Nie, to nie sprawa pana Kluski, lecz panów Pawła Reya i Lecha Jeziornego. Mogę powiedzieć, że w porównaniu z tym, co im zrobiło państwo, to z panem Kluską obeszło się w białych rękawiczkach

- mówił scenarzysta filmu "Układ Zamknięty" w rozmowie z wPolityce.pl kilka tygodni temu, odpowiadając na pytanie o wydarzenia na bazie których powstał film.

CZYTAJ WIĘCEJ: "Jest źle, gdy obywatele popełniają przestępstwa. Ale jest strasznie, gdy przestępstwa popełnia władza." CZTERY PYTANIA DO Mirosława Piepki, scenarzysty filmu "Układ Zamknięty"

I właśnie z Lechem Jeziornym rozmawia "Gość Niedzielny". Pytany o "Układ Zamknięty", odpowiada:

Uważam, że dzielenie się tą historią z ludźmi, którzy w dobrej wierze chcą ją poznać, jest wręcz naszym obowiązkiem. Dlatego, że to nie jest tylko historia prywatna, ale opowieść o realiach życia we współczesnej Polsce. Zapewne film pokaż losy nie identyczne, ale podobne do naszych, a w postaciach tych odnajdą się setki, jeśli nie tysiące innych przedsiębiorców, którzy padli ofiarą podobnych, chorych mechanizmów działania władzy

- mówi przedsiębiorca.

Opisując swoje losy i to, w jaki sposób państwo uprzykrzyło mu życie, Jeziorny gorzko ocenia rzeczywistość III RP:

Nie było woli naprawienia krzywd, jakie zostały wyrządzone. Państwo nie jest zainteresowane tym, żeby naprawiać instytucje, które źle działają i eliminować osoby, które zawiniły. Prokurator może się pomylić, źle interpretując dowody, ale tu świadomie stawiał nieprawdziwe zarzuty, nie mając żadnych dowodów. I włos mu z głowy nie spadł, a nawet bardzo szybko awansował. (...) System nie ma zdolności do samonaprawy. Widać to także w innych głośnych sprawach: Amber Gold czy Olewnika

- tłumaczy.

Krytycznie podchodzi też do ekip rządzących Polską. Zdaniem Jeziornego żadna z partii przejmujących władzę nie zdecydowała się wypowiedzieć wojny "układowi":

Każda z kolejnych ekip dochodzących do władzy pod hasłami sanacji wolała się z tym układem dogadywać niż go rozbijać. Pokusa zabezpieczenia własnych interesów była widać większa niż determinacja dokonania takich zmian, by instytucje działały na miarę państwa demokratycznego i społeczeństwa obywatelskiego

- mówi przedsiębiorca.

I przytacza konkretne przykłady tego, jak potrafi działać "układ":

W 2003 r., gdy zostaliśmy aresztowani, bezrobocie przekraczało 20 proc., a my prowadziliśmy jedyną w tamtym czasie w Krakowie inwestycję, która dawała 300 nowych miejsc pracy. Niedługo po aresztowaniu dostaliśmy nakaz zapłacenia 4,5 mln zł domiaru pod kompletnie fikcyjnym pretekstem. W tym samym czasie niemieckie koncerny dostawał setki milionów złotych pomocy publicznej. Bezzwrotnej

- irytuje się Jeziorny.

Puentując, konstatuje, że układ wciąż ma się dobrze:

Układ zamknięty niestety wciąż mocno się trzyma, a państwo nie ma zamiaru ponosić odpowiedzialności za swoje działania. Przykład? Przedstawiciel Prokuratury Generalnej zawsze, z definicji, składa apelację czy wniosek o kasację, gdy przedsiębiorca oszukany przez państwo po wieloletniej sądowej gehennie wreszcie wywalczy wyrok przywracający mu wiarę w sprawiedliwość. To jest moralna ślepota, kpina z elementarnej zasady, że jak się popełniło zły uczynek, to trzeba go naprawić

- kończy Jeziorny.

Cały, obszerny wywiad z Lechem Jeziornym, w którym opowiada on o szczegółach działania państwa oraz tego, jak poszczególne rządy próbowały - bądź nie - spróbować ograniczać pole działania "układu zamkniętego", do przeczytania w "Gościu Niedzielnym".

A my zachęcamy do zapoznania się ze zwiastunem filmu, który wejdzie do kin 5 kwietnia:

CZYTAJ TAKŻE: „Układ zamknięty”- thriller Ryszarda Bugajskiego i scenarzystów hitu „Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł”. ZOBACZ ZWIASTUN

Więcej informacji o produkcji można przeczytać na oficjalnej stronie filmu.

O NAGRODZIE WEKTOR 2012 DLA FILMU "UKŁAD ZAMKNIĘTY" CZYTAJ WIĘCEJ NA PORTALU stefczyk.info

maf