Rosjanie przysłali częstotliwości. Nie chodzi o koncesje, ale dane prądu w moskiewskiej sieci. Wreszcie czas na analizę nagrań z jaka-40

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Raport KBWLLP
Fot. Raport KBWLLP

Czy wreszcie dowiemy się, co zarejestrowała czarna skrzynka z jaka-40, który lądował w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r.? Jest na to wreszcie szansa. Rosjanie przysłali upragnione przez polskich biegłych dane o częstotliwości prądu w moskiewskiej sieci w czasie kopiowania nagrań z wieży Siewiernego.

Ta dziwna procedura jest – według prokuratorskich ekspertów – konieczna, by odczytać zapisy urządzenia audio rejestrującego pracę kontrolerów. A bez tego, zdaniem biegłych, nie można zbadać nagrań z jaka, które mają być zsynchronizowane z tym, co zarejestrował magnetofon w baraku na smoleńskim lotnisku.

Dane o częstotliwości prądu wpłynęły do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie 6 lutego. Śledczy prosili o nie we wniosku o pomoc prawną skierowanym 5 sierpnia 2010 roku i ponownie 28 października 2011 r.

Innymi słowy, realizacja tego wniosku zajęła Rosjanom… 30 miesięcy.

W komunikacie WPO znajduje się też informacja o aktualnych pracach polskich prokuratorów i biegłych przebywających w Moskwie.

Biorą udział w oględzinach dwóch fragmentów brzozy, zabezpieczonych do badań kryminalistycznych w dniu 11 października 2012 r., w Smoleńsku. Czynności te prowadzone są na terenie Federacji Rosyjskiej z uwagi na niepodzielność przedmiotu badań. Biegli dokonają zwymiarowania dwóch fragmentów brzozy, zmierzą cięcia, ułamania i darcia, zabezpieczą znajdujące się w nich ewentualne elementy metalu i powłok lakierowych. W dalszej kolejności biegli dokonają odlewów silikonowych tychże darć, cięć i złamań oraz elementów metalowych w przypadku ich ujawnienia i zabezpieczenia. Biegli pobiorą również próbki z elementów tkwiących w brzozie do dalszych badań fizykochemicznych, metaloznawczych i mechanoskopijnych. Następnie, już w Smoleńsku, biegli pobiorą z wraku zasadniczego próbki referencyjne (porównawcze) elementów metalowych i powłok lakierowych. Czynności te potrwają do dnia 7 marca 2013 r.

Efekty tych prac mamy poznać po opracowaniu opinii, w której biegli określą m.in. mechanizm powstania uszkodzeń drewna brzozy, a więc czy uszkodzenie drzewa mogło powstać od uderzenia skrzydła samolotu i czy samolotem tym był TU 154 M nr 101.

Dlaczego dzieje się to tak późno? Prokuratura wyjaśnia enigmatycznie:

Aktualny termin badania brzozy jest konsekwencją przyjętego przez biegłych harmonogramu czynności oraz metodologii badań. W toku śledztwa zachodziła bowiem konieczność wykonania badań brzozy przez różne grupy biegłych (w tym biegłych z zespołu powołanego do wydania kompleksowej opinii dotyczącej okoliczności, przyczyn i przebiegu katastrofy samolotu TU 154 M nr 101 w dniu 10 kwietnia 2010 r.). Dopiero po ich przeprowadzeniu można było dokonać procesowego zabezpieczania (czyli odcięcia) dwóch fragmentów drzewa, opisanych powyżej.

Nową informacją jest ukończenie opinii sądowo-medycznych wykonanych po ekshumacji śp. Anny Walentynowicz oraz śp. Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej (prokuratura nie podaje drugiego nazwiska, ale wiadomo, że chodzi właśnie o b. wiceprezes Fundacji Golgota Wschodu).

Prokuratura ujawnia główne wnioski wynikające z uzyskanych opinii:

Przyczyną zgonu obu ofiar katastrofy były rozległe obrażenia czaszkowo – mózgowe i obrażenia klatki piersiowej, co koresponduje z wnioskami zawartymi w opiniach wydanych po sekcjach zwłok przeprowadzonych w Moskwie. Tego typu obrażenia powstają od działania z dużą siłą narzędzi bądź przedmiotów tępych, tępokrawędzistych, którymi mogły być elementy kabiny samolotu pasażerskiego lub kadłuba oraz podłoża. Opisane powyżej mechanizmy powstania obrażeń obu ofiar mogły zrealizować się w trakcie katastrofy lotniczej. W trakcie tego typu zdarzenia, mającego charakter dynamiczny, dochodzi do niedających się w sposób jednoznaczny odtworzyć wielu, nakładających się na siebie mechanizmów powstania obrażeń. Wynika to z wielu kierunków działania sił na ciało człowieka. Powstałe obrażenia są skutkiem sumowania się poszczególnych urazów w pewnym krótkim przedziale czasowym. Mając powyższe na uwadze – zdaniem biegłych – do powstania śmiertelnych obrażeń ciał obu ofiar mogło dojść w następstwie katastrofy statku powietrznego, co jest zgodne z wnioskami zawartymi w opiniach wydanych po sekcjach zwłok przeprowadzonych w Moskwie.

W komunikacie prokuratury nie ma wielu znaczących informacji, m.in. o nitach, które znaleziono w ciele Anny Walentynowicz, ani o wynikach badań fizykochemicznych pobranych próbek. Mogą one mieć duże znaczenie dla określenia przyczyn śmierci ofiar 10/04.

znp

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych