojciech Pacewicz
fot: PAP, Wojciech Pacewicz

W Polsce istnieje ogromna rzesza dzieci żyjących w skrajnie trudnych warunkach materialnych. Nie można jednak powiedzieć, że wszystkie z nich cierpią głód – pisze dziennik „Rzeczpospolita”.

Dziennik postanowił na chłodno przeanalizować wszystkie dane dotyczące biednych i głodujących dzieci w Polsce. Porównuje swoje wyliczenia z danymi opublikowanymi przez Fundację „Maciuś”, która wykazała, iż w Polsce jest około 800 tys. głodujących dzieci.

Czytaj Także: W kraju, w którym przyznaje się 60 tys. zł premii urzędnikom, blisko 800 tys. dzieci jest niedożywionych. Gorzej jest tylko w Rumunii i Bułgarii

Jest to również pewna odpowiedź na słynne już słowa posła PO Stefana Niesiołowskiego, który jak pamiętamy z lekką pogardą wyrażał się o głodujących dzieciach:

Mirabelki jedliśmy, wyjadałem szczaw z nasypu. (...) A teraz te owoce leżą na ziemi. Szczawiu nikt nie zjada

– mówił poseł Niesiołowski.

Dziennik podaje, że w Polsce co trzeci noworodek przychodzi na świat w biedzie lub nędzy. Dodatkowo tylko w 2013 r., 123 tys. świeżo upieczonych rodziców otrzyma zasiłek socjalny, a samych dzieci urodzi się około 380 tys.

Zatem blisko 35 proc. z nich przyjdzie na świat w rodzinach ledwo wiążących koniec z końcem. Miesięczny dochód na osobę nie przekracza tam 539 zł. To poziom pozwalający z wielkim trudem zaspokoić jedynie podstawowe potrzeby życiowe.

– czytamy w dzienniku.

Według badań GUS najbardziej zagrożone ubóstwem są młode pary wychowujące dzieci. W roku 2011 za minimum egzystencjalne żyło około 6,7 proc. Polaków. Oznacza to właśnie, iż w Polsce około 800 tys. dzieci żyje w skrajnej nędzy.

Dziennik za pomocą wyliczeń próbuje ocenić ile w naszym kraju może żyć dzieci biednych i niedożywionych i jak sam podkreśla - jest to łatwe zadanie, biorąc pod uwagę wszystkie dostępne dane. Wyniki są szokujące i bliskie wyliczeń jakich dokonała Fundacja „ Maciuś”:

Około 20–30 proc. najmłodszych wymaga wsparcia. Czyli odzwierciedla to wskaźnik ubóstwa najmłodszych. Podobną skalę zjawiska można też wyczytać z rządowych danych. Jak podaje nam resort pracy na podstawie przygotowanych dla nas szacunkowych danych, z dożywiania korzystało w 2012 r. 690 tys. uczniów. A dzieci w wieku 6–19 lat żyje w Polsce 3,9 mln. Blisko 20 proc. z nich potrzebuje więc pomocy.

– podaje dziennik.

Dr Dorota Głogosz z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych ocenia, iż w Polsce może być około 800 tys. dzieci, które cierpią z powodu głodu. Jednak jak podkreśla ekspert, chodzi tu o niedożywienie, a nie permanentny głód.

Wielu ekspertów ocenia, że dzieci nabierają złych nawyków żywieniowych z powodu swoich rodziców. Łatwiej jest bowiem zrobić dziecku kanapkę, kupić chipsy, czy wręczyć czekoladę niż przygotować ciepły posiłek.

Rząd broni się, faktem dofinansowywania do ciepłych posiłków, które dzieci jedzą w szkołach. Jednak to nie zamyka problemu. Dzieci po lekcjach idą do swoich domów, a tam nie zawsze czeka kolacja. Często też jedzą bardzo ubogie śniadania. Wielu rodziców po prostu nie stać aby nakarmić odpowiednio swoje dziecko.

Państwo powinno przyjrzeć się polityce wobec rodzin. Na pewno mocniej trzeba wspierać wielodzietnych, bo gros niedożywionych dzieci żyje tam. Może na przykład zachęcać gminy do wprowadzania kart rodzin wielodzietnych, które zmniejszają koszty ich życia.

– proponuje „Rz”.

W tym arcyważnym temacie dodatkowo smutny jest fakt, z jakim podejściem politycy pokroju Stefana Niesiołowskiego podchodzą do tematu głodnych dzieci.

Pozostaje jednak wiara, że każde biedne i cierpiące dziecko w Polsce, może znaleźć pomoc w instytucjach charytatywnych i  kościelnych, które starają się pomagać im w problemach.

 

Rzeczpospolita, lz

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych