Angela Merkel poucza Węgrów, co mogą mieć w konstytucji. Oczekuje „odpowiedzialnego stosowania” większości 2/3. A cóż kanclerz Niemiec do tego?

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Kanclerz Niemiec czy Wielka Siostra Europy? Angela Merkel skrytykowała, podczas spotkania z prezydentem Węgier Janosem Aderem w Berlinie, przyjęte przez węgierski parlament poprawki do konstytucji. Łaskawie pochwaliła natomiast Budapeszt za dzień pamięci o wypędzonych.


CZYTAJ WIĘCEJ: Samozwańcza kanclerz Europy: Angela Merkel przyznała sobie prawo do sztorcowania Węgrów. Może weźmie się też za wybór papieża?

 

Merkel apelowała w rozmowie z Aderem o odpowiedzialne stosowanie większości dwóch trzecich głosów, jaką rząd węgierski dysponuje w parlamencie - podało źródło w urzędzie kanclerskim w Berlinie. Jak zaznaczyła szefowa niemieckiego rządu, Budapeszt musi poważnie potraktować „zaniepokojenie okazywane przez europejskich partnerów i przyjaciół Węgier” w związku z przyjętymi poprawkami.

Cóż takiego uchwalili Węgrzy, że lewicowa Europa czerwienieje z oburzenia? Nowelizacja dotyczy wielu dziedzin życia społecznego i politycznego, m.in. przewiduje zdefiniowanie małżeństwa wyłącznie jako związku kobiety i mężczyzny. Parlament ma też otrzymać prawo decydowania, które organizacje wyznaniowe zostaną przez państwo węgierskie uznane za Kościoły. Poprawki zakazują również prowadzenia kampanii przedwyborczej w mediach komercyjnych.

Ader spotkał się również z niemieckim ministrem spraw zagranicznych Guido Westerwellem. Po spotkaniu niemiecki MSZ oświadczył, że wymiana opinii podczas rozmowy była "otwarta i miejscami kontrowersyjna".

Trwa jednocześnie histeryczna krytyka Węgier na innych frontach. W opinii przywódcy frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim, Guy Verhofstadta, rząd premiera Viktora Orbana najwyraźniej "nie chce stosować europejskich zasad i wartości". Verhofstadt ocenił, że węgierska konstytucja stanowi zagrożenie dla demokracji w Unii Europejskiej i jest przykładem "porażki stosowania traktatów". UE powinna wszcząć formalne dochodzenie i w razie konieczności ukarać Węgry - dodał polityk.

Jeśli powodem unijnych retorsji miałoby być uznanie przez suwerenne państwo małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, to czy o taką wspólnotę Europy chodziło?


CZYTAJ TEŻ: NASZ WYWIAD. Igor Janke: "Od kiedy Orban wygrał wybory, lewicowe elity Unii Europejskiej są w nieustannym dygocie"

JKUB/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych