Znowu Polska jest na ważnych miejscach w gazetach i znowu chodzi o Lecha Wałęsę. Tym razem nie idzie o mityczny skok przez stoczniowy płot, ale o oburzenia homoświata na wypowiedź pierwszego przewodniczącego Solidarności.
Wałęsa do białej gorączki doprowadził homo-mainstream w Polsce i na świecie. Powiedział m.in., że "doprowadziliśmy do tego, że ta mniejszość wchodzi na głowę większości" oraz że „homoseksualiści nie powinni jemu i jego wnukom zawracać głowy".
Mógł na tym poprzestać, ale niestety Wałęsa znany jest z tego, że się łatwo rozpędza i przestaje panować nad językiem. Na prowokacyjne pytanie dziennikarza, czy „homoseksualista powinien siedzieć w ostatniej ławie w Sejmie”, noblista odparł:
Oczywiście, że tak. Jak sprawiedliwość to sprawiedliwość. A nawet jeszcze za murem. Jestem demokratą w stu procentach, ale nie żeby jeden procent wchodził mi na głowę.
No i zeszła lawina. Jego wypowiedź zacytowały i skomentowały niemal wszystkie wydania internetowe niemieckich gazet. „Wałęsa chciałby gejów posłać za mur” – krzyczy tytułem „die Welt”.
Jednaj najgoręcej jest w Polsce. Monika Olejnik zażądała, aby Wałęsa zwrócił Nagrodę Nobla. Robert Biedroń – wielka szycha wśród homoseksualistów, jest odpytywany i obfotografowywany wzdłuż i wszerz.
Chcę się spotkać z Lechem Wałęsą; marzę o tym, żeby się z nim spotkać po tym, co powiedział, i porozmawiać, skonfrontować jego stereotypy, jakiś lęk przed osobami homoseksualnymi
- zadeklarował. Dlaczego Wałęsa miałby się z nim spotykać?
Dla Polski
– odparł pierwszy homoseksualista III RP.
Politycy partii rządzącej muszą w tych dniach dokonywać prawdziwej ekwilibrystyki słownej, aby skrytykować Wałęsę i jednocześnie go nie stracić. Wałęsa nadal się nie nauczył, że w Polsce nie wszystkich można tak samo obrażać. Są osoby za obrażanie których Monika Olejnik i jej środowisko wręczyłaby mu drugą Nagrodę Nobla, a nawet kilka naraz.
Najciekawiej próbował wybrnąć z problemu - w jaki Wałęsa wciągnął establishment III RP – prof. Tomasz Nałęcz, który z komunisty w czasie PRL awansował do statusu „bojownika o demokrację” przy opozycyjnym kombatancie – prezydencie Bronisławie Komorowskim.
Potępiając słowa Lecha Wałęsy, one nie powinny paść, nie sprowadzajmy do poziomu parteru Lecha Wałęsy, który jest w naszej historii pierwszoplanową postacią
– powiedział prof. Nałęcz, który choć sam nie jest „pierwszoplanową postacią”, to jednak potrafi obrazić ludzi tak mocno jak Wałęsa (ostatnio, po śmierci mamy Jarosława Kaczyńskiego publicznie powiedział, że Kaczyński będzie teraz działał jak rozjuszony samotny odyniec – przyp. red), więc pewnie wie co mówi.
Dawny towarzysz Tomasza Nałęcza z PZPR – Jerzy Wenderlich, postanowił błysnąć typową dla siebie elokwencją:
Tego, co powiedział Lech Wałęsa nie da się niestety objaśnić plusami ujemnymi i plusami dodatnimi, bo z tego żaden plusy nie płyną.
Dodał, że Wałęsę może wybronić tylko "zaświadczenie od lekarza, że przypaliło go (na wakacjach) na Florydzie, że to chwilowa pomroczność jasna".
Z trudnością przedzierają się przez wrzaski lewacko-liberalnego mainstreamu głosy prawicowej opozycji mówiące o hipokryzji świata mediów i polityki:
Jak Lech Wałęsa zaatakuje PiS, Jarosława Kaczyńskiego albo Solidarność to wielki tłum oklaskuje Wałęsę, ale jak powie coś, co jest niezgodne z mainstreamowym myśleniem, to ci sami ludzie próbują prawą ręką za lewe ucho się złapać, żeby jednak powiedzieć, że ten Wałęsa jest zły
– powiedział Adam Hofman z PiS.
Jacek Kurski z Solidarnej Polski zauważył, że nie sposób nie zgodzić się z fragmentem wypowiedzi Wałęsy o nadmiernej afirmacji i ostentacji środowisk homoseksualnych.
Jeśli coś jest w poglądzie Wałęsy godnego rozważenia, to jego sprzeciw wobec ostentacji
- powiedział Kurski.
Lech Wałęsa sam skutecznie zadbał o to, aby ważki problem został przykryty i aby faktyczne włażenie homoseksualistów na głowy Polaków nie było dyskutowane.
Slaw/ PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152242-lech-walesa-obrazil-nie-tych-ktorych-mozna-bezkarnie-obrazac-teraz-mainstream-glowi-sie-jak-z-tego-wybrnac